Pijak, utrzymanek, oszust. Śmierć Brittany Murphy wywołała lawinę teorii spiskowych
Co się stało z Brittany Murphy? To pytanie zadawali sobie nie tylko jej bliscy, ale też fani i dziesiątki dziennikarzy. Teorii spiskowych o śmierci aktorki nie brakowało. Otrucie? Morderstwo? Patologiczne zaniedbania męża? Wydaje się, że w końcu poznaliśmy odpowiedź.
10.08.2022 | aktual.: 10.08.2022 13:57
Dokładnie o godzinie 8 rano, 20 grudnia 2009 r., w domu Brittany Murphy i Simona Monjacka pojawili się ratownicy pogotowia, by ratować Brittany, która straciła przytomność w łazience. Aktorkę przewieziono do szpitala, gdzie kilkadziesiąt minut później zmarła. Ustalono, że przyczyna śmierci była naturalna. Zmarła w wyniku zapalenia płuc. Miała też silną anemię. Badania krwi potwierdziły też, że Murphy przyjmowała kilka leków na receptę, więc w raporcie zaznaczono, że "psychologiczny wpływ tych leków nie był bez znaczenia".
Brittany miała zaledwie 32 lata. Nikt nie spodziewał się tak nagłej i dość tajemniczej śmierci. W ostatnich latach odsunęła się od show-biznesu i spędzała całe dnie zamknięta w domu ze swoim mężem, Simonem. W ciągu kilku, kilkunastu godzin po jej śmierci rozsypały się w Hollywood teorie spiskowe. Zabił ją mąż? Zagłodził? Podawał masę leków? Dlaczego nikt nie zabrał Brittany do szpitala? Kto skorzystał na jej śmierci? Dlaczego matka nagle była tak blisko zięcia?
"Zawsze potrzebny jest łajdak"
Wraz z początkiem sierpnia na HBO Max pojawił się dwuczęściowy dokument "Co się stało, Brittany Murphy?". Na to pytanie odpowiadają dziennikarze plotkarskich portali, paparazzi, policjant, który prowadził sprawę śmierci Murphy. Wypowiada się kobieta, która przeprowadzała sekcję zwłok aktorki, rzecznik jej męża, prawnicy, przyjaciółki Murphy i reżyserzy, którzy z nią pracowali. Pierwszy raz przed kamerami stanęła matka i brat Simona Monjacka. Co wychodzi na jaw?
Dokument rzuca nowe światło na jej męża: Simona. Po ponad dwugodzinnym seansie można nabrać przekonania, że Simon Monjack podający się za scenarzystę-milionera, był zwykłym oszustem.
Simon i Brittany poznali się w 2006 r. On – rzekomo uznany scenarzysta. Ona – aktorka znajdująca się w sidłach seksistowskiego Hollywood, w którym producenci wymagali od niej zmiany wizerunku z grzecznej dziewczyny ze "Słodkich kłamstewek" w seksbombę, która będzie podobać się wszystkim. Brittany chciała się ustatkować. Znaleźć mężczyznę, z którym założy rodzinę. Sądziła, że znalazła to w Simonie. Po kilku spotkaniach stali się nierozłączni.
Media miały używanie. Pisano o "gasnącej gwiazdce", która jest kontrolowana przez starszego mężczyznę, o którym nikt wiele nie wiedział. Nie brakowało artykułów i materiałów telewizyjnych o tym, że Simon Monjack wykorzystuje Brittany, żerując na jej popularności. Wydawało się, że plotkarskie media uwzięły się na tej parze, ale z czasem okazało się, że wiele było prawdy w ich relacjach.
Brittany, która miała na koncie występy w takich filmach jak "8 mila", "Przerwana lekcja muzyki", "Siedem żyć" czy "Sin City – Miasto grzechu", zaczęła znikać. Dosłownie i w przenośni. Jej kariera wyraźnie zwolniła. Odkąd związała się z Simonem, nie wystąpiła w żadnym znaczącym filmie. Zagrała w kilku kiczowatych produkcjach, z czego część nawet nie uświadczyła kinowych premier. Brittany znikała także w oczach – schudła tak bardzo, że zewsząd bombardowały fanów nagłówki o tym, że cierpi na anoreksję i bulimię.
W filmie wypowiadają się przyjaciółki Murphy. Jedna wspomina, że Simon odwoził żonę pod studio filmowe, czekał cały dzień, aż skończy i każdą przerwę między nagraniami spędzali razem w aucie. Druga mówi, że po jakimś czasie Simon zmienił żonie nr telefonu i odciął partnerkę od znajomych. Reżyser filmu "Po drugiej stronie korytarza" zdradził, że Brittany na planie nie była w stanie pracować. Zachowywała się dziwnie, nie pamiętała tekstu, była czystym chaosem. Mąż błagał, by jej nie wyrzucać z obsady. Mówił, że wszystkim się zajmie.
Pleśń czy trucizna?
