Przełomowy odcinek "Ucha Prezesa". Gronkiewicz-Waltz odwiedziła Andrzeja
[GALERIA]
W drugim odcinku specjalnym "Ucha" pojawił się nowy niespodziewany gość. Czy Andrzejowi uda się rozwiązać problem prezydent Warszawy? Kto zapowiedział wielki powrót na polskie salony? Zobaczcie, co wydarzyło się w ostatnim epizodzie 2. sezonu.
Nietypowa wizyta
Tymczasem w gabinecie Andrzeja pojawił się niespodziewany gość. Ku zdziwieniu prezydenta odwiedziła go zrozpaczona Hanna Gronkiewicz-Waltz. Prezydent Warszawy zaczęła Andrzejowi tłumaczyć, że reprywatyzacja od początku była szyta grubymi nićmi.
- Zagmatwane sprawy, złe prawo, brak przepisów. Ustawy, prawnicy, burdel, postkomuniści, mafia i ogromna forsa. Po prostu raj dla rabusiów. No, a tam wszyscy po równy byli winni – powiedziała.
Jednak po chwili dodała, że nie ma sobie niczego do zarzucenia. Andrzej doradził jej, żeby stanęła przed komisją i wyjaśniła, że jest niewinna. Niestety Hanna ma obawy.
- Oni po prostu pracują, by mnie zgrillować i na moje miejsce wysforować tego Patryczka na… na… prezydenta Warszawy – dodała.
Gronkiewicz Waltz zaproponowała Andrzejowi "porozumienie prezydentów", by pozbyć się wspólnego wroga, Zbigniewa.
Prezes na medal
Również panią Basię spotkała niespodzianka. W gabinecie prezesa odwiedziła ją siostra. Jagoda przywiozła jej w prezencie grzyby. Siostry zaczęły rozmawiać o zmianach w szkolnictwie. Okazało się, że Basia wysłała swoją córkę do prywatnej szkoły. Jagoda zachwycała się również dobrymi decyzjami prezesa. Zaproponowała siostrze, by paski w INFO, z informacjami o prezesie, były koloru złotego.
W międzyczasie Mariusz zachwalał prezesa i jego skromne życie.
- Zwykłemu człowiekowi podoba się, że pan tak skromnie żyje. Pan nie wydaje pieniędzy na kosmetyczkę, dentystów, na fryzjera, na krawca. Na szewca to już na pewno nie. Łazi pan taki wymiętolony, z tymi porwanymi sznurówkami. Widać, że nie o forsę panu chodzi - powiedziała prawa ręka prezesa.
Andrzej skusi się na propozycję HGW?
Tymczasem w gabinecie prezydenta wciąż trwa ostra rozmowa na temat Zbigniewa Ziobro. Gronkiewicz radzi mu, by przekonać prezesa do zmiany w rządzie.
- Zerro za bardzo urósł. Porozsadzał swoich miernych, ale wiernych trutni w spółkach Skarbu, że sam robi przymiarki na tron prezesa. W zasadzie to on stoi na drodze dobrej zmiany. Oj, w ogóle drań grabi pod siebie – powiedziała.
Prezydent Warszawy, w zamian za pomoc, zaoferowała postawienie pomnika smoleńskiego.
- To się pana wyborcom spodoba. Prezes krzyczy i krzyczy i nic. A pan porozmawiał i zrobił. No i urośnie panu w sondażach. I to sporo. To prosta rachuba – dodała.
Dumne ego
Propozycja jednak nie była zbyt atrakcyjna dla Andrzeja. Hanna postanowiła dorzucić drugi pomnik ekstra. Na Krakowskim Przedmieściu miałaby się pojawić trybunka z popiersiem prezesa. Prezydent miał jednak wątpliwości, czy szef partii zasługuje na taką formę nobilitacji. Jednak Gronkiewicz-Waltz była nieugięta i uderzyła w próżność Andrzeja. Obiecała, że za skromnym pomnikiem prezesa postawi dwa razy większy monument z podobizną prezydenta.
Zła nowina
Mariusz wciąż egzaltował się nad genialnymi ruchami prezesa.
- Oni się kłócą, a pan staje między nimi, jak archanioł z płonącym mieczem. Dzięki panu nasza biało-czerwona drużyna zawsze będzie wygrywać. (…) Pan jest jak Lewy. Jak Lewandowski, kapitan reprezentacji. Pen przeprowadził nas przez eliminacje do finałów. Pan strzela kluczowe gole. Pan w pojedynkę może rozstrzygnąć losy meczu – powiedział Mariusz.
Dobry nastrój szefa zepsuła pani Basia, która przyniosła mu telegram z Brukseli od Donalda, który zapowiedział powrót do gry.