"Pohamuj entuzjazm": Oto człowiek, który jako jedyny ma zawsze otwarte drzwi w HBO
Po prawie sześcioletniej przerwie na ekrany HBO powraca jeden z najbardziej kultowych seriali komediowy ostatnich dekad. "Pohamuj entuzjazm” to jedno z najlepszych dokonań pioniera współczesnej amerykańskiej komedii - Larry’ego Davida. Nie wszyscy widzowie wiedzą, że ten 70-letni dziś komik jest współtwórcą oraz współrealizatorem tak ikonicznych produkcji, jak: "Kroniki Seinfelda”, "Saturday Night Live”, czy wspomniany wcześniej "... entuzjazm”. Sam Woody Allen miał obsesję na punkcie postaci Larry’ego Davida w mediach i nakręcił o nim film "Co nas kręci, co nas podnieca” (2009). Z okazji powrotu serialu na ekrany HBO i HBO GO, mieliśmy okazje porozmawiać z bardzo roześmianym Jeffem Schafferem (reżyserem i współscenarzystą) oraz Cheryl Hines, aktorką, która wciela się w żonę głównego bohatera. Na przykładzie naszego spotkania łatwo można wywnioskować, że jedyny temat, który jest źródłem niekończących się anegdot z planu i przysparza wszystkim najwięcej powodu do śmiechu, jest właśnie Larry David - we własnej osobie.
Dlaczego dopiero teraz zdecydowaliście się powrócić z serialem? Skąd w ogóle pomysł na wasz powrót? Czy jest po co?
Jeff Schaffer [reżyser]: Prawdę mówiąc od samego początku pracowaliśmy w przekonaniu, że każdy kolejny sezon serialu "Pohamuj entuzjazm” jest naszym ostatnim. Byliśmy pewni, że to już tyle, jeżeli chodzi o naszą dalszą współpracę, przy zakończeniu produkcji pierwszego sezonu, a nawet ostatni epizod piątego sezonu zatytułowaliśmy "The End” ["Koniec" - przyp. red.], myśląc, że teraz to już na bank się rozstajemy. Przysięgam, takie mieliśmy nastawienie psychiczne od samego początku. A wszystko przez Larry’ego Davida. To chyba jedyny żyjący artysta na tej planecie, który jest niezmiennie przekonany o tym, że już nigdy więcej nie stworzy nic nowego. Z końcówką każdego naszego roku, Larry posępnie oznajmiał, że to już to - "Nie mam więcej pomysłów". Nie wiedział, co więcej mógłby jeszcze dodać do naszej produkcji. I oczywiście z biegiem tygodni i miesięcy wszystko się zmieniało, a on wpadał na coraz to lepsze zwroty akcji oraz historii jego bohatera (śmiech).
Czy to prawda, że zamiast dalszych sezonów, miał powstać pełnometrażowy film oparty na odcinkach produkcji "Pohamuj entuzjazm"?
JS: Tak. Ktoś podsunął Larry’emu pomysł, żeby zamiast serialu pokusić się o pełnowymiarowy film. David ówcześnie zapytał, czy nie podjąłbym się reżyserii. Zaczęliśmy o tym rozmawiać i ponownie pojawiło się coraz to więcej, i więcej pomysłów. Co chwilę słyszałem z jego ust słowa: „O! To nadawałoby się do naszego serialu(...) O! I to też świetnie pasowałoby dla nas”... Zapytałem: „Skoro cały czas znajdujesz nowe sytuacje i dialogi do naszego serialu, dlaczego więc po prostu nie zrobimy kolejnego sezonu „... Entuzjazmu”? Larry bardzo zdziwił się tym pytaniem. Nie był przekonany, czy ktokolwiek z ekipy zechciałby powrócić na plan i ponownie wcielił się w naszych bohaterów (śmiech). Prawda była taka, że wszyscy aktorzy wręcz na to czekali. Po mojej odpowiedzi Larry zapytał: „Ale czy myślisz, że ktokolwiek chciałby wciąż zobaczyć nas na ekranie?”. A ja: „Oczywiście, że tak, żartujesz sobie ze mnie?!”. I tak oto zaczęliśmy spisywać początki kolejnego sezonu „... Entuzjazmu” po długiej przerwie. Niemniej wciąż, na tamtym etapie prac, nie mieliśmy żadnej gwarancji, że HBO będzie zainteresowane produkcją tych naszych wypocin po latach.
