Proces aktywistów, którzy obalili pomnik Jankowskiego w Gdańsku. "Zrobiliśmy to dla jego ofiar"
Przed gdańskim sądem ruszył proces trzech mężczyzn, którzy w lutym 2019 obalili pomnik ks. prałata Henryka Jankowskiego. Grozi im do pięciu lat więzienia. Aktywista Rafał Suszek tłumaczy WP: - W naszych oczach Jankowski był antysemitą, konfidentem SB i pedofilem, więc nie był osobą godną czci i pomnika.
02.03.2021 11:52
Przed gdańskim sądem rozpoczął się w poniedziałek, 1 marca, proces trzech mężczyzn, którzy w nocy 21 lutego 2019 roku obalili w Gdańsku pomnik prałata Henryka Jankowskiego. Zdarzenie zostało zarejestrowane przez Tomasza Sekielskiego w filmie ”Tylko nie mów nikomu”. Rafał Suszek, Michał Wojcieszczuk i Konrad Korzeniowski są oskarżeni o znieważenie pomnika i zniszczenie mienia. Śledczy uznali ich akcję za "czyn chuligański". Całej trójce grozi do pięciu lat pozbawienia wolności. W roli oskarżycieli posiłkowych występują parafia Św. Brygidy w Gdańsku oraz członkowie społecznego komitetu budowy pomnika.
Sebastian Łupak: Dlaczego obaliliście panowie ten pomnik?
Rafał Suszek: Bo wierzymy ofiarom i wystąpiliśmy w ich sprawie. One nie były wysłuchiwane przez dziesiątki lat, a ich zeznania były przemilczane, tłumione i wyśmiewane. Chcieliśmy, żeby ktoś zaczął poważnie je traktować.
Obalenie tego pomnika na opony było więc z naszej strony próbą zadośćuczynienia wszystkim ofiarom. Ja akurat nie mam głębokiej traumy z dzieciństwa, bo mnie nikt z kleru nie molestował. Ale straumatyzowane ofiary księży pedofilów – po prostu predatorów -  trwają całe życie w rozpaczy. One przez kilkadziesiąt lat nie mogły powiedzieć słowa prawdy, bo nikt ich nie słuchał.
Jedna z ofiar księdza Jankowskiego, Barbara Borowiecka, spotkała się z nami już po obaleniu tego pomnika i dziękowała nam, że może się teraz przechadzać po Gdańsku bezpiecznie – w sensie psychologicznym.
Ale przecież prałat Jankowski nigdy nie został skazany prawomocnym wyrokiem za pedofilię. Wręcz przeciwnie, śledztwo w sprawie rzekomego molestowania ministranta czy rzekomego gwałtu oralnego na nieletnim prokuratura w Elblągu w 2004 roku umorzyła…
Jeszcze raz powtórzę: my wierzymy ofiarom, w tym Barbarze Borowieckiej. Są ich zeznania w prokuraturze, opinie seksuologów, jest reportaż Bożeny Aksamit. Są akta skandalicznie umorzonych śledztw prokuratorskich z 2003 i 2004 roku, zawierające zeznania dwóch ofiar gwałtu pedofilnego oraz zlekceważone przez prokuraturę opinie biegłych psychologów.
Jakie są dowody, że Jankowski był kontaktem operacyjnym SB?
Na to jest publikacja dr. Grzegorza Majchrzaka pt. ”Kontakt operacyjny Delegat vel Libella”, są też słowa Bogdana Borusewicza. To dawno zostało już ustalone. Był też antysemitą i na to też są kwity: jego homilie, jego groby pańskie i inne instalacje antysemickie w kościele św. Brygidy.
Prałat Jankowski jest osobą, w której, jak w soczewce, skupiły się przewiny całego polskiego Kościoła instytucjonalnego. Nasz atak na ten pomnik miał więc wiele warstw: w naszych oczach Jankowski był antysemitą, konfidentem SB i pedofilem, więc nie był osobą godną czci i pomnika.
Dlaczego na obalonym na opony pomniku położyliście komżę?
Kościelni predatorzy najczęściej wybierają swoje ofiary spośród tych, nad którymi mają psychologiczną kontrolę, w tym spośród ministrantów. Oni mogą wniknąć w psychikę tych dzieci i młodzieży, choćby za pomocą instytucji spowiedzi. Dowiedzieć się, jakie młodzi ludzie mają problemy w domu. Mogą wyodrębniać z gromady te słabsze jednostki, wejść do ich domów, związać je z Kościołem, a na koniec wykorzystać seksualnie.
