"Przyjaciółki": Stużyńska wyjawia sekret serialu
Anka w serialu „Przyjaciółki” jest kobietą przy kości. Fałdy tłuszczu i wałeczki tak naprawdę nie należą jednak do Magdaleny Stużyńskiej. Jak zdradza aktorka w rozmowie z "Faktem", to celowa charakteryzacja. Do każdego odcinka aktorka jest długo przygotowywana...
Specjalnie dodają jej kilogramów?!
[
]( http://www.fakt.pl )
Specjalnie dodają jej kilogramów?!
– Śmieję się w Kabarecie Moralnego Niepokoju i do tej pory miałam bardzo dużo komediowych ról. Rola w „Przyjaciółkach” jest dla mnie fantastycznym spełnieniem marzeń. Zawsze chciałam zagrać osobę z problemami. Chyba każdy aktor marzy o graniu postaci skomplikowanych. Anka to świetny materiał do grania, który daje mi ogromną radość pracy.
[
]( http://www.fakt.pl )
Specjalnie dodają jej kilogramów?!
– Oczywiście, że jest. Wejście w taką nieszczęśliwą postać sporo mnie kosztuje. To wymaga dużo więcej skupienia i pracy nad zagłębianiem się w bardziej mroczne rejony ludzkiej psychiki i natury. Tak naprawdę im trudniej, tym ciekawiej.
[
]( http://www.fakt.pl )
Specjalnie dodają jej kilogramów?!
– Zazwyczaj jest lepiej, gdy kobieta na ekranie dobrze wygląda. Poza tym każda kobieta lubi być atrakcyjna. A Anka nie może dobrze wyglądać. Tak naprawdę im gorzej, tym lepiej. Im gorzej wyglądam, tym lepiej mi się gra Ankę. Jako Anka czuję się nieatrakcyjnie i to mi pomaga. To oczywiście wymagało przełamania się. Nie jest przyjemnie grać w „pogrubiaczu”.
– Oczywiście, jak każda kobieta, ale ten temat nie spędza mi snu z powiek. Nie spędzam godzin przed lustrem, bo najzwyczajniej w świecie nie mam na to czasu. W moim zawodzie wygląd jest wizytówką i zazwyczaj wolę wyglądać dobrze niż źle… Ale na bankietach pani nie widać.
[
]( http://www.fakt.pl )
Specjalnie dodają jej kilogramów?!
– Szum medialny nie jest mi potrzebny. Jestem dosyć dobrze zorganizowana i staram się funkcjonować tak, by mieć czas na rzeczy najważniejsze. Wolę się skupić na domu, pracy, a na resztę już nie mam czasu. Wolę posiedzieć w domu z rodziną i książką. Na razie dzięki Bogu pracy nie muszę szukać na salonach… Niedługo minie już rok, odkąd dołączyła pani do Kabaretu Moralnego Niepokoju. Jak ocenia pani ten czas?
[
]( http://www.fakt.pl )
Specjalnie dodają jej kilogramów?!
– Trudno o ocenę, bo cały czas w nim pracuję. To jest dla mnie ogromne szczęście i radość. Drugi raz już mówię, że praca to dla mnie ogromne szczęście, ale tak jest, bo uwielbiam to, co robię.
– Bezpośrednio nie. Oczywiście bałam się porównań, ale strach nie jest dobrym doradcą. Nigdy nie starałam się zastąpić Kasi Pakosińskiej. Ona tworzyła zupełnie inną jakość, a ja mam do zaoferowania zupełnie inną.
[
]( http://www.fakt.pl )
Specjalnie dodają jej kilogramów?!
– Pewnie nie wybiłabym sobie zębów. Chociaż gdyby to miało być w Ameryce…. (śmiech). Z zasady myślę, że nie chciałabym zagrać w filmie, który by promował lub popierał idee, które są sprzeczne z moją ideologią. Nie lubię filmów, które służą złym celom.
– Niechętnie, choć myślę, że wchodzę w taki wiek, że nikt mnie już o to nie poprosi… Nagość służy wielu celom na ekranie. Gdybym miała zagrać taką scenę jak w „Przesłuchaniu”, gdzie nagość miała bardzo konkretny wymiar i sens, to pewnie tak.
[
]( http://www.fakt.pl )
Specjalnie dodają jej kilogramów?!
– Naprawdę powtarzają? Nie wiedziałam. Fajnie! Z Marcysią już dawno zerwałam. To wiele wspomnień i nie odcinam się od tego.
– Nie pomyślałam o tym. Dzieci to nie tylko szczęście, ale też ogromna odpowiedzialność. Ale gdyby się tak zdarzyło, to pewnie bym się ucieszyła.
[
]( http://www.fakt.pl )