"Przepis na życie": Stacje tną koszty
Polskie stacje telewizyjne znalazły się w tragicznej sytuacji finansowej. Ponieważ pieniędzy naprawdę brakuje, atrakcyjność programów, które zostaną nam zaproponowane jesienią, zdecydowanie spadnie.
Kryzys dotknął stacje telewizyjne
Zastój na rynku reklamowym
Problemy finansowe TVN wynikają głównie z zastoju, jaki panuje na polskim rynku reklamowym. Prawdziwą katastrofą dla stacji okazał się okres trwania Euro 2012, kiedy to mistrzostwa transmitowała Telewizja Polska.
Na konferencji prezentującej wyniki finansowe TVN za II kwartał bieżącego roku Piotr Walter, wiceprezes TVN odpowiedzialny za pion telewizyjny, tak tłumaczył zaistniałą sytuację:
- Nie przypominam sobie tak słabego miesiąca. Ponadto od 2-3 lat spada udział sprzedaży spotowej na rzecz pakietowej, co jest oczywiście mniej korzystne dla nadawców. A cennikowo TVN jest drogi dla reklamodawców, więc przy niższym popycie z ich strony sporo tracimy - przyznał Walter.
Nie będzie "Przepisu na życie"
W związku z niższym budżetem ramówki z anteny spadną niektóre programy. Wiadomo już, że ze względu na wycofanie się sponsora, jesienią nie będzie nowej edycji „Top model. Zostań modelką!”. Według zapowiedzi trzecia odsłona programu będzie miała premierę dopiero wiosną 2013 roku.
Serial „Prawo Agaty”, który miał premierę wiosną, zajmie miejsce „Przepisu na życie”, zmieniając czas emisji w niedzieli na wtorek. Ze względu na oszczędności „Przepis na życie” na jakiś czas zniknie z ekranów. Czwarty sezon serii zobaczymy najwcześniej wiosną 2013 roku.
Jesienią TVN rozpocznie nadawanie własnego „Na dobre i na złe”. Nowy serial „Lekarze” opowiada o codziennym życiu medyków jednego z toruńskich szpitali. Obecnie trwają już zdjęcia do drugiego sezonu produkcji.
"Na krawędzi" dopiero wiosną
Kryzys dotknął również telewizję Polsat. Ze względu na trudną sytuację finansową, stacja wbrew pierwotnym założeniom nie pokaże jesienią „Na krawędzi”, nowego serialu kryminalnego z Urszulą Grabowską w roli głównej. Produkcja na swoją emisję poczeka aż do wiosny.
Pojawi się kilka nowości. Czeka nas premiera serialu „Przyjaciółki”, opowieści o losach czterech kobiet, które po latach odnawiają swoją przyjaźń. Produkcja emitowana będzie od 6 września w czwartki o godzinie 22.00.
„Pamiętniki z wakacji” zastąpi nowy serial paradokumentalny „Niemożliwe, a jednak”. Jest to najnowsza produkcja Tako Media, której reżyserem nadzorującym został Okił Khamidow.
„Świat według Kiepskich” w dalszym ciągu emitowany będzie w środy o 20.00 (od 5 września), a w pozostałe dni powszednie o 19.30 stacja planuje nadawanie starych odcinków, które w czasie wakacji cieszyły się dużą popularnością.
Polsat nie dokonał żadnych zmian w codziennym paśmie popołudniowym. W dalszym ciągu pojawiać się będą nowe epizody * i *„Dlaczego ja”. Zobaczymy kolejne odcinki „Malanowskiego i partnerów”, a tradycyjnie od poniedziałku do piątku o 18.00 będziemy mogli śledzić losy bohaterów serialu „Pierwsza miłość”.
TVP stawia na powtórki
W połowie czerwca media donosiły, że Telewizja Polska ma w planach zaciągniecie kredytu wysokości 25 mln zł. Fundusze te miały umożliwić stacji finansowanie działalności - informował „Presserwis”.
Ze względu na niższy budżet ramówki TVP stawia na pewniaki i powtórki. Już od dawna stacja emituje swoje najpopularniejsze produkcje, takie jak „Familiada” i „Jaka to melodia”, nadając na przemian stare i nowe odcinki.
Kręcenie seriali jest zdecydowanie za drogie. Wyprodukowanie jednego odcinka może kosztować od 500 do 600 tys. złotych – informuje „Polityka”. Jako przykład podaje kosztorys najważniejszych wydatków w produkcji serialu TVP „Blondynka”.
Okazuje się, że za sam scenariusz zapłacono 340 tys. Reżyser wycenił się na 235 tys., drugi - 112 tys. Scenograf, montażysta i odtwórca głównej roli męskiej zarobili po około 100 tys. na głowę. Debiutująca Julia Pietrucha kosztowała 70 tys. Fortunę wydano na występujące w serialu zwierzęta, łącznie 120 tys. Producent zyskał jeszcze 100 tys., co razem daje 6,5 mln złotych, które pochłonęła całość.
Nowy serial TVP
TVP2 pokaże również powtórkę serialu „M jak miłość” – od pierwszego epizodu, a TVP1 szykuje na jesień premierę nowości serialowej „Wszystko przed nami”.
Nowy serial ma odświeżyć wizerunek TVP i przyciągnąć widzów przed ekrany. Producenci liczą na duże zainteresowanie telenowelą, a gwarantem sukcesu mają być znane nazwiska twórców serii.
Okazuje się, że producentką kreatywną serialu jest Ilona Łepkowska, a Tadeusz Lampka przyjął pracę producenta realizującego. Są to autorzy najpopularniejszych hitów TVP, m.in. „M jak miłość”, „Na dobre i na złe”, czy też „Barw szczęścia”. Te serie cieszą się wysoką oglądalnością do dzisiaj.
Oszczędzanie na aktorach?
Jednak w nowej produkcji nie pojawią się żadni znani aktorzy. Czy w dzisiejszych czasach serial, w którym grają sami debiutanci ma jakąkolwiek szanse na powodzenie? Juliusz Braun jest optymistą.
- Jestem przekonany, że "Wszystko przed nami" będzie wielkim sukcesem – zapewniał podczas konferencji prezes TVP.
Skąd decyzja o zatrudnieniu mało znanych aktorów w nowej produkcji? Sprawę wyjaśnia w jednym z wywiadów producentka telenoweli:
- To serial dla aspirującej, młodej widowni i opowiadający o takich bohaterach. Aktorzy są mało znani, bo staraliśmy się postawić na nowe gwiazdy. Casting trwał bardzo długo – stwierdza Ilona Łepkowska.
Trudno uwierzyć w takie tłumaczenie, kiedy kryzys stacji telewizyjnych widać gołym okiem, a praktyka zatrudniania przez producentów uzdolnionych, a przede wszystkim tanich amatorów, stała się powszechna.
Nie jest tajemnicą, że za grę w serialu profesjonaliście trzeba zapłacić najmniej 15 tys. zł za jeden dzień zdjęciowy. Znane i lubiane nazwiska gwarantują jednak większa oglądalność. Obsadzenie mniej znanego aktora lub debiutanta jest ryzykowane, ale o wiele tańsze.