Przez różowe okulary. Dlaczego ciągnie nas do lat 80. i 90.?
03.02.2017 16:38, aktual.: 04.02.2017 18:30
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Lata 80. Zapiekanki, wakacje nad morzem, bazary, pierwsze kolorowe magazyny i wszechogarniający kicz. Kobiety z dziwnymi fryzurami na ulicach, w kinach śmieszne, nieudolne próby małpowania Hollywood, w domach pierwsze magnetowidy i piracko przegrywane kasety z największymi hitami. Albo inaczej. Lata 80., czas rozprawy z Solidarnością, stanu wojennego i pogłębiającego się kryzysu gospodarczego. Wszechogarniająca bieda, rosnące kolejki i niedobór wszystkich produktów. Skrajnie niepopularny rząd, toporna propaganda Jerzego Urbana. Który z tych wizerunków jest prawdziwy i dlaczego z sentymentem wspominamy tamtą epokę, zapytaliśmy Olgę Drendę, autorkę książki „Duchologia polska. Rzeczy i ludzie w latach transformacji”, polskiej książki roku w zestawieniu Wirtualnej Polski
Tomasz Pstrągowski: Skąd w nas nostalgia za latami 80. i początkiem lat 90.?
*Olga Drenda: * To nie jest prosta sprawa, bo nie mówimy o prostym okresie. Nostalgia ma to do siebie, że z perspektywy czasu dominują w nas wspomnienia o rzeczach przyjemnych. Tyczy się to zwłaszcza ludzi, którzy w tamtym czasie byli młodzi - mamy skłonność do upiększania swoich wspomnień z dzieciństwa czy młodości. Proszę zwrócić uwagę, jak wiele starszych osób wspomina dziś czasy II wojny światowej jako „najpiękniejszy okres w ich życiu”.
Często te wspomnienia są po prostu fałszywe i nie wytrzymują konfrontacji z reportażami czy statystykami z danego okresu. Lubimy sobie tak sentymentalnie powspominać, że panowały bliższe związku międzyludzkie, mieliśmy więcej czasu dla siebie, a dzieci bawiły się bardziej swobodnie. Wystarczy jednak zajrzeć do prasy i książek z lat 80., by przekonać się, że taki obraz to niekoniecznie prawda. Ludzie skarżyli się na te same rzeczy, na które skarżą się dzisiaj.
Trzeba jednak przyznać, że w ostatnich dwóch dekadach życie straszliwie przyspieszyło i pojawiły się zupełnie nowe problemy. O ile wcześniej ludzie mieli pieniądze, ale nie mogli za nie nic kupić, to po 1989 roku sytuacja się odwróciła – było mnóstwo towarów, na które ludzi nie było stać. Życie zaczęło wymagać większej rywalizacji i bezwzględności.
Dlaczego nie pamiętamy smutku i szarzyzny lat 80.? Początek dekady to mroczne lata stanu wojennego, później głęboki kryzys gospodarczy…
Jeżeli zajrzymy do tekstów bieżących z lat 80., to rzeczywiście panuje w nich straszny pesymizm. Niezwykle ponure było wtedy polskie kino. Ludzie mierzyli się z olbrzymi problemami, często sobie z nimi nie radzili. Bardzo często wybierano emigrację, jako sposób ucieczki od tego polskiego braku perspektyw. Uważano, że w naszej części Europy nic się już nigdy nie zmieni, że jesteśmy skazani na wieczną szarzyznę.
Ale te wspomnienia ustąpiły wspomnieniom o zapiekance z pieczarkami i koloniach nad morzem. Dokładnie tak działa nostalgia. Nakłada ludziom różowe okulary.
Jaką rolę odgrywała dla nas zachodnia popkultura?
To bardzo ciekawe zjawisko. Do Polski docierało wiele materiałów z Zachodu. Głównie przez targi i bazary, ale i przez prasę, która przedrukowywała piracko sporo materiałów z zagranicznej prasy. To doprowadziło do sytuacji, w której Polska była w zasadzie zupełnie na bieżąco, jeżeli chodzi o dostęp do światowej popkultury. Zwłaszcza, że polityka kulturalna PRL-u dobrze rozpoznała tęsknoty Polaków i podjęto próby zaspokojenia ich. Powstawały polskie filmy akcji i fantasy (stąd takie filmy jak „Klątwa Doliny Węży” czy „Akademia Pana Kleksa”), coraz popularniejsza stała się muzyka disco (organizowano festiwal Italo Disco Marka Sierockiego), w telewizji publicznej otworzono „okienko” z produkcjami „z satelity”.
