"Łukaszenka stracił kontakt z rzeczywistością". Białorusini załamani losami Nexty
Zapytaliśmy Białorusinów mieszkających w Polsce, co sądzą o aresztowaniu Ramana Pratasiewicza, jednego z założycieli zdecentralizowanego medium informacyjnego Nexta. - To zemsta chorego człowieka - mówi Alena z Gdańska.
25.05.2021 15:31
- My, Białorusini, nieraz potrafiliśmy przeżyć na samych ziemniakach – mówi Alena, Białorusinka studiująca w Gdańsku. – Dlatego popieram sankcje gospodarcze UE wobec mojego kraju. Niech Łukaszenka zostanie sam ze swoimi kołchozami i upadającymi fabrykami. Damy radę.
Alena, jak wiele Białorusinek i Białorusinów, od dwóch dni nie może wyjść z szoku.
- Spodziewałam się wiele, ale nie tego, że Łukaszenka odważy się zmusić do lądowania cywilny samolot z Unii Europejskiej – mówi. – To znaczy, że on stracił kontakt z rzeczywistością i ma już całkowitą paranoję. To zemsta chorej osoby.
Kogo tak bardzo boi się Łukaszenka, że sięgnął po tak desperacki plan?
Alena: - No kogo? Boi się zwykłego blogera, który prowadził kanał informacyjny w telefonicznej aplikacji Telegram. Łukaszenka chce dać sygnał innym blogerom i dziennikarzom, że też może ich dopaść i uwięzić. To taktyka zastraszania.
Agnieszka Romaszewska, redaktor naczelna Biełsat TV, tłumaczy WP, że za pomocą aplikacji Telegram, którą można ściągnąć na telefon, da się subskrybować różne opozycyjne wobec Łukaszenki kanały.
Dla karmionych oficjalną propagandą Białorusinów to szansa na dowiedzenie się, co naprawdę dzieje się w kraju i co myślą ludzie.
Media bez siedziby
Swoje kanały mają na Telegramie m.in. Biełsat TV, Radio Swoboda, portal TUT.BY czy opozycjonistka Swiatłana Cichanouska.
Jednym z takich kanałów jest także Nexta [czyt. nechta] prowadzona przez dwójkę dwudziestoparoletnich redaktorów: Sciapana Puciłę i Ramana Pratasiewicza.
Nexta to kanał na Telegramie i YouTube, który przekazywał dalej, anonimowo, to, co wrzucali i o czym informowali jego użytkownicy.
Alena: - Redaktorzy starali się weryfikować te informacje. Czekali na przykład, aż to samo wydarzenie czy informację zgłoszą różne osoby.
Alexy, Białorusin pracujący w Gdańsku, wyjaśnia: - To ważny kanał, bo jeden z niewielu, który nie bał się mówić prawdy i nie bał się władz oraz milicji.
Olga, Białorusinka z Trójmiasta: - Tylko tam mogłam zobaczyć, że ludzi protestowali i wychodzili na ulice nie tylko w Mińsku, ale też na wsiach. Drugi dzień płaczę po aresztowaniu Pratasiewicza.
26-letni Pratasiewicz w 2019 uciekł z Białorusi najpierw do Polski, gdzie nie dostał azylu politycznego, a później na Litwę, gdzie zamieszkał. W niedzielę został aresztowany w Mińsku, po tym jak samolot linii Ryanair lecący z Aten do Wilna został zmuszony przez Białorusinów do lądowania. Pratasiewicza wyciągnięto z samolotu i oskarżono go o terroryzm i wzniecanie buntu.
Sciapan Puciła mieszka w Polsce, gdzie ma azyl polityczny.
- Piszą mi, że jestem następny w kolejce, że nie będą nas porywać i wywozić na Białoruś, lecz rozstrzelają w Warszawie - mówił w rozmowie z "Rzeczpospolitą".
S.O.S. do znajomych
Kanał Nexta, jak podaje Agnieszka Romaszewska, ma na Telegramie 592 tysiące subskrybentów, a siostrzany Nexta Live – 1 milion 234 tysiące użytkowników. Biełsat – dla porównania – ma ich około 100 tysięcy.
