"Project Runway": znamy finalistów programu. Olejnik w jury pokazała zupełnie inną twarz
None
PR
Druga edycja "Project Runway" powoli dobiega końca. Za nami ostatni odcinek przed finałem, w którym jury wyłoniło troje najlepszych uczestników. Nie było to łatwe zadanie zarówno dla jurorów, tym razem wspieranych przez Monikę Olejnik i naczelną magazynu "Elle" Monikę Stukonis, jak i młodych projektantów.
Ci pierwsi mieli ogromny problem z wytypowaniem trzeciego finalisty, bo poziom ich ostatnich kreacji wcale nie był najwyższy. Z kolei zmęczenie i presja spowodowana wysoką stawką tego zadania dały się uczestnikom we znaki i paraliżowały niektórych z nich. To wszystko sprawiło, że walka o miejsce w finale była naprawdę zacięta. Pokazała także, że nawet na tym etapie rywalizacji są tacy, którzy potrafią okazać koleżeństwo i współpracować do końca oraz ci, którzy w drodze po zwycięstwo nie mają żadnych skrupułów.
Która taktyka sprawdziła się bardziej? Tego dowiecie się z naszej relacji.
PB/KM
Zacięta walka o miejsce w finale
Tym razem to Marcin Tyszka zainaugurował odcinek. Po castingu, w którym za sprawą wyboru Patryka z programem pożegnała się zwyciężczyni "Top Model", Zuza Kołodziejczyk, fotograf wprowadził uczestników w zadanie. Zaprezentował grupie swoje portfolio i zaprosił ich na sesję promującą biżuterię.
Zadaniem projektantów było stworzenie kreacji podkreślającej walory jubilerskich produktów i stylizacja modelek. Nagrodą za najlepsze zdjęcie była nie tylko przepustka do finału, ale też jego publikacja w magazynie "Elle".
I choć w tej konkurencji uczestnicy mieli wyjatkowo dużą swobodę działania, sami wybierali biżuterię, niektórych to przerosło. W tym zadaniu kompletnie nie mógł odnaleźć się Patryk, z kolei pozostałych projektantów zmęczenie dopadło na etapie realizacji strojów w pracowni. Ania była tak zmęczona, że pozwoliła sobie nawet na drzemkę, kiedy inni pieczołowicie pracowali nad najmniejszymi detalami strojów. Jak żartowali pozostali, hasło "konkurencja nie śpi" w tym przypadku nie miało żadnego zastosowania. Jednak w przypadku Sylwii nawet praca do upadłego nie gwarantowała dobrego efektu.
Zacięta walka o miejsce w finale
Tomasz Ossoliński, który jak zwykle odwiedził projektantów w pracowni, skrytykował kreację Sylwii.
- Czujesz się aż tak pewna finału że stwierdziłaś, że robisz żółty kondom na manekina? Takie rzeczy szyło się 10 lat temu. Doszłaś prawie do finału i szyjesz coś takiego? - pytał z niedowierzaniem mentor. Ale krytyka nie działała na nią motywująco.
- Pierd**e, pakuje się i jadę do domu- powiedziała, ostentacyjnie kładąc się na podłodze. Po chwili jednak zmieniła zdanie i koncepcję kreacji, która nagle stała się tuniką dla kobiet w ciąży. Żeby jednak stylizacja przyszłej mamy wypada wiarygodnie, potrzebny był rekwizyt dla modelki w postaci brzucha. W jego przygotowaniu pomogła Sylwii Ania. Jak się jednak później okazało, koleżeńska pomoc nie miała dla niej dużego znaczenia.
Rywalizacja osiągnęła apogeum w fotograficznym studiu, kiedy projektanci mogli skorzystać ze zgromadzonych tam rekwizytów. Choć Ania zamówiła sobie manekiny, sprzed nosa sprzątnęła je właśnie Sylwia, mówiąc koleżance, że zamówić to można... obiad w restauracji.
Zacięta walka o miejsce w finale
Podczas sesji zdjęciowej projekty Michała i Ani wypadły interesująco. Najbardziej problematyczne okazały się sukienki Sylwii i Patryka. Chłopak najwyraźniej przechodził kryzys twórczy i sam przyznał, że gdyby mógł, stworzyłby zupełnie inny strój.
- Gnijąca panna młoda, smutne troszkę - komentowali cicho Michał i Marta, patrząc na efekt pracy Patryka.
Wszyscy za to już otwarcie podśmiewali się z Sylwii i jej ciążowej stylizacji, która zarówno modelce, jak i fotografowi, sprawiała sporo kłopotów. Stres projektantów był tym większy, że tym razem na panelu oceniała ich m.in. wymagająca, nie tylko wobec polityków, Monika Olejnik. Jak się okazało, ich obawy były jednak na wyrost. Gospodyni "Kropki nad i", choć krytykowała, robiła to niezwykle rzeczowo.
Niestety, niemal wszystkie stroje zostały ocenione negatywnie, poza kostiumem Michała.
Zacięta walka o miejsce w finale
- Nie podoba mi się tutaj nic. Czuję się, jakbym była w Moskwie - krytykowała Sylwię Monika Olejnik, jednak jeszcze mocniej uderzył w nią Tyszka. Fotograf zarzucił projektantce, że w ten sposób chciała wypromować w programie swoją firmę, która produkuje konfekcje właśnie dla ciężarnych.
- Wiesz, co mnie załamało? Że totalnie olałaś zadanie. Zrobiłaś to kompletnie wbrew nam, miałaś nas w dup*e- podsumował ją Tyszka, a Anja Rubik z przekąsem wyznała:
- Ciąża jeszcze przede mną, a widząc te sukienkę, chcę oddalić od siebie tę myśl.
Atak na Sylwię w pewnym momencie zaskoczył nawet Olejnik.
- Dlaczego tak krzyczysz na ludzi? I tak była twarda, że się nie popłakała - zwróciła uwagę Tyszce i wzięła uczestniczkę w obronę.
Wiele przykrych słów usłyszał też o swoim projekcie Patryk, choć on, w odróżnieniu od Sylwii, był świadomy tego, jak kiepski zrobił projekt.
- Make up jest za mocny, włosy są za mocne. Nie wiem, na co mam patrzeć. Wszystko jest źle- stwierdziła naczelna "Elle", której zdecydowanym faworytem, podobnie jak pozostałych jurorów, był Michał. To on wygrał zadanie i stworzył na zdjęciu idealną kobietę dla magazynu "Elle". Jako pierwszy zdobył miejsce w finale. Doceniono też twórczość Ani, której suknia spodobała się zwłaszcza Monice Olejnik. Projektantka została drugą finalistką. Jako ostatni, po burzliwej dyskusji jury, do szczęśliwej trojki dostał się Patryk. Z "Project Runway", tuż przed finałem, pożegnała się Sylwia.
PB/KM