Polska nie była odcięta od świata. Nie było u nas tak, jak w dokumencie „Chuck Norris kontra komunizm”, dowodzącym, że gwałtowne zderzenie społeczeństwa ZSRR z amerykańską popkulturą miało doprowadzić do szybszego rozkładu systemu. PRL nie był nigdy tak zamkniętym krajem jak Związek Radziecki czy Rumunia. Nie byliśmy całkowicie pozbawieni dostępu do zachodniej popkultury, ona była nam dawkowana – chociażby przez obieg piracki, na którym królowały mikrowytwórnie handlujące przegrywanymi domowymi sposobami kasetami z muzyką z Włoch czy Niemiec.
Wspomniała pani o „Klątwie Doliny Węży”, filmie legendarnie złym…
(śmiech) Oglądany dzisiaj nie jest aż taki zły!
… jak polska popkultura radziła sobie z naśladowaniem Zachodu?
Polskie kino tamtego okresu często wychodziło z kontekstu teatralnego i telewizyjnego. Dlatego wiele prób robienia u nas kina gatunkowego – jak „Klątwa Doliny Węży” czy „Król komputerów” – przypominało robienie teatru telewizji. Aktorstwo było zmanierowane, akcja powolna…
Były jednak i bardzo pozytywne próby. Weźmy chociażby „Akademię Pana Kleksa”, który do dziś się broni i w ogóle się nie zestarzał, przede wszystkim dzięki doskonałej ścieżce dźwiękowej. Tajemnica jego sukcesu polegała chyba na tym, że twórcy operowali na tekście Jana Brzechwy i nie budowali swojej wizji na zapożyczonych wzorcach. Polska popkultura tego czasu nie jest prostym klonem scenariuszy amerykańskich. To jej wielki atut.
Dominuje dziś przekonanie, że żyjemy w fatalnych czasach, w których skumulowały się same nieszczęścia. Kryzys finansowy, Brexit, Donald Trump w Białym Domu, awanturnicza polityka Rosji, kryzys, a może i rozpad Unii Europejskiej. Za 20 lat będziemy patrzyli na to wszystko z nostalgią?
Jeżeli nie będziemy żyć na nuklearnej pustyni, to pewnie tak. Zresztą, jeżeli będziemy żyć na nuklearnej pustyni, to pewnie też. (śmiech)
Trzeba pamiętać, że w czasach internetu wszystko przyspiesza i nostalgia pojawia się prędzej – co najmniej o 10 lat. Ale z drugiej strony jesteśmy dziś wystawieni na tak wielki szum informacyjny, że naprawdę trudno wyrokować, kiedy uda nam się te informacje poukładać…
Rozmawiał: Tomasz Pstrągowski
DEKADY LATA 80.
Lata 80. opowiadane z perspektywy nieświadomych twórców historii, którym przyszło żyć w tych przełomowych czasach. Dziesięciolecie nieprzerwanej świetności, niepohamowanego zbytku, bezwzględnej ambicji i wybuchowej innowacyjności technologicznej? Na pewno piętno dekady, najlepiej znanej z Pacmana i komputera osobistego, jest obecne wszędzie w naszym codziennym życiu.
*DEKADY LATA 90. *
Lata 90. to dekada niezwykłych wydarzeń, spektakularna era mody i rozrywki. Dekada, kiedy reality TV weszło na stałe do ramówek stacji telewizyjnych a każdy mógł mieć swoje 15 minut sławy. To również czas pełen dramatycznych wydarzeń: od tajemniczego morderstwa żony O.J. Simpsona, podziurawionego kulami samochodu, w których zabito Tupaca, do paryskiego tunelu, gdzie życie straciła wielbiona przez tłumy Księżna Diana.
Program "Dekady" możecie oglądać już w ten weekend w Telewizji WP. Emisja w soboty i niedziele o godz. 19:00. Więcej na temat książki "Duchologia polska. Rzeczy i ludzie w latach transformacji" i zestawienie najlepszych książek roku według Wirtualnej Polski możecie przeczytać tutaj.
Tu pobierzesz za darmo aplikację Program TV:
src="https://d.wpimg.pl/1031600158-1003293454/aplikacja.png"/> src="https://d.wpimg.pl/457701298--1013396447/aplikacja.png"/>