"Pierwsza miłość": Ewa Skibińska coraz seksowniejsza!
Serialowa gwiazda udowadnia, że czas się dla niej zatrzymał. Chociaż skończyła już 50 lat, może pochwalić się ciałem wzbudzającym zazdrość niejednej młodszej koleżanki po fachu.
Mimo upływu lat, wciąż rozpala zmysły!
Odkąd odeszła z serialu "Pierwsza miłość", coraz rzadziej pojawia się na ekranie. Nie znaczy to jednak, że zrezygnowała z aktorstwa! Ewa Skibińska znów dała o sobie znać, tym razem zaskakując odważnym strojem, w którym podziwiać ją można na scenie Teatru Polskiego we Wrocławiu. Serialowa gwiazda udowadnia, że czas się dla niej zatrzymał. Chociaż skończyła już 50 lat, może pochwalić się ciałem wzbudzającym zazdrość niejednej młodszej koleżanki po fachu. Artystka zaczynała karierę w drugiej połowie lat 80. Na scenę wkroczyła z impetem. Już w pierwszej roli wystąpiła całkiem nago. Zaprezentowanie się bez ubrania przed publicznością nie krępowało jej. Nigdy nie wstydziła się tego, jak wygląda, dlatego na ekranie często można było podziwiać jej wdzięki w pełnej okazałości. Jak dziś wygląda seksbomba sprzed lat? Ona wciąż jest jedną z najgorętszych polskich aktorek!
KJ/KŻ
Największa ekranowa kusicielka?
Skibińska do dziś wystąpiła w kilkudziesięciu produkcjach filmowych i telewizyjnych. W ciągu tego czasu wielokrotnie pojawiała się w rozbieranych scenach.
Artystka trafiła nawet na 4. miejsce przygotowanego przez "Super Express" zestawienia rodzimych aktorek, które najczęściej pokazywały na ekranie nagi biust. Według wyliczeń tabloidu aż w 15 produkcjach można było podziwiać bez ubrania. Jeżeli dodamy do tego odważne występy w spektaklach, to ta liczba będzie jeszcze bardziej imponująca.
Czytaj więcej: Pierwsza miłość
Nie tylko nagie role
Skibińską w pełnej krasie podziwiać można było m.in. w "Śwince", "In Flagranti" oraz "Tygodniu z życia mężczyzny".
Nie można jednak umniejszać zasług aktorki. Na przełomie lat 80. i 90. artystka wykreowała znakomite role w "Głodzie serca", "Dekalogu, osiem" i "Porno". Sympatię szerszej części widowni zyskała jednak dopiero występami telewizyjnymi.
Czytaj więcej: Pierwsza miłość
Za tę kreację pokochali ją widzowie
Większość widzów kojarzy aktorkę przede wszystkim z serialu "Na dobre i na złe", z którym związana była od pierwszego odcinka. Wcieliła się w nim w postać Elżbiety Walickiej, żony Bruna. Małżeństwo bohaterów przechodziło wiele kryzysów, jednak z każdego udawało im się wyjść zwycięsko. Para doczekała się trójki dzieci - Agnieszki, Pawła i Stasia.
Mimo sympatii publiczności, Skibińska postanowiła zniknąć z produkcji. W związku z jej decyzją twórcy telewizyjnego hitu zmuszeni byli uśmiercić serialową Elżbietę. Kobieta została potrącona przez samochód - zginęła na miejscu.
Czytaj więcej: Pierwsza miłość
Nie chce stać w miejscu
Aktorka z czasem na dobre zagościła w serialach. Zmieniła też swój dotychczasowy wizerunek. Coraz częściej obsadzana była w rolach matek i gospodyń domowych. Nie było to jednak spełnienie jej marzeń. Jak twierdzi Skibińska, wciąż poszukuje nowych wrażeń i nie chce się zamykać w jednej roli.
- Moje postacie nigdy nie dochodzą do ściany. Stają raczej przed drzwiami. Wiedzą, że za chwilę się otworzą, ale nie mają pojęcia, czego się za nimi spodziewać. Ze mną jest dokładnie tak samo. (...) Ciągle na coś czekam, eksperymentuję i odczuwam pewnego rodzaju niespełnienie - zapewniała w jednym z wywiadów.
Czytaj więcej: Pierwsza miłość
Była na topie
Skibińska nie zagrzała też miejsca w serialu "Pierwsza miłość", w którym przez pięć lat wcieliła się w Teresę Kopytko-Żukowską. Rozstanie z produkcją, która zapewniała stały dochód, nie było łatwe. Gwiazda czuła jednak, że czas ruszyć dalej.
Po jej odejściu od razu pojawiły się głosy, że nie była to dobra decyzja. Na przekór niedowiarkom Skibińska postawiła na swoim. Chociaż wiele aktorek w jej wieku ma problem ze znalezieniem pracy, ona nie musiała długo czekać na kolejne propozycje. Zagrała m.in. u boku Bogusława Lindy w serialu "Paradoks".
Wiek nie ma znaczenia?
Dla Skibińskiej przekroczenie magicznej granicy 50 lat nie jest tragedią. Teraz czuje się w swoim ciele lepiej niż kiedykolwiek.
- Młodość jest cudowna, ale też frywolna. Nie zawsze wnikliwa. A wiek, w którym teraz jestem, to moment kulminacji kobiecości: zadbana uroda w mariażu z doświadczeniem, świadomością swych pragnień i zalet. Często bez względu na to, jaka jest natura kobiety, dojrzałość tę naturę modyfikuje - mówiła w rozmowie z miesięcznikiem "Claudia".
Czytaj więcej: Pierwsza miłość
Wie, czego chce
Aktorka nie czuje, że ze względu na swój wiek, jest dyskryminowana przez producentów. Zwłaszcza w przypadku ról teatralnych jej zawodowe i życiowe doświadczenie okazuje się pomocne.
– Grając różne kobiety, szukam ich w sobie. Mam dużo szczęścia, bo pracuję z reżyserami, którzy są moimi przyjaciółmi. Nikt mi nie liczy lat. A w tym kierunku idzie sztuka: nie ma dziś znaczenia, w jakim wieku jest aktorka, którą obsadzamy.
Czytaj więcej: Pierwsza miłość
Nadal zaskakuje
Obecnie Skibińską oglądać możemy w spektaklu "Kronos" w reżyserii Krzysztofa Garbaczewskiego. Na scenie gwiazda pojawia się w odważnej kreacji z wstawką z prześwitującego materiału, która ledwo zakrywa jej nagi biust. Trzeba przyznać, że w serialowej Eli z "Na dobre i na złe" wciąż drzemią nieprzebrane pokłady seksapilu.
Chociaż zachowanie aktorki może niektórych szokować, większość widzów darzy ją dużą sympatią. Nic dziwnego, że nie ma zamiaru zrezygnować z występów na ekranie. Jednak to właśnie ze sceną związana jest najbardziej.
Czytaj więcej: Pierwsza miłość