Pieniędzy starczy na miesiąc leczenia. Internautom nie takie rzeczy się udawały
Andrzej Strzelecki to ulubieniec widzów i fanów "Klanu". Aktor potrzebuje pomocy. Choruje na nieoperacyjnego raka płuc. Jedynym wyjściem jest terapia w USA. Kosztuje 1,5 mln zł. To suma, która przekracza możliwości rodziny aktora.
Pisaliśmy wam, że Andrzej Strzelecki jest chory. Zdiagnozowano u niego nieoperacyjnego raka płuc. Nadzieję na wyzdrowienie daje kuracja lekiem dostępnym tylko w Stanach Zjednoczonych. Kosztuje to 37 tys. dolarów miesięcznie. Założono więc publiczną zbiórkę pieniędzy.
"Diagnoza to był straszny cios, bo lekarze nie dawali Andrzejowi szans. Do tego wybuchła epidemia. Siedzieliśmy w domu załamani, nie wiedząc, co robić. O leku, który jest jedyną szansą Andrzeja, dowiedzieliśmy się ok. 3 tygodni temu" - powiedziała Pałucka "Faktowi".
Żona aktora wyjaśniła też ostatnio, jak wygląda codzienność Strzeleckiego i w jakim jest teraz stanie.
W promowanie zbiórki włączyła się Barbara Kurdej-Szatan, która bardzo dobrze zna Strzeleckiego.
"Jego studenci mówią, że to on zawsze pomagał ludziom - teraz sam potrzebuje pomocy" - napisała na Instagramie.
Ile udało się już zebrać? Na stronie fundacji Rak'n'Roll można sprawdzić, że dzięki wpłatom darczyńców jest już ponad 140 tys. zł.
Taka kwota starczy na miesiąc leczenia.
"Zachorowałem. Mam nieoperacyjnego raka płuc i oskrzeli. Zawsze miałem w życiu szczęście. Nie opuściło mnie ono i w tej dramatycznej sytuacji" - czytamy na stronie zbiórki.
"6 maja w USA dopuszczono lek Capmatinib na to schorzenie. Jest on dla mnie szansą na uratowanie życia, ale koszt kuracji przekracza moje możliwości finansowe (37000 $ miesięcznie). W tym momencie zbieram środki na 10 podań leku – istnieje możliwość, że będę potrzebował ich więcej, konsultacje medyczne, dojazdy, sprzęt specjalistyczny, leki, dlatego zwracam się z prośbą o pomoc.
Być może szczęście nie opuści mnie i tym razem…" - pisze Strzelecki.
Więcej informacji o tym, jak można pomóc, znajdziecie klikając w ten link.