Piotr Kraśko: Nie oglądam już "Wiadomości". Moje życie zupełnie przeniosło się do TVN
Rozumiem, że rozgościł się pan w telewizji śniadaniowej na dobre?
I to jak! Ktoś mnie zapytał niedawno, czy już czuję się w TVN jak w domu. Nawet bardziej! To jest fantastyczne i ja sam jestem zaskoczony, bo ja dobrze wspominam TVP – żeby nie było wątpliwości. Miałem tam masę przyjaciół, niezwykłych chwil, doświadczeń, sytuacji, wydarzeń. Tym bardziej jestem zaskoczony, mając takie wspomnienia, że jestem aż tak zachwycony TVN-em i widzę aż taką różnicę. To jest inna planeta.
03.08.2016 | aktual.: 03.08.2016 15:28
Bardzo mnie też cieszy ta różnorodność – od "Dzień Dobry TVN" po "Fakty z zagranicy" w TVN24 BIS. Dla mnie wspaniałe jest połączenie tych dwóch formatów, takie odświeżające i odkrywcze wręcz.
Mówi pan, że dobrze wspomina TVP. Niewątpliwie była to świetna robota i widzowie zapewne też to dobrze wspominają. Nie jest jednak tajemnicą, że rozstanie z Telewizją Polską nie było rozstaniem w przyjaźni i zgodzie.
Pięknie to pani ujęła.
To trochę jak przy rozwodzie – niektórzy zostają przyjaciółmi, inni niekoniecznie…
To prawda. Absolutnie ma pani rację. Tylko że w 25 latach TVP ten moment rozstania to jeden dzień. Jakbyśmy to mieli ocenić w proporcjach np. doby to 23 godziny, 59 minut i 50 sekund było ok, a tylko 10 sekund słabe. Tak bym to ujął.
Teraz z perspektywy czasu i nowej pracy, na pewno ma pan jakieś refleksje na temat swojego odejścia z TVP.
To jest właśnie fantastyczne i mnie to bardzo cieszy, że na chwilę obecną absolutnie żyję pracą w TVN. Przyznaję, że przez te pół roku widziałem „Wiadomości” chyba ze 3 razy. Dlatego nie śmiałbym komentować, bo nawet nie wiem co. Mnie niebywale cieszy każdego dnia moja obecna praca. I co jest najcudowniejsze – rano uśmiecham się na myśl, że idę do pracy. Tak po prostu mam, przy obu swoich programach. Wspaniali ludzie, ciekawe tematy, świetnie robiona telewizja, przez niezwykłych ludzi, z którymi mam zaszczyt pracować.
A dlaczego nie ogląda pan "Wiadomości"? Jest żal?
Nie, ale bardzo lubię oglądać TVN24. Oczywiście oglądam "Fakty", zazwyczaj w tym czasie już przygotowuję się do swojego programu – "Fakty z zagranicy", które zaczynamy o 19:55. To nie jest tak, że mówię sobie "nie" z założenia, zaciskam zęby i celowo nie oglądam. Po prostu moje życie zupełnie się przeniosło do TVN. Zarówno w sensie fizycznym, codziennym, tak i w głowie.
Marcin Prokop podczas prezentacji jesiennej ramówki TVN powiedział, że "Dzień Dobry TVN" jest trochę jak brazylijska telenowela pod względem częstych zmian prowadzących. Rozumiem, że pan nie ma w planie rychłego odejścia?
Nie, ja żyję w uniesieniu i zachwycie nad tym programem (śmiech).
Nad porannym wstawaniem też?
Dla mnie, dla ojca trójki dzieci to nie jest problem. I tak zazwyczaj budzę się wcześniej, niż praca wymaga. Dzieci potrafią budzić o 5:30, a do programu musiałbym wstawać o 6. To dla mnie nie jest absolutnie żadne wyrzeczenie.
Polityki panu chyba nie brakuje ze względu na drugi program w TVN24 Biznes i Świat. Ale czy nie tęskni pan za zasięgiem, który miał pan prowadząc "Wiadomości"? Docierał pan do większości Polaków.
Powiem szczerze, że siedząc w studiu telewizyjnym, patrząc do kamery, to nie ma żadnej różnicy, czy ja mam poczucie, że mówię do 10 tysięcy, 100 tysięcy, miliona czy pięciu milionów. Za każdym razem chcę tak samo dobrze wykonać swoja pracę. Jestem bardzo dumny z naszej widowni w "Faktach z zagranicy", bo momentami to jest 400 tysięcy, a czasem nawet milion widzów. To, że tak dużo ludzi chce obejrzeć program, który z założenia jest poświęcony sprawom międzynarodowym, jest fantastyczne. Widzę po reakcjach, że to są świetni widzowie, którzy doskonale orientują się w świecie. Bardzo się cieszę, że wybierają nasz program, żeby się więcej dowiedzieć. Dla nich ciekawe jest, jak my im danego dnia o tym świecie opowiemy. To zaszczyt robić program dla takiej widowni.
Ludzie, którzy włączają ten program, zapewne są w pewien sposób ukierunkowani i szukają konkretnej wiedzy.
Dokładnie. Bardzo ceniłem sobie każdego widza w "Wiadomościach", i bardzo jestem dumny i zaszczycony, że mamy swoich widzów w "Faktach z zagranicy".
A gdyby pojawiła się, dajmy na to, propozycja prowadzenia "Faktów" w TVN…
Jestem zachwycony pracą, którą mam teraz, cudownie się tam czuję, każdy dzień mnie cieszy. Tak odpowiem na to pytanie (śmiech).
Czyli mógłby pan to rozważyć.
Cała moja głowa i moje myśli są poświęcone "Faktom z zagranicy" i "Dzień Dobry TVN".
A myśli pan o innych, nowych programach, projektach?
Teraz będzie się bardzo dużo działo w związku z kampanią wyborczą w Stanach, Trump i Clinton, myślę, że będziemy przygotowywali bardzo dużo specjalnych programów temu poświęconych. Szykuje się też sporo wyjazdów z "Dzień Dobry TVN" – już zrobiliśmy materiały w Rzymie, we Włoszech, rozmawialiśmy między innymi z rodzinami syryjskimi, które Papież Franciszek sprowadził do Europy, mamy też pomysły na kolejne materiały. Także w Polsce – co bardzo mnie cieszy, bo uwielbiam jeździć po kraju i to jest dla mnie bardzo ciekawe, Polska jest fascynująca. Teraz pracujemy nad materiałem o górnikach, przygotowujemy to gdzieś na początek września, więc już się na to cieszę. Zjedziemy pod ziemię.
Chyba tylko telewizja śniadaniowa daje taki rozstrzał, że można robić materiały od górników, przez uchodźców, do gotowania.
Super, prawda? Może się w końcu nauczę gotować. To moja nadzieja. Jak nie nauczę się w "Dzień dobry TVN", to już nigdzie. Jestem coraz bliżej, naprawdę.
Zobacz także: Kraśko: "W Stanach doradcy przygotowywaliby polityków, oglądając "You Can Dance"!"