Dramatyczna historia najsłynnejszej serialowej niani
- Pomysł powstał w Londynie. Pojechałam do mojej przyjaciółki Twiggy trochę się rozerwać. Ona z jakiegoś powodu była zajęta, więc spędzałam mnóstwo czasu z jej 12-letnią córką. Całymi dniami chodziłyśmy po mieście, po muzeach, wylegiwałyśmy się na trawie w parku, wpadałyśmy do kina, do kafejek. Pamiętam, że pierwszego dnia mała zaczęła się skarżyć, że już nie może chodzić, bolą ją nogi, bo nowe buty ją uwierają. Nie chciało mi się wracać do domu, więc obejrzałam te buty i mówię do niej: „OK, to po prostu przydepcz w nich pięty, a poczujesz ulgę”. Tak zrobiła, ale po chwili niepewnie zapytała: „Ale czy ja ich w ten sposób nie zniszczę? Mama będzie zła”. „No co ty” – ja na to – „ty je po prostu dostosujesz do noszenia, bo skoro cię cisną, to znaczy, że się nie nadają”. Mała była zachwycona łatwością, z jaką rozwiązałyśmy ten problem. Poczułam, jak bardzo pozytywnie wpłynęło to na nasze relacje, jak zacieśniło więź. Myślałam o tym sporo, pewnej nocy wpadłam na pomysł zrobienia show - zdradziła w rozmowie z
"Galą" Drescher.