"Przyjaciółki": Joanna Liszowska musi schudnąć?
Joanna Liszowska nie zamierza katować się drastycznymi dietami i wielogodzinnymi treningami na siłowni. Niedawno usłyszała jednak, że powinna zrzucić przynajmniej pięć kilogramów, ponieważ "nieestetycznie wygląda na ekranie".
Poważne problemy na planie
**Joanna Liszowska nigdy nie należała do szczuplutkich gwiazd, dla których najważniejszy posiłek dnia składa się z kilku liści sałaty. Aktorka nie zamierza katować się drastycznymi dietami i wielogodzinnymi treningami na siłowni.
Zamiast tego, woli bawić się z córkami i odpoczywać w towarzystwie męża, Oli Serneke. Absolutnie nie przeszkadzają jej dodatkowe kilogramy. Choć wie, że jej ciało nie jest idealne, to zaakceptowała siebie taką, jaką jest. Dziwią ją więc uwagi, że powinna natychmiast zredukować swoją wagę.
- Niedawno znów usłyszała na planie serialu "Przyjaciółki", w którym gra Patrycję, że powinna zrzucić przynajmniej pięć kilogramów, ponieważ nieestetycznie wygląda na ekranie - powiedział znajomy aktorki w rozmowie z tygodnikiem "Rewia".
Czy tym razem Liszowska ulegnie namowom producentów? Komu jeszcze nie podoba się jej figura?
Wytykano jej dodatkowe kilogramy
Figura aktorki od zawsze miała tylu samo wrogów co zwolenników. Jedni zarzucają Liszowskiej nadwagę, inni rozpływają się nad jej kobiecymi kształtami.
- Od kiedy zostałam aktorką, wciąż mi wytykano nadliczbowe kilogramy. Choć były też kobiety, które się ze mną identyfikowały, z ich strony zawsze czułam sympatię. W końcu doszłam do punktu, w którym stwierdziłam: jestem, jaka jestem i to jest w porządku - mówiła w wywiadzie dla "Twojego Stylu".
Nie można przekroczyć granicy
Liszowska uważa jednak, aby nie przekroczyć pewnej granicy. Owszem, w jej rozumieniu kobiety o pełniejszych kształtach są równie atrakcyjne, co modelki z wybiegów, ale nieustannie powtarza, że nie można popadać w żadne skrajności.
- Odróżniam akceptację od gloryfikacji otyłości. Poza tym, ta sympatia ma granice, bo jednak jest różnica między kobietą otyłą a apetyczną. Nie twierdzę, że to świetnie być puszystym. Nie deklaruję, że się nie zmienię. Zdaję sobie jednak sprawę, że istnieje tysiąc różnych powodów tycia. Objadanie się może być sposobem radzenia sobie ze stresem. Ktoś bierze leki, ktoś nie wraca do sylwetki po ciąży. Nie ma, co krytykować: jak ona wygląda, wzięłaby się za siebie. Oczywiście trzeba próbować, ale mój Boże, gdyby to było takie proste, po ulicach chodziłyby same szczupłe kobiety - śmiała się.
Obawiała się występu w programie
Choć aktorka w pełni akceptuje swoją sylwetkę, przyznała, że raz pożałowała, że nie mieści się w ubrania w rozmiarze S. Do takich wniosków doszła, gdy rozpoczęła pracę na planie show "Twoja Twarz Brzmi Znajomo".
Po pierwszych próbach do programu zorientowała się, że lista postaci, w które mogłaby się wiarygodnie wcielić, znacznie by się wydłużyła, gdyby zrzuciła kilka kilogramów. Jak sama stwierdziła, "na scenie łatwiej zrobić z chudzielca osobę tęższą niż odwrotnie". Nie chciała jednak histeryzować i jak się okazało, słusznie. Jej waga dla nikogo nie była problemem. Aktorka ostatecznie wygrała aż dwa odcinki, a w finale zajęła trzecie miejsce.
Nie zamierza chudnąć na zawołanie
Jak podaje tygodnik "Rewia", Liszowska znów musi zmagać się z nieprzychylnymi komentarzami na temat swojego wyglądu. Tym razem ponoć dowiedziała się od produkcji serialu "Przyjaciółki", że nieestetycznie prezentuje się na ekranie. Gwieździe zasugerowano nawet, aby zrzuciła kilka kilogramów. Czy to oznacza, że tym razem ulubienica widzów ugnie się pod presją i zaskoczy wszystkich nową sylwetką? Nic z tego!
- Joasia uważa, że ta moda na przesadnie chude gwiazdy jest chora. Aktorka powinna wyglądać naturalnie, żeby wiarygodnie grać normalną kobietę, a nie gwiazdę. W naszych serialach powinny grać osoby charakterystyczne, nie zaś modelki czy misski jak w "Modzie na sukces" czy brazylijskich telenowelach - przekonywała informatorka magazynu.
Ma duży dystans do siebie
Na szczęście Liszowska nie zamierza przejmować się "wymogami branży filmowej". Mimo że zdaje sobie sprawę, że daleko jej do figury Anji Rubik, nie chce ślepo podążać za kultem sylwetki w rozmiarze zero.
- Mam z tym walczyć? Lepiej się z tego śmiać. Kiedyś przeczytałam o sobie: do garów, gruba babo, dzieci rodzić, a nie na scenę! A więc do garów zaglądam często, dzieci urodziłam. Ależ proszę bardzo - powiedziała, czym po raz kolejny udowodniła, że ma ogromny dystans do siebie.
Nie przejmuje się plotkami
Warto również przypomnieć, że w serialu "Przyjaciółki" jedna z aktorek, Magdalena Stużyńska, nosi na planie specjalne pogrubiające pasy pod ubraniem, aby grana przez nią bohaterka była bardziej puszysta. Dlaczego więc Liszowska miałaby schudnąć?
Jak widać, szczuplejsza figura - źle, bujniejsze kształty - jeszcze gorzej. I jak tu wszystkim dogodzić?