"Plebania": Andrzej Szopa wierzy, że jeszcze będzie chodzić
Andrzej Szopa urodził się w roku 1952 w nietypowym miejscu, w Teatrze Kameralnym w Bydgoszczy. Ten fakt najwyraźniej przesądził o całej jego przyszłości. Od zawsze miał umysł humanistyczny. Choć w szkole zawsze miał problem z matematyką, bez problemu zdał maturę w 1971 roku. Trzy razy próbował dostać się do łódzkiej filmówki i w końcu mu się udało. Z powodów problemów osobistych postanowił jednak wyjechać do Ameryki i zamieszkał w Chicago.
Leczenie nie przeszło pomyślnie
**Andrzej Szopa urodził się w roku 1952 w nietypowym miejscu, w Teatrze Kameralnym w Bydgoszczy. Ten fakt najwyraźniej przesądził o całej jego przyszłości. Od zawsze miał umysł humanistyczny. Choć w szkole miał problem z matematyką, bez problemu zdał maturę w 1971 roku. Trzy razy próbował dostać się do łódzkiej filmówki i w końcu mu się udało. Z powodów problemów osobistych postanowił jednak wyjechać do Ameryki i zamieszkał w Chicago. Gdy wrócił do Polski, związał się z Teatrem Kwadrat, który stał się jego drugim domem. Andrzej Szopa ma także w dorobku kilkadziesiąt ról filmowych i serialowych. Pojawiał się w najpopularniejszych telewizyjnych produkcjach, takich jak "M jak miłość", "Na dobre i na złe", "Na Wspólnej", "Samo życie" czy "Ojciec Mateusz", ale były to raczej występy drugoplanowe. Najbardziej znany widzom jest jednak z serialu "Plebania", gdzie grał Franciszka Piętaka. W ostatnich latach zmagał się z poważnymi problemami zdrowotnymi. Zdecydował się na operację i leczenie w Ameryce. W efekcie aktor
jeździ na wózku inwalidzkim. Co go spotkało i kto postanowił mu pomóc? Dowiecie się z naszej galerii.
Po operacji wystąpiły komplikacje
Kilka lat temu usłyszał od lekarzy, że jeśli nie podda się natychmiast operacjom serca i kręgosłupa, na deskach teatru nigdy więcej nie stanie. Aktor miał nadzieję, że życie uratuje mu leczenie w Chicago. Przeszedł w jednym z tamtejszych szpitali trwającą dziewięć i pół godziny operację kręgosłupa. Zabieg wprawdzie się udał, ale w trakcie nastąpił udar mózgu, który spowodował niedowład i porażenie mowy. Ubezpieczenie aktora nie obejmowało rehabilitacji, więc umieszczono go w domu starców, gdzie zapewniono mu wózek elektryczny, prozac i całodobową obsługę pielęgniarską. W końcu, po roku, za namową przyjaciół postanowił wrócić do ukochanego Ciechocinka i tam kontynuować rehabilitację.
- Codziennie mi się śni, że spaceruję i biegam. Jest szansa, że za jakiś czas wstanę wreszcie z wózka i będę mógł normalnie chodzić i funkcjonować. To moje największe marzenie – powiedział na łamach "Życia na gorąco".
Przyjaciele wyciągnęli pomocną dłoń
Wielu przedstawicieli mediów i artystów przejęło się losem aktora. Stowarzyszenie Polskich Mediów zorganizowało benefis jego twórczości połączony ze zbiórką charytatywną. Do teatru Letniego w Ciechocinku zjechali przyjaciele aktora z Teatru Kwadrat. Podczas wydarzenia wolontariusze zebrali kwotę 5 tysięcy złotych, która zostanie przeznaczona na jego leczenie i rehabilitację.
- Zjawiliśmy się tutaj, by jeszcze bardziej zmotywować Andrzeja do tego, żeby się nie poddawał i walczył o siebie. Chcieliśmy mu pokazać, że jesteśmy z nim całym sercem, że nie jest sam i zawsze może na nas liczyć. Wszyscy mamy nadzieję, że jeszcze nie raz pojawi się z nami na scenie – powiedział podczas benefisu Andrzej Nejman, dyrektor Teatru Kwadrat.
Aktor chce wrócić do zdrowia
Aktor przyznaje, że w najtrudniejszych chwilach zawsze może liczyć na wsparcie przyjaciół i życzliwych osób. Dzięki nim zamiast osamotnienia i poczucia bezradności czuje motywację i wiarę, że będzie chodził jak dawniej.
- Niekiedy rzeczywiście trudno mi się zmobilizować do działania. Na szczęście jestem w rękach najlepszych specjalistów oraz przyjaciółki Basi Karwat, która z poświęceniem się mną opiekuje. To dzięki tym wspaniałym osobom nie załamałem się i ciągle wierzę, że niedługo wrócę do zdrowia – wyznał "Życiu na gorąco".