Pobito go i okradziono. Co zrobiła policja?
Na początku kwietnia Rafał Grabias wrzucił na Instagram zdjęcie poranionej twarzy. Celebryta został napadnięty w pewien wieczór i pobity. Teraz wyjawił, co się dzieje z jego sprawą.
25.04.2022 | aktual.: 25.04.2022 15:03
Rafał Grabias stał się znany po tym, jak w duecie z Gabrielem Sewerynem brał udział w telewizyjnym show "Królowe życia". Para chwaliła się długim stażem swego związku - partnerzy byli razem przez 19 lat. Choć panowie chętnie dzielili się swą prywatnością i epatowali uczuciem, to potem przyszło rozstanie i rozgłos wokół Grabiasa trochę ucichł.
Mężczyzna mieszkający w Warszawie przypomniał się mediom w kwietniu w smutnych okolicznościach. W niedzielę 3 kwietnia zamieścił na Instagramie kilka zdjęć, na których widać było pokaleczoną i spuchniętą twarz. Dzień wcześniej Grabias został napadnięty.
– Wczorajszy wieczór spędzałem ze znajomymi na Koszykach. Zaraz po północy zmieniliśmy lokal, który znajdował się dwie ulice dalej. Normalny sobotni wieczór. Złożyliśmy zamówienie i ja na chwilę wyszedłem przed budynek... To była ostatnia chwila, którą pamiętam z wczorajszego wieczoru... Obudziłem się na ziemi napadnięty, ciężko pobity i okradziony łącznie z pieniędzmi z konta bankowego. Straciłem przytomność... Obudziłem się cały we krwi na ziemi. Coś strasznego... Jestem cały obolały, nie mogę chodzić, nie mogę się ruszać – opisywał Grabias w swojej relacji na InstaStories.
W ostatniej rozmowie z Jastrząb Post Grabias postanowił się trochę otworzyć na temat pobicia. – Bardzo przykry incydent, który właściwie każdemu z nas może się przytrafić. Nie wiem, czy to było kierowanie niechęcią do LGBT czy dostałem - kolokwialnie mówiąc - za ryj. Ja wyszedłem ze znajomymi w miasto, no i obudziłem się pobity – powiedział.
Celebryta zdradził też, co obecnie dzieje się w jego sprawie. – Sprawa zgłoszona została na policję. To było w bardzo ruchliwym miejscu, jest też monitoring, więc myślę, że da się ustalić, co tak naprawdę tego feralnego dnia się wydarzyło – stwierdził. Jak widać, sprawcy wciąż jeszcze nie ujęto, ale być może to kwestia czasu.