R. Kelly zaatakowany w celi. Jego obrońca żąda wypuszczenia muzyka na wolność
R. Kelly trafił do więzienia ponad rok temu. Postawiono mu 13 zarzutów, m.in. zatrudniania nieletnich dziewcząt do działalności seksualnej, porwania, współżycie z nieletnimi czy tworzenia dziecięcej pornografii. Teraz jego prawnik obawia się o bezpieczeństwo swojego klienta.
Współwięzień wykonawcy "I believe I can fly" miał go zaatakować, a nawet zostawić posiniaczonego i poranionego w celi - tak twierdzi obrońca R. Kelly'ego, Steve Greenberg.
Greenberg żąda od sądu wypuszczenia Kelly'ego za kaucją, ponieważ "system więziennictwa nie zapewnia mu bezpieczeństwa". Już raz odmówiono wypuszczenia muzyka z więzienia, gdy parę tygodni temu w zakładzie pojawiły się pierwsze przypadki koronawirusa. Prawnik oskarżonego podkreślał wtedy, że muzykowi, jako diabetykowi grozi niebezpieczeństwo. Sąd się wtedy nie ugiął.
Zdaniem prokuratorów Kelly i jego menedżerowie, ochroniarze oraz asystenci na koncertach oraz imprezach wybierali dziewczyny i kobiety, aby widywały się z gwiazdorem i oferowały mu usługi seksualne.
Pisaliśmy, że prokuratorzy federalni postawili zarzuty trzem współpracownikom Kelly'ego. Mieli oni grozić kobietom, które zgodziły się zeznawać w procesie.
Jeden z nich, określany mianem "długoletniego przyjaciela" R. Kelly'ego*, miał zaproponować jednej z nich pół mln dolarów, aby nie poszła na współpracę z organami ścigania. Z kolei jego menedżer i doradca miał szantażować ofiarę groźbą ujawniania jej zdjęć o charakterze seksualnym.
Obrońca Kelly'ego stanowczo podkreślił, że jego klient nie był zaangażowany w żadne próby uciszania świadków.