Minęło sześć lat. Miało to dla was i dla rozwoju serialu duże znaczenie?
JS: Oczywiście w naszym scenariuszu musieliśmy wziąć pod uwagę fakt, że od ostatniego spotkania z naszymi bohaterami minęło kilka dobrych lat. Kiedy zaczęliśmy tworzyć na nowo historię biorąc pod uwagę wszystkie powyższe elementy, ja już wiedziałem, że nowy sezon - po tak długiej przerwie - z pewnością powstanie. Larry wciąż nie miał zielonego pojęcia dokąd te nasze wszystkie rozmowy zmierzają. Spisaliśmy scenariusz na co najmniej sześć pierwszych odcinków i wtedy zapytałem, czy chciałby je przedstawić stacji HBO, która już wcześniej wyprodukowała i wyemitowała cały nasz serial. Byłem zdeterminowany, żeby podjąć już jakiekolwiek działania w kierunku potencjalnej produkcji. Choćby sam fakt, że musieliśmy na nowo skompletować całą ekipę był dla mnie wystarczająco motywujący, żeby podejść już do sprawy na poważnie.
Co o tym wszystkim myślał Larry David? Czy był gotowy na powrót?
JS: Co musisz wiedzieć o Larrym Davidzie, to fakt, że on nie znosi kalendarza. Nienawidzi, że musi coś przygotować na konkretny czas, czy też konkretnego dnia. Dopiero więc, kiedy mieliśmy już prawie połowę pracy za sobą, poczuł się wystarczająco komfortowo, żeby podejść do rozmów ze stacją telewizyjną o ewentualnej produkcji. To chyba jedyny filmowiec, którego znam, który pracuje w ten sposób. On nienawidzi jakichkolwiek ograniczeń czasowych i że coś musi być gotowe, tego, a nie innego dnia.
Czy było wam trudno przekonać ludzi z HBO, żeby ponownie zainwestowali w "Pohamuj entuzjazm"?
JS: Absolutnie nie. HBO było tak bardzo zadowolone ze wcześniejszej współpracy z Larrym Davidem i z efektów oglądalności, jakie to przyniosło, że przekonanie ich do kontynuowania naszego serialu było chyba najłatwiejszym zadaniem.
CH: Sama tego nie rozumiem, ale z jakiegoś powodu Larry posiada wiecznie otwarte drzwi do studia, producentów lub stacji telewizyjnej, z którymi współpracował w przeszłości. Oni wszyscy pragną jego powrotu i reagują bardzo entuzjastyczne na wszelkie symptomy potencjalnej dalszej współpracy z jego strony. Z nieznanych mi powodów, tylko Larry jest tak uprzywilejowany w środowisku filmowym. W całej swojej karierze nie spotkałam nikogo, kto byłby aż tak mile widziany z czymkolwiek, co stworzy, jak on.
Na czym może polegać jego niezauważalny na pierwszy rzut oka wdzięk, na który kuszą się producenci?
JS: Wiesz, co mi się wydaje, co to może być? Oczywiście, poza faktem, że Larry jest geniuszem i jest bardzo konsekwentny w swojej pracy i twórczości. "Pohamuj entuzjazm" to jest na prawdę bardzo łatwy serial do zrealizowania i wyprodukowania. Bardzo tani jak na standardy HBO. My nie jesteśmy "Grą o tron". Nie ma tutaj żadnych efektów specjalnych, uciętych głów i smoków. Nie musimy nigdzie wyjeżdżać na zdjęcia do egzotycznych krajów. Kręcimy serial w sąsiedztwie, gdzie aktualnie mieszka jego pomysłodawca. A nasz główny bohater grany przez Larry’ego Davida chodzi w swoich własnych prywatnych ubraniach. Co też przysporzyło nam niemałych kłopotów, ale taka jest prawda. Wszystkie ubrania, w których Larry pojawia się w serialu są jego własne (śmiech).
