Podkomisja smoleńska wszystko ma ściśle tajne. Nawet imię dla psa
Dziennikarz "Faktów" TVN próbował wypytać jednego z członków podkomisji smoleńskiej nt. szczegółów prac. Nikt nie chciał mu niczego zdradzić. W pewnym momencie przyszedł do niego i ochroniarza pies. Dziennikarz nawet nie poznał jego imienia, bo ochrona budynku uznała, że "takich informacji nie może udzielać".
Maciej Knapik, reporter serwisu TVN "Fakty", przygotował reportaż nt. końcowego raportu podkomisji smoleńskiej. W tym celu udał się do jej siedziby, by zadać członkom kilka pytań. Niestety, nie został wpuszczony do budynku przez ochronę.
- W siedzibie podkomisji nikt nie chce rozmawiać, wstęp wzbroniony i wszystko jest tajne - mówi dziennikarz w swoim materiale.
Podczas próby przekonania ochrony, że warto wpuścić dziennikarza, doszło do naprawdę komicznej sytuacji. Podbiegł do nich czarny pies. Knapik zapytał z grzeczności o jego imię. Ochroniarz nawet tego nie mógł wyjawić. - Takich informacji nie mogę tutaj udzielać - odpowiedział.
Na antenie Telewizji Republika oraz TVP 1 wyemitowano film, który zapowiadano jako raport z prac podkomisji smoleńskiej. Jak ustalił tygodnik "Wprost", ten film nie rzuca nowego światła na sprawę katastrofy prezydenckiego samolotu. Antoni Macierewicz nagłaśniał raport już wcześniej, kilka razy emitowano go w zeszłym roku.
Internauci zdążyli już obśmiać temat podkomisji smoleńskiej i utajniania dosłownie wszystkiego. "Bareja by tego nie wymyślił", "Ów ściśle tajny pies powinien zostać rozpikselowany, ewentualnie anonimizacja powinna zostać dokonana przez pasek na oczach", "Piesek jest kluczowym świadkiem. Tego, co się tam w tej podkomisji wyprawia" - takie ironiczne wpisy można przeczytać m.in. na Twitterze.
ZOBACZ TEŻ: Ostatnie pożegnanie Krzysztofa Krawczyka. Na zawsze zostanie w naszej pamięci
