Raper Łona do wojewody: "To ja odpowiadam za okrzyki"
Po czwartkowym koncercie Łony na Pol'and'Rock Festival do Jurka Owsiaka zadzwonił wojewoda zachodniopomorski. Miał pretensje, że ze sceny padały wulgaryzmy. Raper odpowiada.
30 lipca Jurek Owsiak poinformował, że odebrał telefon od wojewody zachodniopomorskiego Zbigniewa Boguckiego z PiS. Polityk miał pretensje, że ze sceny festiwalu Pol'and'Rock oraz od publiczności padały wulgaryzmy. Chodzi zapewne o słowa "j... PiS", które wykrzykiwała publiczność, ale też wykonawcy, np. duet Łona i Webber w czwartkowy wieczór. Raperzy urządzili sobie wtedy zabawę: lewa strona krzyczy "j..", a prawa dopowiada "PiS".
Owsiak zwrócił się do wojewody ze sceny: - Panie wojewodo, nie będzie pan tworzył tego festiwalu swoimi opcjami religijnymi czy politycznymi. To my, WOŚP, ten festiwal tworzymy. Nie pan będzie mówił, o czym mają śpiewać artyści i co będzie krzyczeć publiczność. Ja nie wchodzę w pana podwórko, więc proszę pozostawić ten festiwal nam. Oczywiście jutro może pan zrobić, że ten festiwal trzeba będzie zamknąć. Ma pan moc króla, ma pan moc cesarza. Ale póki co, proszę się stosować do naszych zasad.
Co ciekawe od początku festiwalu Jurek Owsiak nawoływał i prosił publiczność, aby nie używała wulgaryzmów. Na festiwalu obowiązuje też zakaz agitacji politycznej.
Teraz do afery odniósł się sam Łona. Na Facebooku wydał oświadczenie, w którym podkreśla, że to on odpowiada za wulgaryzmy, a nie Jurek Owsiak czy festiwal.
"[…] przyznaję, że forma tych pokrzykiwań była mało wyrafinowana — nie jestem dumny z miotania ze sceny wulgaryzmów tego rodzaju i wszystkie uwagi dotyczące języka przyjmuję z pokorą.
Ale już emocja, która za tym stoi jest zupełnie szczera i wynika z autentycznego gniewu. Gniewu człowieka, który ma dość słuchania o tym, że geje i lesbijki nie są równi normalnym ludziom; dość dewastowania wymiaru sprawiedliwości i podsycania chaosu prawnego; dość rozwalenia publicznych mediów; dość brutalnego rozpędzania pokojowych protestów; wreszcie dość tej niespotykanej arogancji i pychy, których twarzą stali się Krystyna Pawłowicz i Stanisław Piotrowicz (choć nie jestem może akurat w dogodnej pozycji do pouczania innych w sprawie dobrych obyczajów)" - pisał.
I dodał: "Z dużą przykrością obserwuję natomiast, jak cała ta sytuacja uderza w moich Bogu ducha winnych przyjaciół z zespołu, w Jurka Owsiaka czy w jeden z najfajniejszych festiwali, jakie znam - Pol'and'Rock Festival".
"Używanie mojego zachowania do ataku na Woodstock czy WOŚP jest chwytem poniżej pasa — okrzyki wznosiłem ja i to ja za nie odpowiadam" - czytamy w oświadczeniu.