Po występie w TVN24 zalała ją fala hejtu. Stanęła w obronie nieczytających Polaków

Maja Staśko debatowała z Zygmuntem Miłoszewskim o stanie czytelnictwa w Polsce
Maja Staśko debatowała z Zygmuntem Miłoszewskim o stanie czytelnictwa w Polsce
Źródło zdjęć: © TVN24

12.05.2021 22:22

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

W programie Andrzeja Morozowskiego goście debatowali o stanie czytelnictwa w Polsce. Maja Staśko uznała, że snobizm związany z czytaniem książek zrobił bardzo dużo złego i stygmatyzuje statystycznych Polaków, którzy zamiast czytania wybierają inne rozrywki. Na jej słowa ostro zareagowały Hanna Lis, posłanka Nowoczesnej i wielu innych. Dzień później Staśko znowu podzieliła się swoimi przemyśleniami.

We wtorkowym "Tak jest" Andrzej Morozowski rozpoczął rozmowę od przytoczenia wyników badań, które pokazują, że tylko 42 proc. Polaków zadeklarowało, że przez 12 miesięcy przeczytali co najmniej jedną książkę. To najlepszy wynik od 6 lat, ale czy jest się z czego cieszyć?

Na to pytanie odpowiadał pisarz Zygmunt Miłoszewski i Maja Staśko, aktywistka, dziennikarka, autorka książek o gwałcie. A dla wielu przede wszystkim barwna i kontrowersyjna postać mediów społecznościowych.

- Kiedyś był snobizm na czytanie. Jeśli ktoś w środowisku tzw. inteligencji przyznał się, że nie czyta, lub nie czytał książki, która jest akurat w modzie, to podlegał ostracyzmowi. Dzisiaj chyba tego nie ma? – zapytał Morozowski.

- Myślę, że ten snobizm zrobił bardzo dużo złego, jeśli idzie o czytanie i te wyniki w ostatnich latach – powiedziała Staśko. Po czym zwróciła uwagę na szkodliwy charakter dzielenia Polaków na tych, którzy sięgają po lekturę, i tych, którzy tego z różnych powodów nie robią.

- "Nie jestem statystycznym Polakiem, czytam książki". A dlaczego ktoś nie chce być statystycznym Polakiem? Co jest złego w byciu Polką czy Polakiem, tak jak wszyscy inni? To jest takie wykluczenie ze wspólnoty. I właśnie taki snobizm, że jak czytasz, to jest prestiż – mówiła Staśko.

Te słowa, w mocno skróconej i zmienionej formie, zostały powtórzone przez Hannę Lis, która współczuła Miłoszewskiemu takiej partnerki do rozmowy. "Ta pani dziwne rzeczy opowiadała. Nie wiem już, czy wypada, czy nie, czytać" – dodała na Twitterze Katarzyna Lubnauer z partii Nowoczesna. Podobnych krytycznych głosów było mnóstwo.

Staśko odpowiedziała krytykom na Instagramie, ubolewając, że jej słowa zostały przekręcone lub niezrozumiane.

"Wczoraj powiedziałam na antenie TVN24, że snobizm na czytanie i wyższościowe połajanki względem nieczytających są najgorszą możliwą promocją czytelnictwa, bo stygmatyzują ludzi, którzy nie czytają, zamiast dociekać, dlaczego nie czytają" – tłumaczyła Staśko.

"I zamiast oceniać ludzi i rozliczać z liczby przeczytanych książek (jakby to były jakieś zawody), warto przyjrzeć się tym powodom i warunkom ich życia. Warunkom, w którym nie zawsze jest miejsce na książkę. Zamiast besztania - krótszy tydzień pracy!" – postulowała lewicowa aktywistka, która uważa, że Polacy nie czytają m.in. przez wychowanie (bo rodzice nie czytali) i "bo mają za dużo stresów i lęków, bo mierzą się z zaburzeniami psychicznymi".

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (20)
Zobacz także