(Prawie) wszystkie programy Ibisza. Było ich tak dużo, że o wielu z nich dziś już nie pamiętamy
None
1
Krzysztof Ibisz to weteran polskiej telewizji i gospodarz wielu programów rozrywkowych - po prostu człowiek orkiestra. Jak nikt inny potrafi doskonale wcielić się w rolę swatki, doprowadzić uczestników do łez i rozpaczy, poprowadzić muzyczne zmagania gwiazd i rozdysponować miliony złotych. A to wszystko przed kamerami i na oczach tłumu widzów.
Choć swoją karierę w show-biznesie zaczynał jako aktor, to szybko okazało się, że znacznie bardziej niż na teatralne sceny ciągnie go telewizyjnego studia. Dzięki charyzmie, poczuciu humoru i profesjonalizmowi w każdym celu, błyskawicznie dołączył do grona najbardziej rozpoznawanych i lubianych postaci w polskiej telewizji.
Nic dziwnego, że gdy na antenie pojawiał się nowy format, a władzom danej stacji zależało, by słupki oglądalności poszybowały w górę, zatrudniano Krzysztofa Ibisza. Obecność prezentera w show gwarantowała wysokie zyski i zadowolenie widzów. Wraz z upływem lat, popularność dziennikarza rosła, a lista programów, które uświetnił swoim prowadzeniem, powiększała się z każdym kolejnym sezonem.
Przypomnijcie sobie najciekawsze produkcje w jego karierze - te które przyniosły mu ogromny splendor, ale też te, które okazały się wielką klapą.
AR/AOS
"Czar par", "Pomidor" i "Przyjaciele"
"Czar Par" to bijący rekordy popularności teleturniej emitowany w telewizyjnej Jedynce w latach 1993-1996. To właśnie dzięki temu programowi w mediach zaistniał Krzysztof Ibisz, który w momencie debiutu "Czaru Par" miał jedynie 28 lat. Drugą prowadzącą była Hanna Dunowska - aktorka znana m.in. z seriali: "Na dobre i na złe", "Pensjonat pod Różą" czy "Pierwsza miłość".
Na czym polegała zabawa? Pary rywalizowały na ekranie o naprawdę wartościowe nagrody: mieszkanie z wyposażeniem, sprzęt AGD, samochód lub wycieczkę. Do trwającej rok rywalizacji przystępowało kilkadziesiąt duetów. Z czasem z programu odpadały kolejne małżeństwa, tracąc szansę na nagrodę główną. Emocje rosły z każdym tygodniem, ponieważ do finałowego odcinka przechodziło zaledwie kilka dwuosobowych drużyn.
- To było pierwsze takie wielkie widowisko telewizyjne z nagrodami. Pamiętam, że w pierwszej edycji były to dom i mercedes, czyli wtedy synonimy absolutnego luksusu. (...) Teraz wydaje mi się, że ta scena była skromna, a wtedy to był wielki rozmach. (...) Uwielbiałem ten program, dużo się działo! - wspominał po latach Ibisz w rozmowie z Robertem Patoletą.
"Czar par" cieszył się ogromnym uznaniem i przyciągał przed telewizory miliony widzów, wygrywając nawet z "Wiadomościami". Na fali tej popularności w 1996 roku Krzysztof Ibisz zgodził się poprowadzić kolejne show np. teleturniej o interesującej nazwie "Pomidor" (połączenie "Familiady" i "Maratonu uśmiechu") czy "Przyjaciele". Jednak żadna z tych produkcji nie powtórzyła takiego sukcesu jak "Czar par".
"Wszystko albo nic"
Do 1996 roku Ibisz związany był z TVP. Rok później objął stanowisko doradcy prezesa do spraw programowych w Telewizji Wisła, producenta oraz prowadzącego nowy teleturniej "Wszystko albo nic".
W programie brały udział trzy rodziny, które musiały wygrać kilka konkurencji, aby dosięgnąć głównej wygranej. Do ich zadań należało m.in. wypicie soku z cytryny, co dzisiaj wydaje się niemalże banalną sprawą. Jednak wówczas było to nie lada wyzwaniem, a gra toczyła się o naprawdę wysoką stawkę - 60 tys. złotych.
Gdy drużyna nie poradziła sobie z zadaniem, automatycznie odpadała z dalszej rywalizacji, nie wygrywając ani złotówki. Uczestnicy mogli również zrezygnować na wcześniejszym etapie gry, otrzymując mniejszą nagrodę i ustępując miejsca w programie innej rodzinie. Program był później kontynuowany na antenie TVN.
W latach 1997-2000 pozycja Ibisza na rynku telewizyjnym była na tyle silna, że stał się niemal niezrównany. Konkurencja? On nie znał tego słowa. Dziennikarz prowadził najważniejsze imprezy i programy stacji m.in. "Ibisz, Gwiazdy, Muzyka", talk-show "Ibisekcja", "Zostań Gwiazdą" i "Gorączkę Złota". Każda z tych produkcji - jedna mniej, inna bardziej warta uwagi - przyniosła Ibiszowi ogromną popularność.
