"Ranczo": Tomasz Sapryk dzięki widzom znajduje siłę do walki z chorobą
Aktor od kilku miesięcy walczy z rakiem. Wstrząsająca diagnoza była dla niego szokiem. Mimo to zamiast się załamywać, postanowił stawić czoła przeciwnościom losu. Wygląda na to, że z batalii wychodzi zwycięsko. A wszystko dzięki... widzom!
Najgorsze ma już za sobą?
Ani na chwilę się nie poddał
Koszmar Sapryka zaczął się na początku 2014 roku. Podczas jednego z przedstawień, aktor niespodziewanie zasłabł. W szpitalu okazało się, że przeszedł zawał serca. Niestety, to nie był koniec złych wiadomości. Badania wykazały, że artysta ma raka.
Jak mogliśmy dowiedzieć się z "Rewii", lekarze musieli usunąć mu nerkę. Po zabiegu gwiazdę czekała długa rekonwalescencja. Serialowy radny Myćko z "Rancza" nie miał wyjścia i musiał iść na przymusowy urlop. Pilnie przestrzegał wszystkich zaleceń, by jak najszybciej wrócić do gry. Udało się!
Praca jest dla niego ważna
W walce z wyniszczającą chorobą Sapryk ani na chwilę nie został sam. Przez cały czas wspierała go kochającą żona i dzieci. Sił dodają mu także widzowie, którzy tłumnie przychodzą na przedstawienia z jego udziałem.
Aktor na scenie jest wulkanem energii. Podziwiać go można m.in. w spektaklu "Goło i wesoło", wystawianym w warszawskim Teatrze Capitol. Jak czytamy w kolorowej prasie, możliwość występów przed publicznością na żywo jest dla niego lekarstwem na wszystkie zmartwienia.
Teraz może być tylko lepiej
- Praca jest dla niego najlepszą terapią, a teatr największą pasją, dzięki której jest naprawdę szczęśliwy - zdradził znajomy artysty w rozmowie z tygodnikiem "Rewia".
Aktor z nadzieją patrzy w przyszłość. Tym bardziej, że rokowania są obiecujące.
Niepokonany
Mimo że walka z chorobą kosztowała Tomasza Sapryka wiele wysiłku, nie dał po sobie poznać, że coś jest nie tak. Zdradził go dopiero wygląd. Wyraźnie wychudzony aktor stawał na teatralnych deskach jak zawsze, nie licząc na taryfę ulgową. Dziś może w końcu odetchnąć z ulgą.
Jak czytamy w "Rewii", po długim leczeniu i rehabilitacji, wiele wskazuje na to, że udało mu się pokonać chorobę. Trzymamy kciuki, by tak było!