Piotr Zelt został oszukany przez TVP. "Powstało coś obrzydliwego"
Piotr Zelt udzielił komentarza TVP ws. zamieszania wokół Kingi Rusin i jej gwiazdorskich podbojów w USA. I choć przychylnie wypowiadał się o dziennikarce, stając w jej obronie, teraz mówi, że zmanipulowano jego wypowiedź. Aktor w rozmowie z WP nie kryje oburzenia.
17.02.2020 | aktual.: 17.02.2020 13:15
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Widzowie ostatniego wydania "Wiadomości" w TVP byli świadkami reportażu autorstwa Macieja Sawickiego, który poświęcony był dziennikarce TVN. Granica dobrego smaku została przekroczona, a "żarty" nt. kultowych już wpisów Kingi Rusin przypominały publiczny lincz.
Ale poszkodowana jest nie tylko Kinga Rusin. Piotr Zelt chciał stanąć w jej obronie i sam oberwał rykoszetem. Jego wypowiedź została pocięta wedle widzimisię TVP:
- Nie trzeba być Einsteinem, żeby przewidzieć taką sytuację - tak brzmiało pierwsze wycięte przez dziennikarzy TVP zdanie wypowiedzi Piotra Zelta.
Dalej nie było lepiej. Autor reportażu sugerował w swojej narracji, że dziennikarka mogła być "pod wpływem" w momencie publikacji postu o imprezie m.in. z Adele.
- Ktoś, kto jest pod wpływem emocji i ferworu imprezy, i jeszcze nie ostygł, może zamieszczać czasami takie różne posty - dołożono wybrane zdanie aktora.
Piotr Zelt w rozmowie z WP nie kryje oburzenia
- Zostałem oszukany od początku do końca. Maciej Sawicki, który jest autorem materiału, zadzwonił do mnie z propozycją wypowiedzenia się, jak to ujął, do materiału life-stylowego. Nie powiedział mi, że chodzi o "Wiadomości". Mówił za to, że chodzi o lekki i miły komentarz ws. zamieszania wokół Kingi Rusin. Przystałem na to sądząc, że będę głosem przeciwwagi. Jednocześnie zakładając, że ktoś inny odda swój krytyczny głos - tłumaczył nam aktor.
Materiał obejrzycie tutaj:
Piotr Zelt tłumaczył nam, że jest w stanie zrozumieć postawę dziennikarki, w przeciwieństwie do kąśliwych uwag internautów.
- W swojej wypowiedzi broniłem Kingi. Mówiłem m.in. o tym, że dziwi mnie, że ludzie są skłonni do takiego krytykowania innych. Że leży w ludziach zazdrość. Bo krytykują i wyśmiewają, a tak naprawdę sami tęsknią za kolorowym życiem. Dlatego powtarzam raz jeszcze, moja wypowiedź w całości podyktowana była dobrymi intencjami. Owszem, miałem wątpliwości co do medium, dla którego się wypowiadam, ale sądziłem, że w tym temacie nie ma zagrożenia. A jednak powstało coś tak obrzydliwego, jak ten wczorajszy materiał - usłyszeliśmy.
- Dobrymi intencjami jest piekło wybrukowane. Więc chęć uciszenia nastrojów wokół Kingi obróciła się przeciwko mnie. To jeszcze raz udowadnia tylko, że nie warto z tym medium wchodzić w jakiekolwiek interakcje - skwitował aktor.
O co chodziło z "kultowymi" wpisami Kingi Rusin?
Kinga Rusin jest jedną z polskich gwiazd, które wybrały się do Los Angeles na Oscary 2020. Po uroczystej gali została zaproszona na imprezę Jaya-Z i Beyonce, gdzie bawiła się z największymi gwiazdami z branży filmowej i muzycznej.
Polska prezenterka upamiętniła to wydarzenie robiąc sobie wspólne zdjęcie z Adele, które obiegło sieć i zagraniczne portale.
Z obszernej relacji Rusin wynikało, że odbyła długą dyskusję z Adele na temat butów. Oprócz tego miała poznać też Rihannę, pobrać darmową lekcję tańca u Jaya-Z oraz jeść pizzę od Charlize Theron. Dodatkowo miała otrzymać spory komplement ze strony Beyonce, która miała docenić brokatowy garnitur Kingi.
Sytuacja opisywana przez Kingę spotkała się z licznymi reakcjami. Nie wszystkie są wyrazem podziwu. W sieci roi się od obrazków, które wyśmiewają wpis dziennikarki. Np.:
I choć Kinga Rusin zapewniała, że ma dystans do siebie i śmieje się z memów, które tworzą internauci, to Telewizja Publiczna posunęła się o krok za daleko.