"Ranczo": Smutna przeszłość Sylwestra Maciejewskiego
Sylwester Maciejewski to jeden z najpopularniejszych polskich aktorów. Największą sławę zdobył dzięki roli w filmie "Pieniądze to nie wszystko", a także roli Solejuka w serialu "Ranczo". Mało kto wie, że kilkanaście lat wcześniej artysta miał poważne problemy ze znalezieniem pracy i ledwo wiązał koniec z końcem.
Los się do niego nie uśmiechał
Żył marzeniami
Swoją przygodę z aktorstwem rozpoczął w połowie lat 70. Na ekranie zadebiutował w filmach "Ostatnie okrążenie" oraz "Bez znieczulenia". Od początku swojej kariery był związany z warszawskimi scenami, m.in. Teatrem Komedia oraz Teatrem Powszechnym.
- Przez jakiś czas wydawało mi się, że etat w teatrze to jest pewnik zawodowy i wybawienie. Okazało się, że często jest blokadą dla dalszego rozwoju - żalił się aktor w jednym z wywiadów.
Aktor jednej roli
Przez kolejne lata Maciejewski pojawiał się w rolach epizodycznych. Był mistrzem drugiego planu. Jako aktor o charakterystycznym wyglądzie wciąż próbował przebić się na ekranie.
Zwrot w karierze zawdzięcza roli w serialu "Alternatywy 4". Wcielił się tam w postać pana młodego. I chociaż wystąpił w tylko jednym odcinku, to przez długi czas kojarzony był przez widzów właśnie z tą jedną rolą.
Przygnębiająca rzeczywistość
Z czasem przyszły gorsze lata. Z dnia na dzień ten lubiany aktor przestał dostawać propozycje zawodowe. Na domiar złego sztuki, w których grał zaczęły schodzić z afisza, a jego telefon wciąż milczał.
- Oszczędności topniały z dnia na dzień. Było tak źle, że zacząłem się zastanawiać, co włożę jutro do garnka. Czy wystarczy mi pieniędzy na zapłacenie czynszu, gazu, prądu - stwierdził Maciejewski w wywiadzie dla tygodnika "Na żywo".
Kolejny cios
Od czasu do czasu występował w serialu "Plebania" oraz sporadycznie pojawiał się na deskach teatralnych. Niestety wynagrodzenie za tę pracę było tak skromne, że aktor z trudem był w stanie utrzymać siebie i swoją rodzinę. Jakby tego było mało, otrzymał kolejną, złą wiadomość. U jego żony zdiagnozowano nowotwór, co tylko przysporzyło mu dodatkowych zmartwień.
- Było mi przykro, że ze względu na kiepski stan zdrowia, nie byłam w stanie mężowi pomóc. Mogłam tylko siedzieć i dodawać mu otuchy - wyznała Barbara Maciejewska w rozmowie z "Rewią".
Walka o przyszłość
Aktor zdawał sobie sprawę, że nie może się załamać, gdyż jest odpowiedzialny za żonę i córkę. Nie było to jednak dla niego łatwe.
- Wiedziałem, że w takich momentach wódka do niczego dobrego nie prowadzi. Tylko pogorszy sprawę - stwierdził w rozmowie z tygodnikiem "Na żywo".
Aby zarobić pieniądze został najpierw degustatorem win. Ta przygoda jednak skończyła się z chwilą gdy policja odebrała mu prawo jazdy za prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu. Później został akwizytorem bardzo drogich odkurzaczy, jednak również ta kariera nie była dla niego opłacalna.
Zmiana na lepsze
Musiało minąć aż siedem lat, by zła passa w końcu się odwróciła. Wszystko zaczęło się dobrze układać. Pani Barbara pokonała chorobę, a milcząc dotąd telefon w końcu zadzwonił.
Po serii ról epizodycznych Maciejewski otrzymał w końcu propozycję zagrania istotnej dla fabuły postaci. W bijącym rekordy popularności serialu "Ranczo" wciela się w Macieja Solejuka. Jego bohater nie wylewa za kołnierz i uwielbia przesiadywać na ławeczce przed sklepem.
Nowa teraźniejszość
Chociaż Solejuk nie jest nad wyraz ambitną do grania postacią, to aktor nie ukrywa zadowolenia, że właśnie jemu przypadła ta rola. Dzięki niej znów wyszedł na prostą.
- Od tego momentu moja kariera ruszyła z kopyta. Mam coraz więcej ciekawych propozycji i coraz bardziej mnie to zajęcie bawi. Jestem uzależniony od pracy i rodziny, co daje mi energię i chęć do wstawania każdego dnia. Dzięki kolejnym propozycjom czuję, że jestem potrzebny. To wszystko jednak nie miałoby takiego smaku, gdybym nie miał z kim podzielić się tym szczęściem - wyznał aktor w rozmowie z "Rewią".
To właśnie problemy jeszcze bardziej zbliżyły go do żony i córki. Teraz wie, że wspólnie mogą pokonać wszystkie przeciwności losu.