Prawdziwy przyjaciel Racewicz. Zajmuje się jej synem po śmierci męża

Joanna Racewicz może liczyć na pomoc przyjaciela, byłego funkcjonariusza BOR.
Joanna Racewicz może liczyć na pomoc przyjaciela, byłego funkcjonariusza BOR.
Źródło zdjęć: © AKPA

19.04.2021 14:50

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Dziennikarka straciła ukochanego w katastrofie smoleńskiej. Jeden z jego przyjaciół z BOR nadal wspomaga wdowę w codziennej opiece nad nastolatkiem.

Joanna Racewicz znalazła rodzinne szczęście u boku Pawła Janeczka, oficera BOR, który 10 kwietnia 2010 r. znalazł się na pokładzie samolotu Tu-154 lecącego do Smoleńska. Mężczyzna osierocił niespełna 2-letniego Igora. Dziennikarka Polsatu do dziś wychowuje go samotnie, choć może liczyć na pomoc ojca chrzestnego chłopca i przyjaciela zmarłego męża.

"Tyle razy powtarzałam tym, co płaczą po Janosiku, że - jeżeli chcą ukłonić się przyjacielowi - niech zabiorą na spacer jego syna. Na mecz, na trening, na lody. Zrozumiał jeden. Dzięki, Darek" - napisała na Instagramie w niedawną rocznicę katastrofy smoleńskiej.

Owym przyjacielem jest Dariusz Bielas, były funkcjonariusz BOR, dziś pułkownik rezerwy. Wspomagał Joannę Racewicz od razu po wieści o katastrofie samolotu.

- Trzeba było zająć się takimi prozaicznymi rzeczami jak pogrzeb czy zabezpieczenie prywatnej broni Pawła - zdradził w rozmowie z "Dobrym tygodniem".

Panowie znali się i pracowali razem od 1998 r. Szybko się zaprzyjaźnili, Dariusz Bielas był na ślubie Janeczka i Racewicz. Sam ma syna w podobnym wieku do dziś 13-letniego Igora.

- Można na to patrzeć, że jako katolik zobligowałem się do przyczynienia się do wychowywania tego dziecka. Nigdy nie patrzyłem na to w kategoriach obowiązku, był to naturalny odruch wsparcia i zaopiekowania się nim. Czułem, że Igor będzie wymagał wsparcia, że będzie mu ciężko - dodał.

Mężczyzna zdaje sobie sprawę, że nie zastąpi mu ojca i nie ma takich ambicji. Co tydzień woził jednak chrześniaka na zajęcia piłkarskie i judo. Niekiedy chodził z nim na basen, bawił się. Z biegiem czasu dostrzega coraz większe podobieństwo nastolatka do zmarłego ojca.

- Jest jego kopią - począwszy od sylwetki, rysów twarzy małego Janosika po silny charakter. Nawet w skłonności do bałaganiarstwa jest podobny do swego taty. Ale to wspaniały, mądry chłopiec - ocenił.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (8)
Zobacz także