Poetka i nastolatek zabili rodziców z zimną krwią. Telewizja pokaże kulisy tragedii w Rakowiskach
Najpierw brutalnie zamordowali rodziców Kamila, potem pojechali do przyjaciół i na pizzę. Zabili, bo chcieli odziedziczyć dom i pieniądze. Gdy wyjdą na wolność, nie będą mieć niczego.
To, co zdarzyło się w Rakowiskach w 2014 roku, do tej pory odbija się echem w Polsce. Do historii 18-letniego Kamila N. i 19-letniej Zuzanny M, którzy w brutalny sposób zamordowali rodziców chłopaka, wracają twórcy serii dokumentalnej "Polskie zabójczynie" - program skupia się na prawdziwych historiach Polek oskarżonych i skazanych za zabójstwo.
- Policjanci, którzy przyjechali na miejsce zdarzenia, opowiadali mi później, że widok był wstrząsający. Doświadczeni funkcjonariusze, którzy zajmowali się niejednym przestępstwem, wychodzili z tego domu bladzi. Czegoś takiego jeszcze nie widzieli. Dom wręcz tonął we krwi. Było jej pełno na podłodze, na ścianach – mówi w programie Jarosław Górny, dziennikarz "Faktu".
- Nadzorowałem lub prowadziłem w sumie kilkanaście spraw, których przedmiotem było zabójstwo. Ale tak wstrząsającej i irracjonalnej sprawy to jeszcze nie spotkałem – komentuje prokurator Marek Maksymowicz, oskarżający w procesie Zuzanny i Kamila.
Planowali morderstwo doskonałe
"Bezczelnie młoda, bezczelnie zdolna" – pisała o sobie Zuzanna M. w mediach społecznościowych. Publikowała wiersze, była zafascynowana Witkacym, trochę sportem. Stała na bramce w drużynie piłki nożnej w Państwowej Szkole Wyższej w Białej Podlaskiej. Podobno miała zostać powołana do reprezentacji narodowej.
Kamil był z kolei oczkiem w głowie rodziców. Ulubieniec rodziny. Tak przynajmniej opisywali go przyjaciele i znajomi. Mówili, że był spokojnych chłopakiem. Nie wychylał się. Dopiero pod wpływem Zuzanny zaczął się zmieniać. Koledzy w sądzie opowiadali, że Zuzanna manipulowała nim, że o toksycznym związku widział każdy, bo Kamil stał się kopią swojej dziewczyny.
Powiedzieć, że Zuzanna sprawiała problemy w szkole, to jak nie powiedzieć nic. Przeszkadzała i wychodziła z zajęć, była opryskliwa. W końcu uczniowie napisali oficjalną skargę z prośbą, by została przeniesiona do innej szkoły. I to tylko pogorszyło sprawę. Matka dziewczyny stała za nią murem.
"Matka sublokatorka" – mówiła o niej później Zuzanna. Nie wychowywała, nie było jej blisko. Podobno Zuzanna i Kamil zastanawiali się, czy to nie ona powinna zginąć. Tyle że nic by z tego nie mieli. Może mieszkanie w bloku, które trzeba by było jakoś utrzymać. Para postanowiła zabić więc rodziców Kamila. Odziedziczyliby duży dom, który można byłoby sprzedać za dwa miliony. Do tego wszystkiego dochodził fakt, że rodzice chłopaka nie chcieli zaakceptować Kamili. A ta była mściwa i nie zapominała tych, którzy ją odrzucali.
W nocy z 12 na 13 grudnia doszło do brutalnego mordu w domu Kamila w Rakowiskach. Agnieszka i Jerzy spali, gdy jego syn z dziewczyną zadali im kilkadziesiąt ciosów nożem. Wcześniej odliczyli do trzech, żeby zrobić to jednocześnie. Wszystko miało wyglądać jak w filmach. Kilka ciosów, niewiele krwi. Kilka minut i po sprawie. Tylko że rodzice zdążyli się obudzić z krzykiem. Mężczyzna wytrącił Zuzannie nóż, a mamie Kamila udało się uciec z sypialni. Chłopak ogłuszył ojca i pobiegł za matką. Uderzał nożem w plecy, szyję. Zuzanna w tym czasie zabiła Jerzego.
Na tym nie przestali. Razem próbowali jeszcze obciąć Jerzemu rękę, żeby policja nie zobaczyła śladów po ugryzieniach. Ściany domu były umazane krwią. Sprawa była tak ewidentna, że nastolatków zatrzymano w ciągu kilkunastu godzin.
Żałujesz? Tak
W dniu zabójstwa Zuzanna M. zapłaciła swemu znajomemu Marcinowi S., aby samochodem zawiózł ją i Kamila N. do Krakowa, gdzie Zuzanna M. miała zaplanowany wieczór poetycki. Gdy nastolatkowie upewnili się, że rodzice nie żyją, przebrali się, wyszli z domu i odjechali do Krakowa. Zdążyli jeszcze spotkać się z przyjaciółmi i pójść na pizzę.
Zuzanna trafiła do aresztu w Warszawie, Kamil do Lublina. Od razu przyznali się do winy. Jeszcze przed procesem prosili funkcjonariuszy, by mogli do siebie pisać listy, by mieli w celach polską literaturę. W tym czasie w mediach rozpętała się prawdziwa burza. Pisano o "bestii z Rakowisk", o dziewczynie, która "opętała chłopaka seksem", o "zbrodni doskonałej". Proces relacjonowali wszyscy. Nawet psychologowie sądowi przyznawali, że trudno zrozumieć działanie pary. Skierowano ich nawet na obserwacje psychiatryczne, ale niewiele z nich wynikło. Zuzanna: skłonna do agresji, nie ma poczucia winy, jest niezdolna do przeżywania emocji. Podczas jednej z rozpraw sędzia zapytał, czy żałuje tego, co się stało. Od razu odpowiedziała, że tak. Tylko kto by uwierzył?
Kamil? Z nim było trudniej. Badania nie wykazały, że ma osobowość antyspołeczną, a nawet zależną. Psychologom mówił, że wtedy nad łóżkiem rodziców stała jakaś inna osoba, nie on.
Oboje zostali skazani na 25 lat pozbawienia wolności. Wyrok podtrzymał Sąd Apelacyjny.
Kamil w więzieniu zerwał z Zuzanną. Zajął się gimnastyką, chce studiować. Podobno psychologię biznesu. Po tych latach w więzieniu wróci do niczego. Babcia i wujek chłopaka już dawno wystąpili o jego wydziedziczenie. Został kompletnie sam. Rodzina się odwróciła, nie odwiedzają go. A Zuzanna? Jeszcze przez kilka miesięcy w sieci użytkownicy udostępniali sobie jej wiersze. Tomik jej poezji można było kupić za 300 złotych.
"Polskie zabójczynie" oglądać można na kanale Crime+Investigation Polsat. Nowe odcinki w każdą środę o godz. 22.00
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl