Pierwsza rocznica śmierci Witolda Pyrkosza. Fani wciąż pamiętają jego konflikt z koleżanką z planu
[GALERIA]
Polacy go uwielbiali. W ostatnich latach kojarzył się przede wszystkim z rolą nestora rodu Mostowiaków w serialu "M jak miłość". Witold Pyrkosz był wielokrotnie odznaczany i nagradzany - otrzymał Krzyż Kawalerski i Złoty Krzyż Zasługi, a także Telekamerę, SuperWiktora. Pokochały go też dzieci - wiekowy aktor wypadł świetnie, dubbingując postać Złomka w "Autach".
Niestety, popularny i lubiany aktor zmarł 22 kwietnia 2017 r. Przypomnijcie sobie jego historię, a także kontrowersyjne wypowiedzi, które nie wszystkim się podobały.
Babcia zmieniła akt urodzenia
Witold Pyrkosz oficjalnie urodził się 24 grudnia 1926 r. w Krasnymstawie. Niewiele osób wie, że przez pewien czas posługiwał się wymyślonymi dokumentami. Według nich, przyszedł na świat 1 stycznia 1927 r. we... Lwowie. Za wszystkim stała jego babcia, która zmieniła mu akt urodzenia.
- Chciała, żebym za wcześnie nie poszedł do wojska. Uznała też, że Lwów lepiej nadaje się na miejsce urodzenia wnuka niż Krasnystaw. Sama była lwowianką i ściągnęła do siebie moją mamę i mnie miesiąc po narodzinach. Tym sposobem i ja zostałem lwowiakiem - przyznał w jednym z wywiadów.
Szkolny łobuz
Aktor nie należał do grzecznych dzieci. Był jeszcze w szkole, gdy zaczął sprawiać problemy wychowawcze. Należał do szajki, której członkowie grali w karty, pili alkohol i wszczynali bójki. Był przy tym strasznym gadułą, dlatego otrzymał przezwisko "Słowik".
Nie przykładał się do nauki, szczególnie źle radził sobie z przedmiotami ścisłymi. Trafiał do różnych szkół, żadnej z nich nie kończył. Wreszcie ojciec zagroził mu, że przestanie go utrzymywać, jeśli nie zdobędzie zawodu.
Aktorem został dzięki kolegom
Ostatecznie zdał maturę w liceum hotelarskim. To właśnie wtedy koledzy namówili go do zdawania do szkoły teatralnej. - Ty lubisz się wygłupiać i dużo gadać - mówili mu.
Sam Pyrkosz przyznawał wielokrotnie, że nie dawał sobie dużych nadziei na zdanie egzaminów wstępnych. Zawód aktora mu się jednak podobał, bo, jak wówczas myślał, nie wymagał wiele poświęceń. Ku swojemu zaskoczeniu, został przyjęty.
- Do dziś się śmieję, że chyba wszyscy, którzy tego dnia zdawali egzaminy, musieli być gorsi - powiedział kiedyś.
Wykorzystywał swoją rozpoznawalność
Studia bardzo go pochłonęły. Z dnia na dzień stał się pilnym uczniem, chodził na spektakle i marzył o wielkiej sławie. Rozpoznawalność zyskał już po pierwszych drobnych rolach. Wykorzystywał ją do... uwodzenia pięknych kobiet.
- Nie byłem wysokim, przystojnym brunetem, a podobały mi się dziewczyny i jakoś trzeba było sobie radzić - wyznał z rozbrajającą szczerością.
W końcu się ustatkował
W 1962 r. spotkał Krystynę, która dwa lata później została jego ukochaną żoną. Choć dzieliło ich niemal 20 lat, aktor był przekonany, że to kobieta jego życia. Mimo że miał już za sobą nieudane małżeństwo i syna, Krystyna zgodziła się przyjąć oświadczyny.
- Byłem zakochany jak wariat. Do tego stopnia, że klęczałem przed przyszłą teściową i błagałem o rękę jej córki - mówił. - Nasza miłość przypomina przewlekłą chorobę, z którą trudno się wyleczyć - dodawał.
Małżeństwem byli przez 53 lata.
Nie przywiązywał się do ludzi, z którymi pracował
Pyrkosz znany był głównie jako senior Mostowiaków, Lucjan Mostowiak, z hitowego serialu "M jak miłość". Co ciekawe, on sam nie był szczególnie przywiązany do produkcji. Jakiś czas temu wywołał małą burzę, gdy wyznał, że nie obchodzi go los jego serialowych dzieci oraz wnuków, ani tym bardziej to, co dalej się z nimi stanie.
- Jak mogę się przejmować i jeszcze o tym myśleć? To wszystko jest wymyślone, a to są bajdy Adelajdy, a ja tam wykonuję tylko swoją pracę - powiedział.
Konflikt na planie
Głośno było o jeszcze jednym sporze. Ponoć Pyrkosz nie mógł pogodzić się z tym, że to Agnieszka Fitkau-Perepeczko jest większą gwiazdą serialu "M jak miłość".
- Nie mógł ścierpieć, że przyjechałam z Australii i od razu zaczęli się mną interesować dziennikarze. Chciałam książkę pisać o serialu, wywiad z nim zrobić, ale zapytał za ile. Perepeczko mówił, że Pyrkosz mendą był i mendą umrze - wyznała aktorka w wywiadzie dla tygodnika "Wprost".
Od zawsze za sobą nie przepadali
Pyrkoszowi nie podobało się również zachowanie Fitkau. Młoda duchem aktorka notorycznie wytrącała go z równowagi i działała niczym czerwona płachta na byka.
- Czułam się przy Pyrkoszu jak dzierlatka i to go doprowadzało do szału. Przecież znaliśmy się jeszcze z czasów "Janosika". On o mnie myślał jak o koleżance ze swojego pokolenia, która ma jedynie prawo reklamować klej do sztucznych szczęk. Naprawdę nie mógł ścierpieć, że nie jestem babuleńką - mówiła rozżalona aktorka.
Nie wchodził w dyskusję
Ekranowy senior rodu Mostowiaków nie zamierzał wchodzić w polemikę z koleżanką z planu "M jak miłość". Uważał, że w tej sytuacji najlepszym rozwiązaniem jest ignorowanie zaczepek.
- Cha, cha, cha... Nie chcę komentować tego, co powiedziała, ale powiem tylko tyle: pamiętam panią Perepeczko z czasów, gdy była jeszcze panią Perepeczko. Smutek ogarnął mą duszę - powiedział w rozmowie z "Super Expressem".
Nie tęskniła za kolegą z planu
Kiedy 22 kwietnia 2017 r. Polska pogrążyła się w żałobie po śmierci Pyrkosza i zasypywała się ciepłymi wspomnieniami o artyście, tylko Fitkau-Perepeczko milczała. Dopiero po miesiącu skomentowała odejście byłego kolegi z planu - jak zawsze jednak w swoim stylu. Na pytanie jednego z fanów, czy wciąż chowa do Pyrkosza urazę, napisała wymijająco:
- Aktorzy, tak jak i inni ludzie, mają to do siebie, że umierają. A jeżeli uda im się dożyć i pracować do 90. w dobrobycie, w otoczeniu rodziny, to są w bardzo szczęśliwej sytuacji (zachowano oryginalną pisownię).
Publiczność go uwielbiała
Afera z koleżanką z planu nie wpłynęła na postrzeganie aktora przez fanów. Dzięki niezapomnianym rolom w "Alternatywy 4", "Janosiku" czy "Czterech pancernych i psie" Pyrkosz na dobre zapisał się w pamięci tysięcy widzów.
Aktor pozostawił troje dzieci i pięcioro wnuków. Został pochowany 28 kwietnia 2017 r. na cmentarzu w Górze Kalwarii. Jak wy go wspominacie?