Po śmierci Brittany Simon stał się czarnym charakterem. Po miesiącu musiał zatrudnić rzecznika, bo w mediach było za dużo plotek i teorii spiskowych. Pierwsza dziennikarka, która weszła do domu Monjacka, była zaskoczona ilością zabezpieczeń. Wejście z czytnikiem linii papilarnych, alarmy, zasłony. Simon mówił dziennikarce, że byli obserwowani przez wrogich ludzi z rządu…
W "Co się stało…" można zobaczyć stare nagrania z tej wizyty. Łazienka tonęła w porozrzucanych we wszystkich kątach kosmetykach. Ubrania Brittany zajmowały kilkadziesiąt wieszaków w jednym pomieszczeniu, które przypominało lumpeks. Gdzieś na szafce Simon zrobił ołtarzyk z wielkimi świecami z nadrukowaną twarzą zmarłej żony.
Absurdów i teorii spiskowych rodziło się coraz więcej. Sugerowano, że Simon i matka Brittany – Sharon - mogą mieć romans. Przyznawali się, że śpią czasem w jednym łóżku, by się pocieszać w żałobie. Gdy Simon zmarł (w podobnych okolicznościach co żona), Sharon próbowała forsować teorię, że córkę i zięcia zabiła pleśń, którą miała znaleźć w domu. Potem się z tego wycofała.
Sytuację jeszcze zaognił ojciec Brittany, który w mediach stwierdził wprost, że córkę otruto. Czym? Zlecił badania próbki włosów i wyszło, że były na nich ślady metali. Rzekomo te same, które dodaje się do trutek na szczury.
- Nie było dowodów, że ją otruto – mówi dr Lisa Schein, która przeprowadzała autopsję. Sprawę stawia jasno: - Gdyby zrobiono jej badania krwi, każdy lekarz od razu brałby ją do szpitala i zlecał transfuzję, bo była w sytuacji zagrażającej życiu. Gdyby wcześniej trafiła pod opiekę lekarzy, rentgen klatki piersiowej wykazałby zapalenie płuc. Prosta sprawa. Pewnie zaczęto by leczenie i miałaby szansę przeżyć.
A jak wyglądałoby życie Murphy, gdyby nie było w nim Simona?
Czego mąż nie powiedział żonie
Twórcy "Co się stało, Brittany Murphy?" nie mają litości dla postaci Simona Monjacka. Nie żyje, więc nie może się bronić. Przed kamerami usiedli jednak jego mama i brat, którzy sami zgłosili się do produkcji HBO, gdy dowiedzieli się, że powstaje seria dokumentalna. I mama mówi: - Jego IQ nie mieściło się w skali. Był w stanie oczarować wszystkich. Miał zdolność manipulowania otoczeniem.
Osoby, które znały Simona, malują go jako oszusta. Jednej osobie przedstawiał się jako miliarder, który posiada bogatą kolekcję obrazów Vermeera. Mówił, że spotykał się m.in. z Madonną i że cierpiał na raka mózgu, ale uratowało go eksperymentalne leczenie preparatem z płetwy rekina. - Jedynym sposobem uwiarygodnienia tych kłamstw było wprowadzenie pięknej dziewczyny do równania - powiedziała osoba z otoczenia mężczyzny.
Z dokumentu dowiadujemy się, że Simon w trzy lata przepuścił trzy miliony dolarów zarobione przez żonę. Kupował nieruchomości i biżuterię, która miała być ich finansowym zabezpieczeniem. Po śmierci Brittany, gdy jej matka potrzebowała pieniędzy, okazało się, że biżuteria była fałszywa.
Wszystko wskazuje też na to, że Simon Monjack nie powiedział Brittany, że jest ojcem dwójki dzieci z dwiema różnymi kobietami. Swoją historię ujawniła Elizabeth Ragsdale, która została wykorzystana i oszukana przez Simona. Powiedziała o tym, jak zmuszał ją do seksu i zachowywał się w stosunku niej bardzo brutalnie. O tym, że była przekonana, że jej ukochany ma raka kręgosłupa i pomóc mu może tylko eksperymentalna terapia w Maroku. O tym, że zmanipulował ją tak, by urodziła mu dziecko, zanim zostanie bezpłodny.
Simon odciął Elizabeth od bliskich. Uratowała ją przyjaciółka. – Gdy pewnego razu wprosiła się do nas, zobaczyła mnie i stwierdziła, że wyglądam jak ktoś z obozu koncentracyjnego. Kazała Simonowi zabrać mnie do lekarza. Myślę, że ona mi uratowała życie – komentuje. Ciężarną partnerkę Simon wysłał do Stanów Zjednoczonych. Gdy doleciała do Nowego Jorku i poinformowała o tym Monjacka, ten… zerwał z nią kontakt. Od właściciela domu, w którym mieszkali, Elizabeth dowiedziała się, że Simon ma już nową partnerkę. Od jego matki: że Simon nie ma raka i drenuje jej konto bankowe.
Oglądając "Co się stało, Brittany Murphy?" trudno nie odnieść wrażenia, że to kolejna próba żerowania na aktorce. Choć całkiem ładnie pokazuje się filmową karierę Brittany sprzed czasów związku z Simonem, to jednak wciąż 90 proc. tej historii to powtarzanie teorii spiskowych. Twórcy sięgają po nagrania youtuberek, które wykonując tutoriale makijażowe dla swoich obserwatorów, analizowały sprawę śmierci Murphy... Czy youtuberka, paparazzi i przewodnicząca fan klubu aktorki to najlepsi eksperci?
Magdalena Drozdek, dziennikarka Wirtualnej Polski