Piotr Siwkiewicz: Zmarnowany polski talent
Największa nadzieja polskiego kina
Wielki talent, doskonały debiut, fantastyczne kreacje, świetne recenzje krytyków, oferty z zagranicy - tak pokrótce można scharakteryzować znakomicie zapowiadającą się w latach 80. karierę Piotra Siwkiewicza. Odkryty przez Radosława Piwowarskiego, zabłysnął w "Yesterday", a wraz z Katarzyną Figurą unieśmiertelnił postać Piotrusia z "Pociągu do Hollywood". Jednak w połowie lat 90. nagle zniknął.
Wielki talent, doskonały debiut, fantastyczne kreacje, świetne recenzje krytyków, oferty z zagranicy - tak pokrótce można scharakteryzować znakomicie zapowiadającą się w latach 80. karierę Piotra Siwkiewicza. Odkryty przez Radosława Piwowarskiego, zabłysnął w "Yesterday", a wraz z Katarzyną Figurą unieśmiertelnił postać Piotrusia z "Pociągu do Hollywood". Jednak w połowie lat 90. nagle zniknął.
Kiedy wrócił na ekrany, jedyne oferty, jakie do niego napływały, pochodziły od producentów średniej jakości seriali telewizyjnych. Od ponad dekady regularnie, ale najczęściej w niezauważalnych epizodach, pojawia się takich produkcjach jak "Plebania", "Na dobre i na złe", "Halo Hans" i "Ojciec Mateusz".
Co stało się z Piotrem Siwkiewiczem i czy można go nazwać niespełnioną nadzieją polskiego kina?