Może trzeba było poczekać z obaleniem pomnika na ustalenia komisji kościelnej…
Pan to mówi poważnie?! Czy pan, jako dziennikarz, słyszał o niedostępnych archiwach kanonicznych, o zamkniętych sprawach kościelnych, o ”dochodzeniach” trwających po 20 lat?!
Syf powoli się wylewa, a tymczasem Kościół od lat kłamie nam w żywe oczy, że jakieś sprawy rozwiązuje i że wchodzi w dialog z ofiarami. A władza kościoła wychodzi daleko poza mury plebanii i sięga życia politycznego, ekonomicznego i prokuratorskiego.
Tymczasem my nie mamy perspektywy wiecznej – mamy perspektywę doczesną. Nie chcieliśmy czekać z obaleniem tego pomnika na sąd ostateczny.
Wiele osób w Gdańsku do dziś czci i szanuje postać prałata. To są choćby poseł PO Jerzy Borowczak czy znany gdański piekarz Grzegorz Pellowski. To oni postawili ten pomnik i wcale nie chcieli jego obalenia.
Dobre, że pan o tym wspomina, bo dla mnie to jest także proces o winie wspólnoty gdańskiej, o przymykaniu oka, o patrzeniu w drugą stronę. Wiele osób w Gdańsku przez lata wspierało Jankowskiego i powinny wziąć na siebie teraz odpowiedzialność za to, co się w Gdańsku działo. Ci ludzie przez lata dawali ciche przyzwolenie na krzywdę. Oczywiście nie każdy gdańszczanin powinien brać to do siebie, ale w równym stopniu historia Jankowskiego dokumentuje tchórzostwo wielu osób w Gdańsku i całym kraju. To jest odpowiedzialność rozproszona na wiele osób.
Przecież miasto Gdańsk pozbawiło prałata Jankowskiego honorowego obywatelstwa, a jego pomnik usunięto legalnie 8 marca 2019 r. decyzją Rady Miasta Gdańska.
Okazali się odważni naszą odwagą. Zrobili to już po tym, jak obaliliśmy ten pomnik. Później stanął tam powtórnie już jako "samowola budowlana" i towarzyszyły temu protesty.
Pan Jerzy Borowczak pamięta Jankowskiego jako odważnego kapelana Solidarności, który walczył z komunistami, rozdawał dary potrzebującym, odprawiał ważne msze, organizował dla najważniejszych osób w Solidarności spotkania na swoje plebanii. Stąd ten pomnik dla kluczowej osoby, która walczyła o naszą wolność.
W tym, co mówi Jerzy Borowczak, brakuje mi takich słów jak ”ofiara” czy ”krzywda”. Ci ludzie dalej uparcie patrzą w drugą stronę.
My, Polacy, lubimy mieć takich rycerzy w białej zbroi – nieskalanych i niezłomnych. Jankowski jako mąż opatrznościowy, który szczodrą ręką rozdawał nieswoje dary i chronił ludzi Solidarności? Nie jestem wyznawcą tej wersji. Przestańmy żyć w ułudzie. Rzeczywistość jest bardziej złożona. Gdzie w wypowiedzi Jerzego Borowczaka są lżeni Żydzi, gdzie koledzy z Solidarności wydani SB? Gdzie wreszcie są ofiary jego skłonności seksualnych?!
Adam Bodnar, Rzecznik Praw Obywatelskich, też uznał, że powinniście panowie byli wykorzystać wszystkie ścieżki administracyjne przed obaleniem pomnika. Może trzeba było poczekać na prawomocny wyrok sądu?
Nie było w tej sprawie żadnej ścieżki administracyjnej. Od kilkunastu lat wszyscy wiedzieli, co się działo, a instytucje nic nie robiły. Instytucje zostały w tej sprawie skompromitowane. Nikt nie wsłuchał się w głosy ofiar, a procedury i ścieżki nic nie dały.
Jak to się stało, że Tomasz Sekielski uchwycił moment obalanie pomnika w waszym filmie?
Mówienie, że akurat przechodził obok jest tanim chwytem. On wiedział, że coś się będzie tej nocy działo. Ale on na pewno nie jest współsprawcą. Był zainteresowany i po prostu pojawił się w odpowiednim momencie. Nie znał żadnych szczegółów, bo nie mógł ich znać. Wprowadzenie go w szczegóły byłoby operacyjnym błędem.
