Radosław Majdan jednak w telewizji śniadaniowej

Jeden z najbardziej pożądanych facetów w polskim show-biznesie, Radosław Majdan, prawdopodobnie już wkrótce będzie gościł na antenie TVP w programie "Pytanie na śniadanie" jako ekspert od spraw kobiecych. Wcześniej jednak, bo już w połowie czerwca znany piłkarz pojedzie na Polskie Dni w Maso Corto, gdzie... będzie się uczył jeździć na nartach.

Rzeczywiście, jest konkretny pomysł na mój udział w tym programie. Jednak na razie trudno mówić o szczegółach, ponieważ w tej chwili nie mamy jeszcze podpisanej umowy. Prowadzę negocjacje z TVP. Myślę, że do końca czerwca będzie już wszystko wiadomo.

Mam prawie 40 lat, miałem dwie żony i na swojej drodze spotkałem wiele kobiet. Mam też mamę i starszą siostrę, z którymi zawsze dużo rozmawiałem. Zwłaszcza bardzo cenię sobie długie rozmowy z siostrą, które prowadziliśmy w wieku mojego dojrzewania. To pomogło mi choć trochę zrozumieć kobiety.

Nie wiem, czy jestem ekspertem, ale słuchając tego, co mówią o kobietach moi koledzy, myślę, że wiem nieco więcej niż oni. Mam wrażenie, że zbyt wiele spraw upraszczają, nie potrafią zrozumieć skomplikowanej kobiecej natury.

W naszym kraju to do faceta należy pierwszy krok. To raczej kobiety mają ten problem, że muszą przed nami uciekać, "oganiać" się od nas.

(śmiech - przyp.red). Chyba jestem dobrze wychowany, wyniosłem to z domu. Przyznaję, że teraz obyczaje się zmieniają, a niektóre kobiety są bardziej zdecydowane, przebojowe, pierwsze podejmują kontakt. Ja nie lubię kobiet roszczeniowych, zbyt ekspansywnych.

Nie możemy tego robić, potwierdzam. Gdy zawodnik złamie ten zakaz i nabawi się kontuzji, klub może nawet zerwać kontrakt. Ale to jest też w interesie naszym - sportowców. Jasne, fajnie jest poszaleć na motorze czy na nartach, ale o kontuzję nietrudno. Zerwane ścięgna na nartach to dla sportowca pół roku przerwy w treningach. My pracujemy swoim zdrowiem, swoją zdolnością fizyczną, swoim ciałem. To tak jakby piosenkarz przestał zważać na kondycję swojego gardła i codzienne jadł lody.

Sportowiec musi trzymać wagę, mieć dobrą kondycję i zdrowie pod stałą kontrolą. Dlatego nigdy nie jeździłem na nartach, choć zawsze chciałem się tego nauczyć. Natomiast spróbowałem jazdy na nartach wodnych i na motorze.

To prawda, mogę sobie teraz na to pozwolić, bo kończy mi się kontrakt piłkarski.

Tak, chyba będę z dziećmi na oślej łączce stawiał swoje pierwsze narciarskie kroki. Mam wrażenie, że moimi kolegami będę dzieci w wieku siedmiu, ośmiu lat. A ja, stary facet! Ale tak się złożyło, że nie miałam wcześniej szansy.

Nie, uczyć się można w każdym wieku. A słyszałem, że narty to fantastyczna zabawa, świetny sport i naprawdę nie mogę się doczekać tej narciarskiej przygody. Mam nadzieję, że trafię na fajnego, mądrego instruktora.

Teraz jestem dyrektorem sportowym. I jak zmieniło się teraz pańskie życie, Panie Dyrektorze? Oprócz rzecz jasna tego, że możesz jeździć na nartach i motorze.

Mam masę innych obowiązków, na przykład kontraktujemy zawodników i teraz jest gorący okres takich działań. Gdy byłem piłkarzem właśnie w tym momencie roku miałem wolne - wyjeżdżałem sobie na wakacje i siedziałem na plaży gdzieś na Majorce. Obecnie, gdy jestem po drugiej stronie, muszę pracować. Teraz dbam o sprowadzenie do naszego klubu tych zawodników, których zażyczył sobie trener. Czyli prowadzimy negocjacje z managerami, zawodnikami...

Bardziej pasowała mi ta pierwsza. Piłkarzem byłem całe życie, jest to moja wielka pasja. Teraz to kończę i muszę przyznać, że jest mi ciężko. Jako człowiek nie jestem jeszcze stary, ale jako sportowiec - tak. Z jednej strony, tej typowo ludzkiej, czuję, że za wcześnie jest na zmianę stylu i sposobu życia. Nie będę już z moimi kolegami w szatani i na boisku, nie będę jeździł na obozy jako piłkarz. Będzie inaczej...

No właśnie. Spotkania służbowe obligują mnie do garnituru, krawata, elegancji. A zdecydowanie bardziej pasuje mi styl luźny - koszulka i dżinsy.

O sprawność fizyczną będą dbał na pewno! Całe życie trenowałem i zawsze przywiązywałem dużą wagę do kondycji ciała. Zawsze obserwowałem, czy nie przybyło mi tkanki tłuszczowej. Teraz na pewno będę często chodził na siłownię. Jako sportowiec, bramkarz, musiałem być elastyczny, szybki, gibki, więc nie mogłem nigdy przybrać za dużo masy. Teraz już mogę. Myślę, że nadal będę czasami chodził na treningi z moimi kolegami z klubu. Na pewno się nie zaniedbam.

Rozmawiała Edyta Karczewska-Madej/ Akpa