"Awantura o kasę", "Rosyjska ruletka" i "Bar"
W 2000 roku Ibisz postanowił rozwinąć skrzydła w telewizji Polsat. W nowej stacji również doceniono jego profesjonalizm, zaangażowanie i umiejętność radzenia sobie w każdej sytuacji, więc po raz kolejny został oddelegowany do prowadzenia reality-show i teleturniejów. Większość z widzów z pewnością nie pamięta, że prezenter był gospodarzem takich produkcji jak "Kto ma rację", "Życiowa szansa" czy "Dwa Światy".
Wszyscy natomiast pamiętają pokerową twarz Ibisza, gdy trzymał w napięciu uczestników "Rosyjskiej ruletki", sprowadzał na manowce zawodników "Gry w ciemno" lub dawkował emocje, gdy kilka drużyn zażarcie walczyło o tytuł mistrzów w "Awanturze o kasę".
Trudno zapomnieć również o programie, którego choć emisja skończyła się już kilkanaście lat temu, mało które reality-show zdołało dorównać mu oglądalnością. Mowa oczywiście o "Barze". To właśnie tam zaistniała Doda czy Magda Modra. Wszystkie polsatowskie edycje ("BAR I", "BAR II", "BAR Bez Granic", "BAR Złoto dla Zuchwałych", "BAR VIP" oraz "Bar EUROPA") poprowadził oczywiście niezastąpiony Krzysztof Ibisz. Choć program okazał się hitem i telewizyjnym strzałem w dziesiątkę, to znaleźli się i tacy widzowie, którzy tylko czekali na pierwsze potknięcie prezentera. Doczekali się dopiero w 2011 roku...
"7420 Milion od zaraz"
Co do tego nie ma nikt najmniejszych wątpliwości. Największą porażką Krzysztofa Ibisza było prowadzenie "7420 Milion od zaraz". Program miał tak niską oglądalność, że władze Polsatu postanowiły zdjąć go już po kilku wyemitowanych odcinkach. W nietypowym reality-show uczestnikami były rodziny, które odwiedzili reporterzy stacji. Zadaniem zawodników było przekonanie widzów, że to właśnie oni zasługują na główną wygraną (w zależności od poparcia suma wahała się od 333 tys. do miliona złotych) i namówienie ich na wysyłanie smsów.
W teleturnieju wziął udział m.in. lekarz Henryk K., który o tytułowy milion walczył w jednym celu: chciał pomóc nieuleczalnie chorym chłopcom ze swojej okolicy. Jego deklaracje i wzruszające wypowiedzi zapłakanych rodziców małych pacjentów podziałały na telewidzów. Drużyna lekarza zwyciężyła, a pokaźna suma pieniędzy wpłynęła na konto bankowe. Niestety, nie potrzebującej rodziny Mańczaków, a "dobrodusznego" lekarza. W rezultacie wygrana nikomu nie pomogła, a jedynie wywołała prawdziwą burzę. Sprawa znalazła swój finał w sądzie. Rodzina chorych poczuła się oszukana, natomiast radiolog nie miał sobie nic do zarzucenia. Dopiero po kilku miesiącach zdecydował się przelać Mańczakom kwotę "zaledwie" 50 tys. złotych - o reszcie nie było mowy.
Ostatecznie w wydanym w 2012 roku wyroku Sąd Okręgowy w Łomży zdecydował, że lekarz ma wypłacić na rzecz rodziny sumę 100 tys. zł. Razem z wcześniej przekazaną kwotą dawało to połowę wygranej w programie kwoty. Dlaczego tylko tyle? Wszystko dlatego, że żadna ze stron konfliktu nie zawarła wcześniej umowy uwzględniającej podział wygranej. Uznano więc, że sumę należy podzielić po połowie.
Choć ten skandal rozpoczął się w programie Krzysztofa Ibisza, on sam szybko został "oczyszczony z jakichkolwiek podejrzeń". Znów wrócił do tego, co potrafi robić najlepiej - prowadzić teleturnieje i zapewniać widzom rozrywkę.
"Jak oni śpiewają" i "Taniec z gwiazdami"
Kolejne produkcje z prezenterem w roli głównej zna każdy z nas. Wystarczy wspomnieć choćby o muzycznym show "Jak oni śpiewają?" czy dwóch ostatnich edycjach "Dancing with the Stars. Taniec z gwiazdami". Bez względu na to, czy Ibisz wprowadza widzów w tajniki śpiewu czy tańca, robi to wyśmienicie. Jego znakiem rozpoznawczym jest profesjonalizm, a wpadki na antenie można policzyć na palcach jednej ręki.
Dzięki temu, że wychodzi cało nawet z największych telewizyjnych opresji, często prowadzi różnego rodzaju gale m.in. "Sylwester z Gwiazdami" - wielki koncert noworoczny, Sopot Top Trendy Festiwal, pokazy mody, wybory Miss oraz największe imprezy stacji Polsat.
Coś nam się wydaje, że Ibisz przeżywa drugą młodość nie tylko ze względu na wygląd, ale również ze względu na napięty grafik. Niejeden prezenter chciałby pochwalić się tak bujnym CV, jakie obecnie posiada król polskich teleturniejów - Krzysztof Ibisz.
AR/AOS