Jak, jako oskarżony o chuligaństwo i niszczenie mienia, ocenia pan pierwszą rozprawę w Gdańsku? Czy udało się wam przedstawić przed sądem wasze racje?
Byliśmy co prawda w sądzie, ale do teraz nie wiem, co tam się stało…
To znaczy?
Rzeczowe i merytoryczne wyjaśniania jednego z naszej trójki – Michała Wojcieszuka - zostały zdezawuowane jako niezwiązane ze sprawą. Odepchnięto świadectwo ofiar i opowieść o ich krzywdzie, które stanowią centralny element naszej motywacji do działania, jak również rzetelną opinię naukową o prawach rządzących psychologią wychodzenia z traumy, dojrzewania do gotowości opowiedzenia o niej.
Dlaczego odmówiliście panowie składania wyjaśnień przed sądem?
Sąd storpedował nasze prawo do skutecznej obrony, a przy tym okazał rażący brak szacunku dla ofiar i logiki. Wydawało nam się, że sąd już ma swoją ocenę sprawy i naszej motywacji, jakby wniknął nam do głów. Dlatego pozostała dwójka – i ja, i Konrad Korzeniowski - odmówiliśmy składania dalszych wyjaśnień. Uznaliśmy, że w procesie, w którym nie ma miejsca na mowę o krzywdzie ofiar kościelnej przemocy i zbiorowej na nią niewrażliwości, w procesie, w którym nie ma też miejsca na logikę, nie ma miejsca dla nas – tego procesu nie ma.  
Rafał R. Suszek (ur. 1977) jest fizykiem matematycznym, pracownikiem naukowo-dydaktycznym Uniwersytetu Warszawskiego.
JERZY BOROWCZAK, BUDOWNICZY POMNIKA, DLA WP
Jerzy Borowczak: wszyscy się w tej sprawie pospieszyli
Po stronie pokrzywdzonych w tej sprawie jest m.in. Jerzy Borowczak, budowniczy pomnika, poseł PO z Gdańska, działacz Solidarności, jeden z organizatorów strajku w sierpniu 1980 roku.
Jerzy Borowczak powiedział WP:
- Ci panowie pospieszyli się z obaleniem pomnika. Moim zdaniem robili to dla poklasku, a nie dla idei, bo skąd obecność Tomasza Sekielskiego w tym miejscu w tym czasie? Zaprosili sobie telewizję, bo zależało im na rozgłosie. Może i mieli szczytne intencje, ale złamali prawo. A teraz dorabiają ideologię do zdewastowania pomnika. Ja tego nie pochwalam. Sąd ma prawo ustalić, dlaczego oni zniszczyli naszą pracę.
Mówią o mnie, że bronię pedofila. Ale jakie są dowody? Pojawia się pani Barbara Borowiecka z Australii, coś mówi i wszyscy jej wierzą. Wszyscy w tej sprawie się pospieszyli: dziennikarze i Rada Miasta Gdańska.
Ja byłem na tej dzielnicy, gdzie pracował wtedy ksiądz Jankowski. Pytałem o Jankowskiego ludzi, w tym Bogdana Oleszka, długoletniego przewodniczącego Rady Miasta Gdańska, bo on jako chłopak tam mieszkał, chodził tam na religię. W życiu nie słyszał, żeby ktoś krzyczał: ”uciekajcie, bo idzie ksiądz Jankowski”. Nie słyszał też o żadnym samobójstwie w tym rejonie w tym czasie. Łatwo można człowieka skrzywdzić, zwłaszcza po jego śmierci.
Wiele mi się w tej historii nie zgadza. W piwnicy, w której rzekomo ksiądz Jankowski biegał za dziewczynkami nie było wtedy instalacji elektrycznej. Tak się kiedyś budowało. To on tam biegał za nią po omacku, ze świeczką czy z latarką? I ile razy panią Borowiecką molestował? On w tym rejonie pracował 16 miesięcy, a miał ją rzekomo molestować 20-30 razy. To wychodzi dwa razy w miesiącu. To możliwe?!
Gdyby się okazało, że Barbara Borowiecka mówi prawdę, to sam bym ten pomnik rozwalił. Ale wciąż mam swoje wątpliwości. Mam też żal do abpa Sławoja Leszka Głodzia, że nie rozpoczął kościelnego dochodzenia w tej sprawie, że nie spotkał się z panią Borowiecką. Szkoda, że nie zajął się tą sprawą Rzym, tak jak innymi przypadkami pedofili w polskim kościele.