Poznał żonę dzięki muzyce. Historia miłości Marka i Urszuli Sierockich
Marek Sierocki to jeden z najbardziej rozpoznawalnych dziennikarzy muzycznych, który w branży działa już ponad 30 lat. Choć swoją wiedzą o muzyce dzieli się często i chętnie, jego życie prywatne skryte jest tajemnicą. Wiemy, że od wielu lat tworzy szczęśliwy związek z Urszulą, ale jak się poznali?
Marek Sierocki, jeden z najbardziej rozpoznawalnych dziennikarzy muzycznych w kraju, ma wiele twarzy i talentów, a jego głos jest znany chyba każdemu. Karierę rozpoczął jako prezenter w 1985 r. na Festiwalu Młodzieży i Studentów w Moskwie. Już w okresie studenckim rozpoczął współpracę z redakcją młodzieżową Programu Czwartego Polskiego Radia, której zwierzchnikiem był wtedy Grzegorz Miecugow. Sam Sierocki uczył się u boku Marka Niedźwieckiego i Piotra Kaczkowskiego. Od połowy lat 80. możemy go oglądać również w roli prezentera muzycznego "Teleexpressu".
Jednak to tylko wierzchołek góry lodowej tego, czy zajmował i zajmuje się Marek Sierocki. Gra na akordeonie, jest wokalistą, DJ-em, prowadzącym i konferansjerem, bywał dyrektorem artystycznym. Współpracował z wieloma gazetami, telewizjami, wydał kilka książek, a kilka lat temu został odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi za zasługi dla rozwoju telewizji publicznej. Jego wielką pasją jest piłka nożna. Ale przy tym wszystkim ma także życie prywatne - jest mężem i ojcem.
Historia miłości Sierockich jest oczywiście związana z muzyką, która połączyła ich ponad 40 lat temu. Swoją przyszłą żonę Urszulę poznał w warszawskim klubie Hybrydy, gdzie pracował jako DJ.
- Było to w roku 1976 r. i graliśmy jako zespół na dyskotece do tańca, a ponieważ tego repertuaru nie mieliśmy za dużo, to też między kolejnymi występami puszczałem muzykę z płyt, trochę z magnetofonu - opowiadał w rozmowie z Życiepw.pl. I tak to się zaczęło.
I choć Sierocki rzadko opowiada o swoim życiu prywatnym, w jednym z wywiadów wyznał, że bardzo lubią razem gotować.
- Wielu rzeczy w kuchni uczę się od mojej żony, która świetnie gotuje. Bardzo często pichcimy razem, dzieląc zadania. Uważam, że wspólne przygotowywanie, a później oczywiście także wspólne spożywanie posiłków jest fantastyczną sprawą, która zbliża ludzi - zdradził w "Do Rzeczy".