Seriale zagranicznePrawda przeraża bardziej niż spisek. "Z archiwum X" powraca w świetnym stylu

Prawda przeraża bardziej niż spisek. "Z archiwum X" powraca w świetnym stylu

Na niewiele serialowych powrotów czekało się tak, jak na "Z archiwum X". Nareszcie możemy powiedzieć, że zadowoli nawet najbardziej wybrednego fana.

Prawda przeraża bardziej niż spisek. "Z archiwum X" powraca w świetnym stylu
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
Urszula Korąkiewicz

05.01.2018 | aktual.: 05.01.2018 12:50

Widok kultowych agentów, Muldera i Scully na ekranie po kilkunastu latach wywołało euforię wśród fanów. I oto otrzymaliśmy bardziej osobistą historię niż w poprzednich sezonach, dotyczącą głównie dwójki bohaterów i ich syna. Ogromne pragnienie odnalezienia Williama przeplatało się z rozwiązywaniem kolejnych zadziwiających zagadek. 10 sezon podzielił jednak fanów. Owszem, zachował tak dobrze znaną proporcję tajemniczości i sceptycyzmu, niezłomność Muldera i zdrowy rozsądek Scully. Twórcy postanowili jednak zabawić się koncepcją i dodać absurdalnego humoru i trudno powiedzieć, żeby był to strzał w dziesiątkę. Spotkania bliskiego stopnia nie wszystkim przypadły do gustu.

Poprzedni sezon pozwolił nam jednak poznać bliżej Foxa i Danę, ich pragnienia, historię i demony przeszłości z którymi walczyli. Gdy było już pewne, że przyświeca im już tylko jeden cel, twórcy przerwali w newralgicznym momencie – Scully znów została porwana.

Prawda jest względna

Obraz
© Materiały prasowe

W jedenastym, finałowym sezonie wracamy do nich zaraz po tych dramatycznych wydarzeniach. Owszem, Dana wróciła, ale gdzie była, co się z nią stało? Premierowym odcinek w tej kwestii stawia więcej pytań niż odpowiedzi. Od tego momentu wszystko się zmieniło. To Scully wierzy w paranormalne zjawiska i spiski, Mulder stara się stąpać twardo po ziemi. Co więcej, zdeterminowana agentka zrobi dosłownie wszystko by ratować ludzkość i życie ukochanego.

Wizje Scully, anormalne funkcje jej mózgu, nadprzyrodzone zdolności jej syna, światowy spisek, który przerasta najśmielsze wyobrażenia Muldera, a także fakt, że Palacz wciąż żyje, kim tak naprawdę jest i jakie ma zamiary, to dopiero początek góry lodowej, jaką serwuje nam najnowsza seria "Z archiwum X".

Ukłon w stronę fanów

I możecie być pewni, to właśnie na powrót takiego "Archiwum" czekaliśmy. Już po pierwszym odcinku możemy się spodziewać, że hit zmierza do końca i odkrycia wszystkich kart. Zanim jednak do tego dojdzie, czeka nas jeszcze wiele momentów przyprawiających o dreszcze. Sam fakt, jak wielką władzę ma Palacz będący szarą eminencją, jak bardzo steruje światowymi przywódcami i opinią publiczną przyprawi o gęsią skórkę i wprawi w osłupienie niejednego fana teorii spiskowych. Twierdzi, że społeczeństwo, które nie wierzy w nic, plotki przedkłada nad wiadomości, a jego plany traktuje jako fake newsy, zasługuje tylko na zagładę. I tu, w odcinku "My struggle III", kiedy to on opowiada swoją historię, fabuła układa się w całość i sięga aż do samego początku, do pierwszych wzmianek o kontaktach z istotami poza ziemskimi. Żadne działanie Palacza nie było przypadkowe.

Jedno jest pewne. Chce zniszczyć świat, jaki dziś znamy i wcale nie posłuży się do tego kosmitami, ale zarazą nie do pokonania. Przeżyją tylko nieliczni. Czasu jest coraz mniej, a ludzi, którzy mogą go powstrzymać, jest zaledwie garstka. Zacierają się granice, co jest prawdą, kto jest dobry, a komu nie można ufać. "Z archiwum X" staje się niemal kinem sensacyjnym, które trzyma w napięciu od pierwszych minut. Długo by można mówić o grze aktorskiej, ale naprawdę dobrze znów zobaczyć szlachetnego Duchownego i pewną siebie Anderson. Takich ich zapamiętaliśmy w latach 90. I takim aż chce się powiedzieć "chcę wierzyć".

Obraz
© Materiały prasowe
Źródło artykułu:WP Teleshow
david duchovnygillian andersonz archiwum x
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (4)