Piotr Adamowicz o sprawie Obajtka: "Dziennikarze mają prawo pytać"

Pytamy Piotra Adamowicza, brata zamordowanego prezydenta Gdańska, co sądzi o sugestii Samuela Pereiry. Szef tvp.info stwierdził, że prezes PKN Orlen Daniel Obajtek może się czuć zaszczuty przez media.

Piotr Adamowicz i Aleksandra Dulkiewicz
Piotr Adamowicz i Aleksandra Dulkiewicz
Źródło zdjęć: © East News

Sebastian Łupak: W czasie wtorkowego posiedzenia sejmowej komisji kultury i środków masowego przekazu pan Samuel Pereira, szef portalu tvp.info, porównał sytuację Daniela Obajtka, prezesa PKN Orlen, do sytuacji pana zamordowanego brata. Pereira sugerował, że Obajtek też jest nękany przez media. Ostrzegał: "Za chwilę ktoś wyjdzie z nożem i zamorduje prezesa Obajtka". Pan był na tym spotkaniu.

Piotr Adamowicz, poseł KO: Słyszałem te słowa, ale nie zareagowałem. Te słowa świadczą o tym, kim jest pan Pereira. Co więcej mogę powiedzieć? W przestrzeni internetowej i medialnej wciąż pisze się i mówi okropne rzeczy na temat mojego brata.

Czym różni się opisywanie przez media sprawy prezesa Obajtka od materiałów TVP o Pawle Adamowiczu?

Dziennikarze mają prawo pytać i brat nie miał o to pretensji. Ale czymś innym jest opisywanie nowych, wychodzących na jaw wątków, a czymś innym stałe nękanie, nachodzenie, nawet podczas inauguracji roku szkolnego, stawianie pytań z tezą pod materiał z określonym wydźwiękiem, takie jak w wykonaniu niejakiego red. Sitka z TVP. Sitek był niemal przypisany do Pawła Adamowicza.

W przypadku mego brata najmniejsza wątpliwość była przedstawiana jak niemal pewnik, coś niemal udowodnionego. Upolityczniona TVP jakby współgrała z upolitycznią po 2015 r. prokuraturą. W sprawie pana Obajtka jakość nie widzę wnikliwości prokuratury. Nie widzę więc analogii. Dlatego napisałem w tej sprawie interpelację do pana Ziobro, pod którą podpisało się prawie 100 posłów. Zobaczymy, co odpowie. 

Samuel Pereira, szef portalu tvp.info
Samuel Pereira, szef portalu tvp.info© FORUM

Chciałem przy okazji przypomnieć panu Pereirze, że TVP wytoczyła szereg procesów, m.in. RPO Adamowi Bodnarowi, Krzysztofowi Skibie, prof. Wojciechowi Sadurskiemu czy Bogdanowi Borusewiczowi za ich wypowiedzi po zamordowaniu mojego brata, oskarżycielskie pod adresem TVP.

I nie słyszałem, aby dotąd TVP wygrała którykolwiek z tych procesów. To były procesy w trybie cywilnym i karnym. Postaramy się sprawdzić, ile komu procesów wytoczyła już telewizja Jacka Kurskiego, od kiedy został prezesem, ile z nich przegrała i jakie koszty poniósł z tego tytułu polski podatnik. Może pan Samuel Pereira tym się zajmie?

Wracając do wtorkowego posiedzenia sejmowej komisji kultury i środków przekazu: uzgodniła ona - głosami posłów PiS - dezyderat, który wzywa ministrów spraw zagranicznych oraz kultury, aby usiedli ze stroną niemiecką i rozpoczęli debatę o koncernie Ringier Axel Springer Polska (RASP), bo to on rzekomo uderza w niezależność prawicowych publicystów, pozywając ich za to, co piszą. 

Gratuluję PiS-owi wyobraźni. W Niemczech mamy rok wyborczy. Ciężko mi sobie wyobrazić, żeby władze niemieckie chciały o tym rozmawiać ze stroną polską, zwłaszcza jeśli wygra niemiecka socjaldemokracja i wejdzie w koalicję z Zielonymi.

Wolne media i wolność słowa to są fundamenty demokracji. Media, w ramach podziału władzy, są tzw. czwartą władzą i jako takie muszą pozostać niezależne od nacisków polityków. Więc nie wyobrażam sobie, aby rząd niemiecki miał wpływać na politykę koncernu RASP. 

Ale jeśli mówimy o wolności słowa, to czy polscy dziennikarze nie mają prawa krytykować niemieckiego wydawcy? Tymczasem oni zostali pozwani. Czy to nie nakładanie im knebla?

O tym, jak i czy ci dziennikarze zostaną ukarani, zadecydują niezawisłe sądy.

A poza tym używanie o redaktorach RASP określeń "nazistowski wydawca" czy pisanie, że oni działają pod dyktando Niemiec, realizując agendę obcych mocarstw, to gruba przesada. Za chwilę mogą ich oskarżyć o zdradę stanu. Są jakieś granice i jest kwestia odpowiedzialności za słowa.

PiS podkreśla w swoim dezyderacie, że Niemcy chcą rzekomo wyeliminować polskich dziennikarzy krytycznych wobec "niemieckich tytułów".

Te fobie i ta antyniemiecka retoryka działa na elektorat PiS. Przecież RASP to tak naprawdę spółka szwajcarsko-niemiecko-amerykańsko-kanadyjska, a tymczasem posłowie PiS i prawicowi dziennikarze cały czas powtarzają, że to niemieckie media i że kapitał ma narodowość. 

To źle, że posłowie PiS ujmują się za dziennikarzami?

Władza ustawodawcza, czyli posłowie w Sejmie, nie powinni starać się wpływać na niezawisłe, niezależne sądy, a w tych sprawach trwają procesy. 

Poza tym posłowie PiS zapomnieli wspomnieć, że różne agendy PiS-owskie – ministerstwa, spółki - wytoczyły ponad 170 procesów takim tytułom, jak "Gazeta Wyborcza", "Newsweek", oko.press czy "Polityka". Za nimi się jakoś nie ujęli… To posiedzenie to była PiS-owska ustawka, żeby dać argumenty za "repolonizacją" mediów. 

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (206)