CH: Tak. To było szaleństwo. Wiele dowcipów i sytuacji, które przytrafiły się jego bohaterowi w serialu oparte są na prawdziwym życiu Larry’ego Davida. Wyobrażasz to sobie?! On nosił swoją własną garderobę. To już nie chodzi o to, że Larry jest tak leniwy czy minimalistyczny, niemniej ekipa naszego serialu składa się ludzi, którzy otrzymują wynagrodzenie za tego typu pracę - styliści, kostiumolodzy, czy też rekwizytor. On chodził w swoich własnych ubraniach, które często zapominał przynieść na dokrętki do odcinka. Nawet nie wiesz, ile razy, ktoś z ekipy musiał jechać do jego mieszkania w poszukiwaniu spodni lub koszuli, którą miał na sobie tego dnia, kiedy kręciliśmy poprzednią część tego samego odcinka. To było przekomiczne, a Larry jest po prostu niereformowalny. Pamiętam, kiedy mnie zapytał przy produkcji pierwszego sezonu, czy nie mogłabym nosić swoich własnych ubrań. Odpowiedziałam oczywiście "nie". Ponieważ to jest moja prywatna garderoba, a ja nie odtwarzam siebie samej w serialu. Gram postać, w którą muszę się wcielić. To byłoby bardzo niebezpieczne zatarcie granic.
Czyli nie jesteście zbyt wymagającą ekipą na planie, wymagającą personalnych masażystów i specjalnego cateringu?
CH: (Śmiech) Oczywiście, że nie. Wyobraź sobie, że do piątego sezonu wszyscy dzieliliśmy jedną przyczepę. Cała ekipa aktorów miała jedno wspólne, bardzo ciasne miejsce, w którym przygotowywaliśmy się do ujęcia lub gdzie musieliśmy się przebrać. Nawet gwiazdy, które występowały w naszym serialu gościnnie, musiały dzielić z nami jedną przestrzeń. Pamiętam, kiedy Ben Stiller i jego żona Christine Taylor byli naszymi gośćmi w odcinku. W tym czasie Christine karmiła piersią ich nowo narodzone dziecko, więc co jakiś czas musiała odciągać pokarm. Jak już wspomniałam w naszej przyczepie było zero prywatności, więc wyobraź sobie, tę biedną kobietę, za kotarą z głośno pracującą pompką do odciągania pokarmu, przy tych wszystkich aktorach dookoła. Dziś brzmi to jak żart, ale tak było przez długi czas. Gwiazda komedii, czy też niegwiazda komedii - wszyscy mieliśmy bardzo spartańskie warunki do pracy na planie.
Jak poczułaś się, kiedy dostałaś propozycję zagrania w kolejnym najnowszym sezonie serialu "Pohamuj entuzjazm"?
CH: Szczerze mówiąc, nikt mi nie powiedział (śmiech).
JS: (Śmiech) O, wiedziałem, że o czymś zapomnieliśmy...
CH: W momencie, kiedy informacja o możliwym wznowieniu produkcji do mnie dotarła, byłam na zdjęciach do innego projektu. Mój telefon zaczął wibrować i wyświetlać te wszystkie wiadomości od znajomych, którzy przeczytali w mediach, że „Pohamuj entuzjazm” wraca na małe ekrany. Zanim zdążyłam przeczytać, o co chodzi, przestraszyłam się, że znowu coś strasznego wydarzyło się na świecie. Kiedy więc odebrałam te wszystkie gratulacje odnośnie czegoś, o czym nie miałam kompletnie zielonego pojęcia, że jest w planach, napisałam smsa do Larry’ego: "Czy będę brała udział w nadchodzącej części naszego serialu?". Odpowiedział: "Tak, jeżeli twój kalendarz na to pozwoli". Tak obcesowo i nonszalancko (śmiech). I tak się dowiedziałam. Ale oczywiście, byłam bardzo podekscytowana (śmiech).
Czego możemy spodziewać się w serialu po tak długiej przerwie?
JS: Rozstaliśmy się z serialem sześć lat temu. Larry i jego serialowa żona wciąż są rozwiedzeni. W nowym sezonie chcieliśmy pokazać singielskie życie Cheryl i Larry’ego jako kawalera, żyjących obok siebie na przedmieściach Los Angeles. Będzie bardzo wiele zabawnych komplikacji w tym roku.
Czy Larry David instruuje cię jako aktor i komik w trakcie pracy na planie? Czy lubisz z nim pracować?
