Quo vadis, "Bler"?
Już pierwszy tom kończył się zawieszeniem akcji i wyraźną sugestią, że nie wszystko w świecie Blera odbywa się tak, jak w typowych historiach superbohaterskich. I dobrze, w 70 lat po pierwszych opowieściach superbohaterskich czas na fabularną i ideologiczną naiwność się skończył - herosi dojrzeli i nawet najbardziej typowe opowieści z uniwersum DC Comics i Marvela naznaczone są dwuznacznościami. Bler jest więc nie tylko superbohaterem, ale i oszustem - karze ludzi za przestępstwa, których nie popełnili, nadużywa swoich umiejętności, bywa pyszny i zarozumiały.
05.10.2011 | aktual.: 29.10.2013 16:53
Moralna ambiwalencja Blera świetnie współgra z jego polską specyfiką. Osadzona w swojskich, krakowskich realiach seria umiejętnie rozgrywa nasze narodowe lęki i fobie. W pierwszym tomie przeciwnikiem superbohatera był znęcający się nad rodziną ojciec, tym razem rozprawia się chociażby z nieuczciwymi developerami mieszkaniowymi. I to rozprawia bardzo brutalnie, świadom (jak każdy Polak), że nie warto wierzyć w system prawny, bo znęcający się nad dzieckiem rodzic i tak wyjdzie na wolność, a bankowi rabusie dostaną śmiesznie niskie wyroki.
W momentach, w których Szłapa koncentruje się na opowieści o Polsce i Blerze, jego komiks jest naprawdę wyborny. Rysownik świetnie radzi sobie z kreowaniem bohatera i świata przedstawionego i bardzo sprawnie wykorzystuje drobiazgi przybliżające czytelnikowi miejsce akcji. Znalazło się nawet kilka smaczków - chociażby taki, że bohaterowie poruszają się tajemniczym mercedesem, będącym odwołanie do miejskiej legendy o czarnej wołdze.
Zgrzyty zaczynają się w momencie, gdy Szłapa porzuca prostą historię i, chcąc opowiedzieć o korzeniach Blera, skręca w kierunku klasycznego superbohaterskiego fantasy/science fiction. Ze strony na stronę (dokładniej z 20 na 21) "Zapomnij o przeszłości" traci rytm i zmienia się w przedziwną historię o wygasłych miastach, pod którymi rozpościerają się katakumby, mistycznych kosmitach pożerających ludzi i gadających zwitkach kabli. Wprowadzanie takich elementów do opowieści zawsze jest ryzykowne, łatwo bowiem przestrzelić i zmienić swoją historię w absurdalny ciąg popkulturowych klisz. I choć "Bler" nie spada poniżej pewnego poziomu, to druga połowa albumu wprawia czytelnika w zakłopotanie, przypominając mu, że to tylko pulpa - płytka i głupia.
Być może kryje się za tym większy plan i w trzecim tomie Szłapa zaskoczy wszystko sprawnie spinając wszystkie wątki. Nie zmienia to jednak faktu, że tom drugi czyta się z narastającym uczuciem rozczarowania. Wywołanym zresztą nie tylko kierunkiem, w jakim zmierza seria, ale i nieporadnie prowadzoną narracją. Nie rozczarowuje za to kreska Szłapy - to wciąż ten sam, charakterystyczny styl. Czytelny, nieco skrótowy, przywołujący skojarzenia z klasycznymi "Żbikami", twórczością Przemysława Truścińskiego, ale przede wszystkim z "Blerem".