"Pytanie na śniadanie": Żenujące zachowanie Agnieszki Fitkau-Perepeczko w programie na żywo!
None
Gorzej być nie może?
Zapraszanie Agnieszki Fitkau-Perepeczko do programów na żywo jest bardzo ryzykownym posunięciem. Przekonał się o tym ostatnio Michał Olszański, który na własnej skórze poczuł, co to znaczy stracić kontrolę nad gościem. Jak wiadomo, czas w telewizji jest na wagę złota, a każda minuta rozmowy jest niezwykle cenna. Niestety, ta zasada nie obowiązuje byłej aktorki "M jak miłość", która z lubością dzieli się z widzami wieloma anegdotami, nie zważając na upomnienia prowadzących.
Ostatnio będąc gościem w "Pytaniu na śniadanie", gwiazda poczuła się jak ryba w wodzie. W pewnym momencie zaczęła flirtować z Olszańskim, zaprosiła go do swojego domu do Australii (mimo że dziennikarz od wielu lat jest żonaty) i zapewniła, że zapłaci mu za cały pobyt. Jakby tego było mało, pochwaliła się przed kamerami pikantnymi opowieściami o małżeństwie z Markiem Perepeczko. Gorzej być nie może?
AR/AOS
Specyficzne poczucie humoru gwiazdy
Zaproszeni do programu goście mieli zastanowić się, czy warto wracać do miejsc, w których było się ze swoim byłym parterem i opowiedzieć o swoich doświadczeniach w tym temacie. Początkowo dyskusja przebiegała bardzo spokojnie. Do czasu, gdy Michał Olszański zadał jedno pytanie Agnieszce Fitkau-Perepeczko.
- Z iloma mężczyznami, z którymi byłaś w zażyłej relacji... - zaczął prowadzący.
- Spałaś! - wtrąciła nagle Perepeczko, po czym głośno się zaśmiała, rozbawiona swoim żartem.
- Nie, nie spałaś. Z iloma byłaś w Australii? - dokończył pytanie Olszański.
- Chodzi ci o podróż czy ilu gościłam w moim domu? Bo ciebie też mam zamiar, więc też będziesz moim partnerem. Ja cię uwielbiam tyle lat! Zrobię tobie cudowne wakacje, abstrahując od twojej uroczej żony. Ja cię tylko zapraszam, pokażę ci Australię moimi oczami. Dopłacę ci jeszcze do tego jakąś sumę australijskich dolarów - cieszyła się.
Ale to nie wszystko, co aktorka zdążyła zaproponować oniemiałemu prezenterowi.
Prowadzący stracił kontrolę nad opowieściami aktorki
Wykorzystując zaskoczenie dziennikarza, postanowiła pójść za ciosem i zaproponować mu gotową argumentację, za pomocą której dziennikarz miałby przekonać swoją żonę do dalekiej podróży sam na sam z Agnieszką.
- I ty mówisz do swojej żony tak: słuchaj, nic nie będzie. Ona jest już za stara. To jest w ogóle rewelacja, tylko raz w życiu. Ja jestem jeszcze młody, ale chciałbym zobaczyć - kontynuowała swoją opowieść gwiazda.
- Tak, tak. Widzę Magdę (małżonka Olszańskiego od 1977 roku - przyp. red.) w tej sytuacji: jedź! Science fiction, stop! - próbował zakończyć wątek Olszański.
- Ale zobacz, nikt na świecie nie wie, czy mężczyźni, którzy mnie odwiedzili w Australii lub ci, z którymi się pokazywałam na kontynencie australijskim koniecznie byli moimi partnerami. Wiem na pewno, że wyjechałam w najcudowniejszą podróż mojego życia, która była już omawiana 10 tysięcy razy w prasie, moich książkach czy w relacjach Marka (Perepeczko, zmarłego męża Agnieszki - przyp. red.) - narzekała.
Mimo licznych zapewnień, że nie będzie po raz kolejny odnosić się do znanej dla większości osób historii, słowa nie dotrzymała.
Nie dała nikomu dojść do słowa
Rozochocona i rozchichotana gwiazda postanowiła przypomnieć jednak wszystkim ten wyjątkowy dla niej fragment z jej jakże bujnego życiorysu.
- To była taka nasza podróż, jak go wywalili ze szkoły teatralnej, później go przyjęli z powrotem, w wielkim smutku i zdenerwowaniu. Kosów, Nagłowice, potem jakieś 12 kilometrów lasem. I to była wioska z jedną chatą. I myśmy tam 8 tygodni spędzili bez żadnych komórek... - mówiła podekscytowana.
- Monika, zainterweniuj, bo nam gość ucieka z tematu. Agnieszka, daj jej coś powiedzieć - prowadzący zwrócił się psychologa obecnego w studiu, Moniki Dreger, jednocześnie usiłując spacyfikować niezwykle gadatliwą aktorkę.
Choć pozostali uczestnicy dyskusji próbowali wejść w słowo Fitkau-Perepeczko, ta wciąż nie dawała za wygraną. Jej wypowiedzi zajmowały większość czasu antenowego, z czego była wyraźnie dumna. Pod koniec rozmowy jeszcze raz zachęciła Michała Olszańskiego, aby skusił się odwiedzić Australię, jednak tym razem miał zabrać w podróż ukochaną żonę. Nieco skonfundowany dziennikarz szybko zakończył temat i zaprosił telewidzów na kolejną część programu. Wyszło żenująco?
AR/AOS