Przetrwać w krwawiącym świecie
"Animal'z" doskonale streszcza najważniejsze założenia twórcze Bilala. To album nierówny. Intrygujący graficznie, utrzymany w przytłaczających, depresyjnych szarościach, świadomie brzydki i odpychający. Fabularnie niezwykle ambitny. Będący jednocześnie próbą powiedzenia czegoś odkrywczego o człowieczeństwie, odświeżenia nieco ostatnio nadużywanego kostiumu opowieści postapokaliptycznej i zreinterpretowania ekologicznych postulatów w epoce genetycznych manipulacji. Niestety próbą wyraźnie nieudaną, grzęznącą na ideologicznych mieliznach. Tych samych, na których grzęzły poprzednie dzieła artysty.
12.04.2010 | aktual.: 29.10.2013 16:17
Widać, że Bilal starał się powiedzieć coś oryginalnego. Świat "Animal'z" wprawdzie jest tylko kopią innych światów postapokaliptycznych, ale kopią z wyraźnym piętnem własnego stylu. Ziemia umiera, ludzkość stoi na skraju zagłady. Tajemniczy i niewytłumaczalny Krwotok odmienił oblicze planety w ciągu zaledwie kilku tygodni. Katastrofy naturalne są na porządku dziennym. "Przyroda eksplodowała gniewem". Ocalali starają się przeżyć. Podróżują przez świat w poszukiwaniu wody pitnej i spokojnego miejsca do życia - wolnego od walczących ze sobą grup neonietzscheańskich nihilistów czy radykalnych islamistów.
Opowieść Bilala nie ma jednego głównego bohatera. Zamiast tego przedstawia całą ich grupę. Ludzi, na których przeprowadzano eksperymenty genetyczne, zdolnych do przemiany w delfiny. Naukowca-wizjonera za owe eksperymenty odpowiedzialnego. Dwóch tajemniczych jeźdźców cytujących w kółko klasyków literatury, toczących ze sobą nieustanny pojedynek. Zdegenerowanych kanibali żerujących na naiwności podróżnych.
Najważniejszym przesłaniem "Animal'z" wydaje się to ekologiczne, przestrzegające przed wyniszczaniem planety. Natura w świecie Bilala to potężna siła - nie tylko niszczycielska, ale i życiodajna. Niedoceniająca jej ludzkość doprowadza do katastrofy, jaką był Krwotok. Ufność w jej siły przynosi ocalenie. Igrający z jej siłami genialny profesor genetyki Owles to postać niejednoznaczna. Z jednej strony oskarżana o okrucieństwo, z drugiej broniona przez jedną z "ofiar" eksperymentów. To on odpowiedzialny jest za nową rasę ludzi-delfinów - jedynych, którzy jako tako radzą sobie w wyniszczonym świecie. Po przeciwnej stronie ustawieni są podróżujący przez pustynię rewolwerowcy. Stając do pojedynku celują tak, by ich kule zderzyły się i żaden nie umarł, wiadomo jednak, że oszukiwanie przeznaczenia nie może trwać wiecznie i obaj skazani są na śmierć. Niczym relikty minionej epoki (jej symbolami są ciągłe cytaty z dzieł klasyków i kowbojskie kostiumy), wiedzą, że muszą odejść i jedyne na co ich stać to oddalanie
chwili swojej klęski. Poza nimi nie ma nikogo, któ mógłby pamiętać o dawnym świecie - jedynie odrażający nihiliści-kanibale.
Problem w tym, że tego skomplikowanego przekazu nie udało się Bilalowi atrakcyjnie sprzedać. "Animal's" razi swoją sztucznością, akademickością i inteligenckością. Postacie wygłaszają w swoim kierunku drętwe, źle napisane dialogi, w których tłumaczą swoje postępowanie i motywacje (zresztą nie zawsze logicznie). Całość jest niestrawnie udziwniona, cytaty z Camusa sąsiadują z popkulturą, makabra przetykana jest chwilami pełnymi melancholijnej zadumy.I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że Bilalowi po prostu nie udało się tych elementów złożyć w spójną całość. Zamiast tego czytelnik ma irytujące wrażenie, że obcuje ze zbiorem dziwacznych, zupełnie abstrakcyjnych pomysłów, nieukładających się w żadną całość.
"Animal'z" to album drażniący. Zarówno w sensie pozytywnym jak i negatywnym. Pobudzający i nieznośny. Pomysłowy i niespójny. Historia raz udaje depresyjną opowieść o utracie człowieczeństwa, a raz filozoficzne rozważania na temat związków człowieka z naturą. Bilal sięga po "Drogę" Cormaca McCarthy'ego, kino science-fiction, klasykę światowej literatury i filozofii i miesza to ze swoimi autorskimi pomysłami. Niestety koktajl, który z tego powstał trudno nazwać smacznym.
Więcej o gwiazdkach Komiksomanii możecie przeczytać tutaj.