"Ranczo": Cezary Żak skończył 55 lat. Jak zmienił się przez ten czas?
Od wielu lat Cezary Żak cieszy się nie tylko dużą popularnością, ale przede wszystkim ogromną sympatią widzów. Fani talentu aktora uwielbiają śledzić jego poczynania na szklanym ekranie, a dla wielu z nich, jest on wybitnym artystą, który może również pochwalić się udanym życiem osobistym.
Na scenie tryska optymizmem
*Od wielu lat Cezary Żak cieszy się nie tylko dużą popularnością, ale przede wszystkim ogromną sympatią widzów. Fani talentu aktora uwielbiają śledzić jego poczynania na szklanym ekranie, a dla wielu z nich jest on wybitnym artystą, który może również pochwalić się udanym życiem osobistym. Charakterystyczne role m.in. w "Miodowych latach", "Ranczu", czy też "Ludziach Chudego" sprawiły, że ludzie nieustannie kojarzą go z komediowymi postaciami oraz permanentnym uśmiechem na twarzy. I choć na scenie i przed kamerami aktor tryska dobrym humorem, to na co dzień jest wręcz uważany za zamkniętego w sobie mruka. - Po pierwsze, generalnie jestem ponurakiem. Po drugie, mam kłopot z okazywaniem uczuć. To u Żaków rodzinne. Dlatego ludzie często biorą mnie za gbura - powiedział w rozmowie z "Twoim Stylem". Mimo tego artysta od zawsze stara się pozytywnie patrzeć w przyszłość. W karierze zawodowej Cezarego Żaka nie brakuje momentów, które nieodwracalnie wpłynęły na jego życie. 22 sierpnia aktor skończył 55 lat. Jak
wyglądały początki jego drogi na szczyt? *
Nieoczekiwane powodzenie
W połowie lat 80. Cezary Żak zdobył dyplom PWST we Wrocławiu i rozpoczął pracę w Teatrze Współczesnym. Jednak dopiero piętnaście lat później jego nazwisko stało się znane wielu widzom i to za sprawą popularnego sitcomu "Miodowe lata".
Sukces produkcji sprawił, że życie artysty wywróciło się niemal do góry nogami. I choć sława spadła na niego dopiero w wieku 37 lat, to on nigdy nie poczuł się prawdziwą gwiazdą. Rola w polsatowskim hicie otworzyła mu jednak drzwi do prawdziwej kariery.
Rzadko bywał w domu
Choć popularność miała swoje dobre strony to aktor w pewnym momencie poczuł, że życie rodzinne zaczyna mu umykać.
- Z serialu zapamiętałem trzymiesięczny casting. Na początku była nas setka. A potem kilkuletni kołowrót: rano próba w Powszechnym, po południu próba "Miodowych lat", wieczorem spektakl w Powszechnym. Co poniedziałek granie na żywo z publicznością. Za mało czasu z córkami, pewnych etapów ich rozwoju nie pamiętam - przyznał Żak w rozmowie z "Twoim Stylem".
Nie utożsamia się z rolami
Mimo tego, że postać Karola Krawczyka bawiła widzów do łez, to artysta nigdy nie czuł sentymentu do granego przez siebie bohatera.
- On nie był najbystrzejszym facetem, więc mam nadzieję, że nic z niego nie przejąłem Ja się w ogóle odcinam od ról, nie zostawiają we mnie prawie niczego. (…) Nie znam stanów, o których mówią koledzy, że po spektaklu przez dwie godziny nie mogą dojść do siebie. Ja kwadrans później jestem prywatnym Cezarym Żakiem - wspomniał w tej samej rozmowie.
Kolejna szansa na sukces
Po zakończeniu zdjęć do "Miodowych lat" popularność aktora zaczęła maleć. Co jakiś czas pojawiał się on na szklanym ekranie, ale nie zagościł tam na dłużej. Wszystko zmieniło się, gdy dostał rolę w serialu "Ranczo".
Do obsady dołączył w 2006 roku i ponownie zrobiło się o nim głośno. Widzowie szybko pokochali losy mieszańców wsi Wilkowyje, a produkcja ta do dzisiaj bije rekordy oglądalności. Dla aktora rola w serialu była podwójnym wyzwaniem. Zagrał bowiem skłóconych ze sobą braci bliźniaków.
Ulubiona rola
- Nie spodziewaliśmy się takiego sukcesu. Zresztą przyszedł on dopiero w czwartej serii. Ale gram tam tylko cztery miesiące w roku. Przez osiem jestem w teatrze. (…) Moje córki twierdzą, że najwięcej jest mnie w roli księdza. Być może, on też jest trochę taki refleksyjny, ponurak, zasiedziały. Ale wójt śmieszy mnie o wiele bardziej. Uwielbiam go grać! - zdradził artysta w rozmowie z magazynem.
Na planie serialu z reguły panuje przyjazna i rodzinna atmosfera, jednak zdarzyła się również chwila, która zmieniła życie Cezarego Żaka na zawsze.
Niecodzienna sytuacja
Sytuacja miała miejsce podczas kręcenia dziewiątej serii "Rancza". Wtedy właśnie do aktora zadzwonił kapitan WP zajmujący się żołnierzami poszkodowanymi w misjach w Afganistanie oraz Iraku. Powiedział, że ich marzeniem jest odwiedzenie planu zdjęciowego produkcji. Wszyscy z nich otrzymali zaproszenie na kolejne zdjęcia.
- Grałem akurat biskupa i nagle na plebanii pojawiło się sześciu facetów w mundurach, bez nóg, rąk. Ścisk w gardle, łzy. Bo z naszego udawactwa weszliśmy w prawdziwe życie. W trakcie "Rancza" nie przeżyłem chyba ważniejszego momentu - podsumował w tej samej rozmowie.
Przyszłość pod znakiem zapytania
Tę chwilę aktor zapamięta zapewne do końca życia. Niedługo po tym wydarzeniu postanowił wziąć udział w kampanii społecznej "Szacunek i Wsparcie" i osobiście zaangażować się w pomoc weteranom wojennym. W kolejnych wywiadach powtarzał również, że to doświadczenie zmieniło jego życie, gdyż w jednym momencie bardzo wiele zrozumiał.
Już jesienią telewizja publiczna pokaże prawdopodobnie ostatnią serię "Rancza". Nie wiadomo zatem, czy Cezary Żak zdecyduje się jeszcze kiedyś zagrać w podobnie, komediowej produkcji. Jego fani zapewne będą z utęsknieniem czekali na kolejną rolę artysty, która rozśmieszy ich do łez. Być może już niedługo zobaczymy go w zupełnie nowej odsłonie?