Pracownice intrygantki doprowadziły Gessler do szału. W "Kuchennych rewolucjach" było gorąco
Starcie bab z charakterem. Walka o dominację i Magda Gessler rozstawiająca wszystkich po kątach. Słynna restauratorka jest w formie, ale czy uda jej się uratować gdyńską "Granolę"?
22.02.2018 | aktual.: 23.02.2018 11:30
Nowy sezon Magda Gessler rozpoczęła nad morzem. Restauratorka odwiedziła położoną w Gdyni restaurację "Granolę". Właścicielem lokalu jest pan Darek, który już swoje osiągnął w gastronomii. Przez lata prowadził zakład gastronomiczny i dobrze funkcjonujący bar mleczny. Niestety, w restauracji nie idzie najlepiej i jest raczej powodem do wstydu niż dumy.
W prowadzeniu lokalu panu Darkowi pomaga Ala, która oficjalnie jest kelnerką, ale właściwie robi wszystko i bardzo emocjonalnie jest związana z "Granolą". Właściciel poprosił też o wsparcie Kasię, z którą współpracuje w innych swoich biznesach. Ciężko powiedzieć, czym właściwie zajmuje się 31-latka. Powinna pomagać w kuchni, a rozstawia wszystkich po kątach. Na linii Ala-Kasia wyczuwalne jest napięcie. W tym wszystkim próbuje odnaleźć się sympatyczna pani Maja, od niedawna szefowa kuchni.
"Granola" nie serwuje głównie śniadań, jakby sugerowała nazwa lokalu. W menu "od Sasa do Lasa" można znaleźć wszystko łącznie ze śledziami, żurkiem i pizzą, co zresztą od razu wypunktowała Gessler. Czytając menu nie kryła zdziwienia i rozczarowania, które towarzyszyło jej, również wtedy, gdy na stole zaczęły pojawiać się dania.
Znana restauratorka nie pluła jedzeniem, co można już uznać za sukces. Szczerze wyznała jednak, że pierwszym serwowanym daniom (np. żurkowi) wiele brakuje do doskonałości. Po tej krytyce w programie pojawiły się pierwsze łzy. Nie wytrzymała Ala, która każde słowo Gessler wzięła do siebie. Największe baty zebrała chyba pani Maja za sałatkę cezar. Po tej wpadce szefowa kuchni zabrała się za kolejne dania, których jednak Magda Gessler nie spróbowała, bo miała dosyć czekania.
- Ta restauracja jest jak statek, który osiadł na mieliźnie, bo nie ma kapitana – skwitowała sytuację lokalu gwiazda TVN-u.
- Dlaczego tu jest tabun kobiet, który nic nie potrafią – powiedziała Magda Gessler właścicielowi "Granoli", po czym zirytowana zachowaniem pana Darka poszła do kuchni. Na miejscu zastała zestresowany zespół. Zadowolona z życia wydawała się tylko Kasia, która jak się okazało zaprzepaściła pracę Mai. Szefowa kuchni z ledwością powstrzymywała się od łez. Na szczęście Gessler doceniła jednego jej pieroga, który się ostał. Po starciu z pracownikami kuchni słynna restauratorka zaczęła rzucać produktami, które nie powinny znaleźć się w restauracji i są szkodliwe dla zdrowia.
Gęsta sytuacja między pracownicami była nie do zniesienia, dlatego Magda Gessler zabrała wszystkie panie i właściciela na rozmowę. Podczas ostrej wymiany zdań Kasia zainsynuowała, że Ala jest zazdrosna o szefa, dlatego się kłócą. Pozostałe pracownice nie wierzyły w to co słyszą, a Alicja była załamana sytuacją. Zdradziła, że takie bezpodstawne brednie wypowiadane w telewizji mogą zaszkodzić jej związkowi. Kelnerka jest bowiem kilka miesięcy przed ślubem.
Po ciężkich rozmowach Kasia zapewniła, że więcej do "Granoli" nie wróci. Tak się jednak nie stało. Następnego dnia, gdy Magda Gessler przedstawiała rewolucję, "kierowniczka" znów była obecna w zespole. Pan Darek zapewniał, że pracownice się dogadały. A jakie zmiany czekał lokal?
Gwiazda TVN-u zarządziła, że teraz w miejscu "Granoli" powstanie śledziarnia "Śledź i chleb". Jak sama nazwa wskazuje, bohaterem restauracji ma być śledź. W tym celu Gessler zabrała ekipę na naukę filetowania ryb. Po powrocie wszyscy zakasali rękawy. Powoli powstawały dania nowej restauracji. A na promocję nowego miejsca na mapie gastronomicznej Gdyni poszły drożdżowe pierogi z wędzonym matiasem autorstwa Mai. Zaproszeni do degustacji przez pana Darka i Alę przechodnie byli zachwyceni.
W kuchni natomiast Gessler pracowała nad daniami na kolację. W trakcie gotowania Magda doceniła Kasię. A już za chwilę do "Śledzia i chleba" zawitali pierwsi goście, aby spróbować śledzia w 3 odsłonach m.in. w formie pieroga, zupę ogórkową oraz zapiekankę z grzybami i rybą.
Goście docenili zarówno nowy "śledziowy" i turkusowy wystrój oraz dania. Magda Gessler opuszczała lokal z optymizmem.
- Mam nadzieje, że będzie to ambasada śledzia - powiedziała wychodząc z restauracji. Gdy wróciła czekała na nią niespodzianka. W restauracji nie pracował już nikt ze starej ekipy, a dania rozczarowywały. Gwiazda TVN wzięła właściciela na rozmowę i uznała rewolucję za nieudaną. Dania nie były najgorsze, ale smakowały zupełnie inaczej, niż powinny.