Radkowi puściły nerwy i wrzeszczał na Rozenek. "Jesteś nie do życia!"
23.04.2018 23:44, aktual.: 24.04.2018 10:07
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W ostatnim odcinku "Iron Majdan" słynna polska para została pozostawiona na bezludnej wyspie. Napięta sytuacja sprawiła, że dochodziło między nimi do ostrych spięć.
Gosia i Radek musieli sprostać wyzwaniu w południowej części Tajlandii. Dowiedzieli się, że mają udać się na egzotyczną wyspę, co bardzo rozochociło Małgosię.
- Wziąłeś te filtry? – pytała Radosława gwiazda zachwycona perspektywą opalania.
W błogim nastroju upływała im też podróż kutrem na jedną z dzikich wysp.
- Trzaska się, trzaskam – powtarzała entuzjastycznie Rozenek. Po czym zaczęła nucić „Happy, happy people”. - Jak to niewiele trzeba. Trochę słońca, trochę wody, jeszcze jakbym zrzuciła 3 kilo – zwierzyła się mężowi.
Po dobiciu do brzegu z Majdanami przywitał się jeden z "opiekunów wyspy", który miał zostać ich mentorem i opowiedzieć im więcej o nowym miejscu. Jadąc przez dżunglę celebrycka para wciąż nie wiedziała, co ich czeka.
- Będziemy Tarzan i jego Jane – rozmarzyła się Perfekcyjna Pani Domu.
Okazało się, ze znajdują się na jednej z najdzikszych wysp w regionie, którą to zamieszkuje zaledwie 30 osób.
- W dżungli można przetrwać tydzień żywiąc się wyłącznie tym co w niej jest- opowiadał im mentor.
Wtedy okazało się, że organizatorzy wyzwania zamierzali zgubić Majdanów w dżungli, jak się później okazało nie musieli się specjalnie starać.
Kolejnym ćwiczeniem było zainstalowani stacji metrologicznej na wieży, znajdującej się na bezludnej wyspie. Trafili tam z apteczką, sprzętem do naprawy łodzi, i niezbędnikiem survivalowym.
- Trochę wyglądasz misiu, jak wiedźmin metrologiczny – powiedziała Gosia do męża, gdy szli zainstalować stację na górze wyspy. Nie obyło się jednak bez konfliktów.
- Ty k.... jesteś jęcząca, jesteś nie do życia! – mówił zirytowany Majdan, gdy musieli wspinać się na wieżę. - Czy chcesz poprawić makijaż, czy zadzwonić? – denerwował się Radek, gdy Gosia próbowała mu doradzać.
W międzyczasie okazało się, że łódź Majdanów wyruszyła w samotny rejs. Mogli ze szczytu wyspy jedynie zobaczyć, jak odpływa. Organizatorzy zadania byli równie zaskoczeni. Jednak całe zajście przyspieszyło bieg zdarzeń. Po tym jak łódka odpłynęła, ich trening zamienił się w finałowe wyzwanie. Mieli dwa dni żeby wydostać się z wyspy, a wszystko czego potrzebowali mieli w swoim ekwipunku i na wyspie.
Zdecydowali się, że nazajutrz zbudują tratwę, ale najpierw, by przetrwać noc, musieli rozbić namiot. Doszło przy tym do kilku spięć.
- Jak ja go czasem denerwuje, widzę to w nim, najlepsze, że nie wiem dlaczego – użalała się Gosia.
- Wyładowuje się trochę na niej, jak czegoś nie umiem zrobić – przyznał Radek - Jesteśmy rozbitkami na bezludnej wyspie i teraz musimy się z niej wydostać - dodał.
Niestety nie przewidzieli przypływu i rozbili namiot zbyt blisko oceanu. Woda zaczęła go podmywać, co bardzo rozwścieczyło Małgosię.
-Czelendż jest żebyśmy zrobili namiot, a nie walczyli o życie pod wodą! –krzyczała. - Mam majtki Radzia, koszulkę mokrą i jestem w d.... – mówiła wzburzona.
Koniec końców oboje musieli spać na hamakach, których użyczyła im ekipa telewizyjna.
Na drugi dzień zaczęli składać tratwę. Mieli jednak niewiele czasu, bo pora monsunów dawała o sobie coraz bardziej znać.
Po wyruszeniu na głębokie wody, okazało się, że przeprawianie się przez ocean idzie im bardzo mozolnie.
Nie sposób było wiosłować na tratwie, więc oboje stwierdził, że będą po prostu ją pchać, będąc w wodzie. Po kilku godzinach wysiłku fizycznego podpłynęła do nich ekipa organizatorów pytając, czy rezygnują z wyzwania. Ci jednak byli nieugięci i zdecydowali się walczyć dalej. Po przepłynięciu niemal 8 kilometrów zauważył ich lokalny kuter i pomógł parze rozbitków z Polski. Zadanie Majdanów zostało zaliczone.