Piotr Gulczyński 13 lat po "Big Brotherze"
None
Gulczas
Mija 13 lat od premiery "Big Brothera" w polskiej telewizji. W tym czasie zrealizowano jeszcze 4 kolejne edycje, które jednoznacznie potwierdziły, że prawdziwym fenomenem była tylko pierwsza seria reality show. To jej uczestników do dziś pamiętamy, choć ich popularność i sława, w większości przypadków, trwała przysłowiowe 5 minut.
Tak było m.in. z Piotrem Gulczyńskim, czyli niepokornym "Gulczasem". Dawno niewidziany miłośnik motocykli i mocnego uderzenia z Poznania pojawił się nieoczekiwanie na Wielkim Teście z Historii w TVP. Choć wiedzą nie zabłysnął, z pewnością przypomniał o sobie wielu widzom, którzy zastanawiają się, jak dziś żyje i wygląda twardziel z "Big Brothera".
KM/AOS
Okazja do zarobienia pieniążków
Jedni cenili go za to, że otwarcie mówi to, co myśli, innych doprowadzał tym do szału. Nieraz zarzucano mu chamstwo i cwaniactwo, ale dzięki tak silnej osobowości Gulczas bez problemu przebił się do show bzinesu. Po wyjściu z domu Wielkiego Brata nie ukrywał, że chce jak najlepiej wykorzystać popularność i konkretnie ją zmaterializować. Chwytał się wszelkich projektów, które mogły przynieść mu pieniądze. Zaczął od wspomnień z programu. Jeszcze w tym samym roku, w którym wziął udział w programie, wydał książkę "Tajemnice domu w Sękocinie". Wbrew tytułowi kulisów produkcji, pod groźbą kary, zdradzić nie mógł, ujawnił za to, jak wyglądały testy dla kandydatów do pierwszej edycji "Big Brothera". Pozycja nie została bestsellerem, podobnie jak filmy z udziałem Gulczyńskiego nie podbiły serc kinomanów. Komedie: "Gulczas, a jak myślisz?", jej kontynuacja "Yyyreek!!! Kosmiczna nominacja" czy "Trzymajmy się planu", o którym (na szczęście) mało kto słyszał, delikatnie mówiąc, nie należały do produkcji najwyższych
lotów. Podtrzymywały jednak przez jakiś czas zainteresowanie bohaterami reality show i co najważniejsze były okazją do zarobku, o czym Gulczyński mówił wprost.
- Drugi film rzeczywiście nie jest najlepszy (mowa o "Yyyrku..." - przyp. red.), ale cóż, była okazja do zarobienia pieniążków, więc trzeba ją było wykorzystać. Teraz piszę scenariusz do fajnej komedii. Pomysł oparty jest na gagach. Prowadzę już wstępne rozmowy z producentem - mówił Gulczyński tygodnikowi "Na Żywo" w 2002 roku.
Człowiek (z)reklamy
Trzeba przyznać, że Gulczyński skwapliwie korzystał z okazji do zarobku na swoim wizerunku. W 2002 roku na rynku pojawiło się piwo "Gulczas" oraz "Gulczas Mocny" promowane hasłem - "Gulczas - na wszelki wypadek". Trunek, który był pierwszym w Polsce piwem firmowanym twarzą i nazwiskiem gwiazdy, był dla uczestnika "Big Brothera" ogromnym powodem do dumy.
- Dla mnie wydanie piwa "Gulczas" jest naprawdę wielką sprawą. Bo z tego co wiem, w Europie tylko Sean Connery ma jakiś lokalny browarek - mówił w jednym z wywiadów. W innym zapewniał: "sam wybierałem do niego smak: jest jasne, łagodne".
Piwo rekomendowane przez Gulczasa przez jakiś czas produkował Browar Jabłonowo, jednak marka nie przetrwała na rynku. Potem Gulczyński reklamował alkomaty. I znów uderzająco mocnym hasłem: "Gulczas już dmuchał". W wywiadach z tamtego okresu uczestnik wspomina też o kontrakcie reklamowym chipsów. Najwyraźniej jednak tych planów nie udało mu się zrealizować.
Krótka przygoda z muzyką
Gulczyński przez krótki czas próbował swoich sił w muzyce. Ze względu na rodzinne powiązania z Małgorzatą Ostrowską, która jest jego szwagierką, zaśpiewał i wystąpił w teledysku artystki - "Śmierć dyskotece". Ten projekt wyraźnie rozbudził jego apetyt:
-_ Napisałem książkę, zagrałem w filmie, kręcę teledysk, wkrótce nagram swoją płytę i wystąpię w reklamie. Dziękuję Bogu, że tak ułożyło się moje życie_ - mówił portalowi Interia.pl.
Krążek z muzyczną twórczością Gulczasa jednak się nie ukazał. Kiedy po kilku latach od emisji reality show popularność jego gwiazd zaczęła gasnąć, Piotr wziął udział w kolejnych tego typu produkcjach. Pojawił się w 4. edycji "Baru" i vipowskiej wersji "Big Brothera" w 2008 roku. Żadna nie przyniosła mu jednak splendoru sprzed lat.
Zaprzepaszczony potencjał
Co dziś dzieje się z Gulczasem? Wiadomo, że rozpadło się jego małżeństwo. Ma dwoje dzieci: syna i córkę. 46-letni Gulczyński wciąż mieszka w Poznaniu, ale nie jest już o nim tak głośno jak dawniej. Choć ostatnio był twarzą miejskiej kampanii "Litr paliwa zamiast piwa", wspierającej stowarzyszenie pomagające dzieciom niepełnosprawnym. Reklama, w której wystąpił miłośnik motocykli, miała jednak charakter społeczny, a nie komercyjny. I to właśnie w takie projekty w ostatnim czasie włącza się dawna gwiazda szklanego ekranu.
Niedawno Gulczyński pojawił się w studiu TVP, gdzie wraz z innymi gwiazdami większego i mniejszego formatu sprawdzał swoją wiedzę z zakresu historii najnowszej.
Jego postać, mamy wrażenie, też przeszła już do historii, choć chyba nie tak wyobrażał sobie życie po ogromnym, lecz jednak chwilowym sukcesie. Tak mówił zaledwie rok po opuszczeniu domu Wielkiego Brata.
"Myślę, że w nas, uczestnikach pierwszej edycji "Big Brother", tkwił ogromny potencjał, ale ludzie, którzy mieli zajmować się naszą karierą, nie za bardzo umieli to wykorzystać i nas wypromować" - mówił w wywiadzie z 2002 roku.
KM/AOS