"Ranczo": Magdalena Waligórska miała wypadek!
Aktorka przyznała, że miała wypadek samochodowy. Tylko dzięki swojej szybkiej reakcji i zimnej krwi wyszła cało z opresji, czego niestety, nie można powiedzieć o pasażerce jej auta. Co się stało i kto spowodował wypadek?
Co się stało?
Miała złe przeczucia
Tuż przed świętami Waligórska wybrała się w podróż do Koszalina. Tego dnia, od samego rana miała złe przeczucia. Czuła, że wydarzy się coś złego. Nawet nie przypuszczała, że tym razem intuicja jej nie zawiedzie...
Nic nie zapowiadało dramatu
Początkowo podróż przebiegała bardzo spokojnie. Do czasu.
- Zobaczyłam, jak od nadjeżdżającego z naprzeciwka samochodu odrywa się koło i z impetem leci w moją stronę. Wyhamowałam i może dlatego siła uderzenia koła w maskę mojego auta była mniejsza, a wybita szyba wypadła na zewnątrz, bo inaczej nawet nie chcę myśleć, co by się stało - zdradziła w "Na Żywo".
Pasażerka trafiła do szpitala
Niestety, mniej szczęścia miała koleżanka aktorki, która siedziała na miejscu pasażera. Uderzenie poduszki powietrznej było tak silne, że niezbędna była natychmiastowa pomoc lekarska. Po przeprowadzeniu wstępnych badań, znajoma Waligórskiej trafiła na obserwację do szpitala.
To był cud
Choć ostatecznie wszystko skończyło się dobrze, to przód samochodu Magdaleny został całkowicie zmiażdżony i auto nadaje się do kasacji. Jak się potem okazało, oderwane koło należało do znanego kompozytora Jerzego Satanowskiego. Na szczęście jemu także nic się nie stało.
- To był przedświąteczny czas zadumy, więc pomyślałam, że Opatrzność ma do mnie przesłanie. Wzięłam udział w rekolekcjach, wyciszyłam się - powiedziała w rozmowie z tygodnikiem.