Paweł Wroński: kim jest dziennikarz, któremu Pierwsza Dama nie udzieli wywiadu?
Za sprawą przemówienia Pierwszej Damy dziennikarz "Gazety Wyborczej" znalazł się na ustach wszystkich. Czym sobie zasłużył na to "wyróżnienie"? Od dawna ostro krytkuje prezydenta i działania obozu rządzącego. Ma jednak z Andrzejem Dudą trochę wspólnego.
Jego nazwisko padło niespodziewanie podczas przemówienia Pierwszej Damy zaraz po ogłoszeniu wyników wyborów i było jednym z najbardziej zaskakujących momentów tego wieczoru. Agata Kornhauser-Duda, której w czasie prezydentury męża zarzucano brak publicznej aktywności, a w trakcie kampanii wytykano nieobecność, ujawniła dlaczego unika mediów. Poświęciła im sporą część wystąpienia, oskarżając je o manipulacje i dezinformacje. Jak wyjaśniła, jej postawa była "milczącym sprzeciwem" wobec tego typu działań, których uosobieniem według niej jest dziennikarz "Gazety Wyborczej" Paweł Wroński, do którego zwróciła się bezpośrednio z mównicy.
- Przed I turą napisał pan, że zakwitł kwiat paproci i prezydentowa się wypowiedziała. Panie redaktorze, to dzisiaj jest ten dzień, a że kwiat paproci kwitnie raz na 100 lat, to pewnie ani ja nie doczekam się rzetelności z pana strony, ani pan nie doczeka się ze mną wywiadu - powiedziała Pierwsza Dama, wywołując falę komentarzy w mediach społecznościowych. Zwolennicy prezydenta nie kryli entuzjazmu z tego, jak Agata Kornhauser-Duda utarła nosa dziennikarzowi "Wyborczej". Przeciwników Dudy zaskoczyła małostkowość prezydentowej i krytyka pod adresem mediów prywatnych, zwłaszcza w kontekście tego, jak zachowywała się w trakcie kampanii TVP. Zdziwienia nie krył sam Wroński, który wywołany do tablicy skomentował tę wypowiedź na Twitterze.
Wymiana zdań między dziennikarzem a prezydencką parą miała zresztą ciąg dalszy w sieci, bo Andrzej Duda wysłał jeszcze na Twitterze Wrońskiemu porady, jak pielęgnować paprotkę, a dziennikarz podziękował. Co jednak ciekawe, panowie mają ze sobą trochę wspólnego. Obydwaj pochodzą z Krakowa i obydwaj są absolwentami Uniwersytetu Jagielońskiego, a ich żony z wykształcenia są germanistkami. Paweł Wroński, o osiem lat starszy od Andrzeja Dudy, ukończył na UJ historię, a w latach 80. był zaangażowany w działalność opozycyjną w ramach NZS. Na początku swojej kariery zawodowej pracował jako wykładowca, a od 1991 roku związał się z "Gazetą Wyborczą". Z racji wykształcenia jego publikacje dotyczyły głównie tematyki historycznej. Jest autorem licznych reportaży i wywiadów, ale był też korespondentem podczas wojny w Iraku w 2005 roku. Za działalność, którą krytykuje obecna prezydencka para, Wroński został uhonorowany Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski przez poprzedniego prezydenta Bronisława Komorowskiego, a także wyróżniony przez byłego ministra obrony narodowej Tomasza Siemioniaka w 2012 roku.
Z pewnością to nie słowa o paprotce zabolały prezydentową najbardziej. Paweł Wroński od dawna wyjątkowo ostro komentuje wydarzenia polityczne, w tym działalność prezydenta. Wielokrotnie naraził się obecnemu obozowi rządzącemu. Kilka lat temu procesował się z Kancelarią Sejmu, która domagała się sprostowania słów dziennikarza o czystkach w Biurze Analiz Sejmowych w artykule Wrońskiego z 2017 roku. Jesienią 2019 roku sąd przyznał dziennikarzowi rację oddalając w całości zarzuty Kancelarii. Ostatnio mocne komentarze Wrońskiego, zwłaszcza w mediach społecznościowych, wywoływały oburzenie polityków PiS i ich zwolenników. Tak jak np. tweet o stratach wojennych Niemców w Drugiej Wojnie Światowej, który był odpowiedzią na decyzję polskiego rządu o budowie muzeum na Westerplatte, czy niedawna opinia Wrońskiego na temat kontrowersyjnej publikacji "Faktu" na temat prawa łaski dla pedofila. Wroński stał się antybohaterem mediów publicznych, kiedy na antenie TOK FM (z którą też jest związany) wyznał, że nie dziwi go, że te doniesienia nie wpłynęły na poparcie Dudy wśród jego elektoratu. Jak szybko obwieściło TVP Info: "Dziennikarz 'Gazety Wyborczej' kpi z wyborców Dudy".
W komentarzu po słowach Agaty Kornhauser-Dudy dla serwisu natemat.pl, Paweł Wroński podkreślił ponownie, że o rozmowę z prezydentową nigdy nie zabiegał i nie zamierza zabiegać, bo nie widzi wspólnych tematów.
- O czym miałbym z nią rozmawiać? O literaturze niemieckiej? O tym mogę podyskutować z moją żoną, absolwentką Uniwersytetu Jagiellońskiego, która też jest germanistką - skwitował. Wszystkich zaś, którzy słowa Pierwszej Damy uznali za atak na dziennikarza i okazywali mu na Twitterze wsparcie zapewniał, że nie czuje się tą wypowiedzią dotknięty.