W czasie zeszłorocznej rewolucji, która wybuchła w sierpniu na ulicach Mińska po tym, jak Alaksandr Łukaszenka ogłosił się zwycięzcą kolejnych wyborów, przeciwnicy reżimu skrzykiwali się właśnie na kanałach Nexta i Nexta Live do wyjścia na ulice. Tam ogłaszali, gdzie będzie kolejna demonstracja, wrzucali zdjęcia i informacje o aresztowaniach i pobiciach, filmy o milicyjnych wozach wjeżdżających w tłum ludzi.
To dlatego Łukaszenka tak nienawidzi założycieli tego serwisu i uważa ich za wrogów publicznych. I to pomimo że Pratasiewicz odszedł już z Nexty i prowadził, do momentu aresztowania, inny kanał - Biełaruś Gołownego Mozga.
Założycielem Biełarusi Gołownego Mozga jest Igor Łosik. On z kolei od czerwca zeszłego roku siedzi w białoruskim więzieniu, dlatego Pratasiewicz zdecydował się przejąć i kontynuować jego działalność.
Co ciekawe, nawet po aresztowaniu Pratasiewicza ktoś dalej prowadzi jego kanał.
Alena z Gdańska tłumaczy mi, iż na Białorusi doszło do takiego stopnia inwigilacji, że jeśli ktoś obawia się, że jego telefon może zostać przejęty czy przeszukany przez władze, a ma w nim zapisane zaufane kontakty, wysyła do znajomych wiadomość "S.O.S." oraz kasuje konto.
- Wtedy osoba, która odebrała taki sygnał, także usuwa aplikację ze swojego telefonu – mówi Alina. – Tak się zabezpieczamy przed przejęciem naszych kont przez władze.
Dlaczego właściwie Łukaszenka ściga po niebie i wywleka z samolotu blogera, skoro grożą mu za to dotkliwe sankcje UE i USA?
Agnieszka Romaszewska z Biełsatu: - Chce pokazać: parzcie, jaki jestem wszechmocny, bójcie się więc wszyscy, bo jednego już dopadłem i was też dopadnę!
Szefowa Biełsat TV tłumaczy, że Łukaszenka boi się wolnych mediów: - Dlatego zamknął portal TUT.BY, wysłał do kolonii karnej dziennikarki Biełsatu. Teraz walczy nawet z "ekstremistycznymi" aplikacjami na telefon. Jak zatrzymuje cię w Mińsku milicja, może poprosić o twój telefon, kazać ci go odblokować i sprawdzić, jakie masz pobrane aplikacje. Jak masz Nextę, pobiją cię w radiowozie i wsadzą do aresztu. Oni wdeptują naród w ziemię. Poziom represji przekracza granice szaleństwa.
Agenci nawet w Atenach
Alena, Białorusinka z Gdańska, martwi się o znajomych, którzy zostali w domu.
- Od stycznia tego roku Białorusini mają zakaz wyjazdu droga lądową ze swojego kraju – opowiada. – Nie ma możliwości wyjazdu autobusem czy pociągiem. Mogą jedynie latać.
Jakie są tego konsekwencje?
- Mojej znajomej zagrozili, że jeśli nie zaprzestanie działalności politycznej, to odbiorą jej córeczkę – mówi Alena. – Od razu więc się spakowała i poleciała do Kijowa na Ukrainie. Ale teraz pewnie żadne samoloty z Unii Europejskiej czy Ukrainy już na Białoruś nie polecą. Więc trzeba będzie najpierw lecieć do Moskwy i tam się przesiadać do Warszawy. Nie każdego ubogiego opozycjonistę stać na bilety na tak dalekie trasy.
Czy Alena czuje się w Polsce bezpiecznie?
- Dotąd tak – mówi studentka. – Ale teraz zobaczyliśmy, że agenci białoruscy byli nawet w Atenach, gdzie śledzili Pratasiewicza, więc pojawił się niepokój.
Olga: - No cóż, moja rodzina na Białorusi wcale nie jest przeciw reżimowi. Ja nie wytrzymałam i uciekłam. Z drugiej strony moja krewna została właśnie zatrzymana w Mińsku podczas powrotu z pracy do domu. Nic nie zrobiła. Teraz na Białorusi mogą cię zatrzymać i dać mandat za wszystko.