''Pod Mocnym Aniołem'': Lech Dyblik szczerze o swoim alkoholizmie
''Picie jest elementem naszej kultury''
Lech Dyblik to obok Tomasza Sapryka, Henryka Gołębiewskiego czy Zdzisława „Bene” Rychtera jeden z mistrzów drugiego planu, którego od lat specjalnością są zapadające w pamięć wyraziste epizody. Choćby takie jak w najnowszym filmie Wojciecha Smarzowskiego.
Lech Dyblik to obok Tomasza Sapryka, Henryka Gołębiewskiego czy Zdzisława „Bene” Rychtera jeden z mistrzów drugiego planu, którego od lat specjalnością są zapadające w pamięć wyraziste epizody. Choćby takie jak w najnowszym filmie Wojciecha Smarzowskiego.
Aparycja 57-letniego artysty idealnie koresponduje z depresyjnym klimatem fabuł reżysera "Wesela", pełnych napiętnowanych, poobijanych przez los, często wyrzuconych poza margines bohaterów.
W „Pod Mocnym Aniołem”, będącym ekranizacją prozy Jerzego Pilcha, Dyblik wciela się w jedną z szeregu postaci* zmagających się z chorobą alkoholową.* Sam aktor wyznał niedawno, że od przeszło 20 lat nie zagląda już do kieliszka.
- Ta choroba nie bierze się znikąd. Myślę, że być może ma swój początek w domu rodzinnym. Domu mojego ojca. Picie jest elementem naszej kultury- mówi Dyblik.