CH: W zasadzie praca z Larrym i jego stylem tworzenia scenariusza [Dialogi są improwizowane przez aktorów - przyp. red.] przychodzi mi bardzo łatwo, ponieważ mam duże doświadczenie w improwizacji z początków mojej kariery. Scenarzyści piszą bardzo rozbudowane w detale sceny odnoszące się do tego, czego będzie dotyczyć dana scena lub dany konflikt. Nawet jeżeli nie ma dialogów i są one improwizowane w trakcie trwania ujęcia, świetnie potrafimy sobie z tą sytuacją poradzić i niekiedy wychodzą znakomite efekty. Na wylot znam relację mojej bohaterki z Larrym, więc dla mnie to wszystko, co powinnam wiedzieć, żeby zbudować z nim scenę i wiarygodny z nim związek na planie.
JS: Muszę powiedzieć, że ekranowa relacja Cheryl i Larry’ego jest jednym z moich najbardziej ulubionych aspektów tego serialu. Jako jedyna z całej ekipy masz tę możliwość, bycia zwierciadłem dla wszystkich jego żałosnych, czepialskich i małostkowych zachowań, nie robiąc mu z tego powodu żadnego wyrzutu, ani też się nad nim nie rozpieszczając. Ty jako jedyna, wiesz jak sobie poradzić z tym całym jego irytującym obyciem. Dla mnie i dla wielu innych osób to jest przekomiczne. Twoja postać jak nikt zna tego małostkowego gościa na wskroś.
Czy to, co obecnie dzieje się w USA będzie miało jakiekolwiek przełożenie na serial?
JS: Dzień, w którym zaczęliśmy pierwszy odcinek najnowszego sezonu „Pohamuj entuzjazm” był zaraz drugim dniem po ogłoszeniu wyborów prezydenckich w USA. Byłem pewien, że zostaną nam odwołane zdjęcia z tego powodu. To był bardzo smutny dzień i chyba nikt nie podejrzewał, że Larry pojawi się tego dnia na planie. Ale przyszedł i wtedy zrozumiałem, że to było dla nas najlepsze lekarstwo. Nieważne jak bardzo rozgoryczeni lub też zmartwieni byliśmy odnośnie tego, co obecnie dzieje się w naszym kraju - musieliśmy iść do pracy i stworzyć coś dobrego. Musieliśmy wrócić do naszej rutyny starając się być jeszcze lepsi jako filmowcy i twórcy. Komedia była i jest nam potrzebna teraz bardziej niż kiedykolwiek wcześniej w historii amerykańskiej telewizji.
Wszyscy wiemy, że Larry David jest geniuszem komedii, ale patrząc na jego postać w serialu można się jedynie domyślać, jak ciężka może być współpraca z nim na co dzień. Tym bardziej, że teraz jest już odrobinę straszy i być może bardziej gburowaty...
JS: Co ty! Larry jest najlepszą osobą na planie do współpracy, jaką tylko można sobie wyobrazić. Jest absolutnym przeciwieństwem tego, co możemy zobaczyć na ekranie. Dla mnie to najbardziej zabawny plan na jakim kiedykolwiek w życiu pracowałem. Pracuję z Larrym Davidem odkąd skończyłem 24-lata. Jako aktor jest jak kameleon, ale jako twórca i współpracownik - to najlepszy partner jakiego mógłbym sobie wymarzyć.
CH: To bardzo ciekawe, ponieważ z pewnością wyobrażacie go sobie jako człowieka siedzącego w kącie czekającego jedynie na ujecie. Unikającego jakichkolwiek interakcji z pozostałymi członkami ekipy. W rzeczywistości jest wręcz przeciwnie. I zdecydowanie to o wiele szczęśliwszy człowiek w swoim życiu prywatnym, niż może się to widzom wydawać.
JS: To Larry właśnie tworzy na planie tę rodzinną atmosferę. Rozmawia ze wszystkimi, z każdym członkiem ekipy - od oświetleniowca po asystentów kamery. My wszyscy żyjemy jak w komediowej biosferze - jedynie na czym nam zależy, to żeby rozśmieszyć wszystkich dookoła i uczynić z naszej pracy coś naprawdę pożytecznego.
CH: Byłoby to dla mnie bardzo satysfakcjonujące powiedzieć, że Larry w rzeczywistości jest nieznośny i gburowaty, ale tak naprawdę to najsłodszy człowiek na świecie. Idealnie nadaje się do współpracy. Jest bardzo pomocny i empatyczny. Mówiąc szczerze - to bardzo dobry i szczęśliwy człowiek. Jak nie Larry David, którego znacie.