"Perfekcja", czyli kolejny bubel Netfliksa. Widziałem, żebyście wy nie musieli
Serwis LADbible.com zebrał do kupy reakcje internautów na nowy horror Netfliksa. "Perfekcję" nazywa się "chorym", "wynaturzonym" i "poje…ym" filmem. Pomyślałem "O, w końcu coś dla mnie!". I się przejechałem.
"Perfekcja" Richarda Sheparda opowiada o Charlotte (Alison Williams znana z "Uciekaj!"), niegdysiejszej wirtuozce wiolonczeli po przejściach. Po śmierci matki postanawia odnowić kontakt z właścicielami konserwatorium. Przy okazji poznaje ich nową podopieczną Lizzie. Między dziewczętami rodzi się fascynacja i więź, które niweczy szokujące zdarzenie.
Więcej o fabule "Perfekcji" napisać nie mogę, by nie zepsuć wątpliwej przyjemności oglądania tego filmu. Mogę za to opisać moje rozbawienie i niedowierzanie, jakie towarzyszyły mi przez większość seansu. Bo "Perfekcję" dzielą od perfekcji lata świetlne.
Myślicie pewnie: o, kolejny frustrat i fan rumuńskiej nowej fali. Nic z tych rzeczy. Uwielbiam wszelki filmowy syf i nie mam problemu z patrzeniem, m.in. jak ktoś (ups spoiler) puszcza pawia robakami czy załatwia się na środku drogi. Problem polega na tym, że owe atrakcje to tani i w kontekście fabuły absolutnie nieuzasadniony chwyt. Chwyt mający zmusić kilku histeryków do wypłakania się na Twitterze. I napędzenia widzów takich jak ja.
Rozwieję więc wasze wątpliwości. "Perfekcja" nie jest ani straszna, ani obrzydliwa, ani szokująca. Jest głupia, fatalnie napisana i pretensjonalna. W dodatku niezamierzenie śmieszna. Jeśli zajrzycie na mojego Instagrama, przekonacie się, że oglądam gorsze rzeczy. Kłopot w tym, że "Perfekcja" nie jest podłym filmem exploitation czy obskurnym horrorem zagubionym w pomrokach dziejów. To kino "z ambicjami", nieudolnie podszywające się pod francuską czy koreańską ekstremę i próbujące zaszokować niedzielnych widzów. A jednocześnie potykające się o własne nogi.
I na koniec taka refleksja. Myślę, że zapomnieliśmy o dość istotnym fakcie: Netflix zaczynał jako wypożyczalnia wideo. Pamiętacie je? Miejsca z pierońską ilością filmów, z których 15 proc. stanowiły produkcje z wyższej półki, a resztę kino klasy B za 1 zł za dobę, pokryte grubą warstwą kurzu.
Tak samo jest dziś z Netfliksem, który pozbył się nośników i poszedł w streaming. Znajdziemy tu sporo dobrego – m.in. świetne seriale czy rewelacyjne dokumenty – ale i jeszcze więcej złego. Filmy, o których kilkanaście lat temu w ogóle byśmy się nie zająknęli. I taka jest właśnie "Perfekcja" czy równie dramatyczna "Cisza". Fakt, że o nich dyskutujemy, zawdzięczają wyłącznie marketingowcom Netfliksa i sile marki. Niczemu innemu.
PS. Jeśli lubicie komediowe horrory z lat 80., to koniecznie sięgnijcie po netfliksową "Opiekunkę". Ja bawiłem się świetnie.