Paweł Królikowski: "Napiłem się tyle w życiu, że wiem, że mi to nie służy"
Paweł Królikowski kiedyś potwierdził, że miał myśli samobójcze. Niewiele brakowało, a byłby na skraju depresji. Dziś w szczerej rozmowie z Małgorzatą Domagalik zdradził, że to niejedyne problemy, z którymi się borykał. Wyznał, że przez długi czas nadużywał alkoholu. Do jakich jeszcze grzechów się przyznał?
Poważne problemy popularnego aktora
Chciał się zabić
Kilka lat temu Paweł Królikowski zdradził, że jego życie dalekie było od sielanki. Ci, którzy uważają, że zawód aktora zawsze gwarantuje pracę, poczucie stabilizacji i przede wszystkim wielkie pieniądze, są w ogromnym błędzie.
- Miałem moment totalnego kryzysu. Wylądowałem we Wrocławiu, nie miałem pracy ani pomysłów na robotę. Trwało to chyba dwa lata. Kiedy w desperacji rozważałem możliwość występów jako święty Mikołaj, pomyślałem, że to już koniec. Na dodatek, w tym samym czasie, dopadła mnie infekcja, która spowodowała paraliż połowy twarzy. Wyglądałem jak ofiara nieudanego eksperymentu medycznego. Żadne antybiotyki nie działały, nic nie pomagało. Podjąłem wtedy dramatyczną decyzję, że jest już tak źle, że chyba ze sobą skończę. Nie żartuję, naprawdę chciałem się zabić - powiedział gwiazdor w rozmowie z miesięcznikiem "Film".
Nie tak miało wyglądać jego życie
To właśnie wtedy Królikowski poczuł, że traci grunt pod nogami. Jego jedynym zajęciem było wychowywanie pierworodnego syna i chodzenie z nim na spacery. Taki model życia nie odpowiadał ambicjom dwudziestokilkuletniego mężczyzny, który miał chrapkę na wielką karierę. Każdy dzień spędzony w domu sprawiał, że aktor wpadał w coraz większą depresję.
Ostatnia deska ratunku
- Poszedłem do monopolowego i kupiłem litr wódki z myślą, że to już finał. W drodze do domu spotkałem Jaśka Kolskiego, który powiedział mi: "Cieszę się, że się spotykamy, od kilku dni nieustannie próbuję cię złapać, mam dla ciebie propozycję". Pokazałem mu tę swoją sparaliżowaną gębę i powiedziałem: "Jaką propozycję? Zobacz jak wyglądam". Kolski podumał chwilę, po czym powiedział: "Nie jest dobrze, ale połowę twarzy masz ok, to nakręcimy tylko lewy profil". Pewnie do dzisiaj nie wie, że być może uratował mi wtedy życie - przyznał Królikowski w "Filmie".
Poznał gorzki smak porażki
Gdy otrzymał pracę w telewizji, na jego drodze pojawiły się kolejne problemy.
- Robiłem przez trzy lata cykl dokumentalny i musiałem być dwadzieścia kilka dni w miesiącu poza domem, w hotelu. I, panie Pawle, co robić? No to kolacja... Przyszedł taki moment, że zacząłem zauważać, że ludzie czują ode mnie alkohol, zaczęło mi to bardzo przeszkadzać. To brzmi nieszczerze, ale mam to w nosie. Poza tym kiedyś miałem takiego kaca, że nie mogłem jechać samochodem – opowiedział Małgorzacie Domagalik w magazynie "Pani".
W końcu powiedział ''dość''
W końcu zrozumiał, że alkohol nie rozwiąże jego problemów ani nie sprawi, że każdy posiłek okaże się smaczniejszy. W tygodniku "Na Żywo" przyznał jednak, że wciąż docenia urok kolorowych trunków.
- Wtedy tego alkoholu było za dużo. Był wszędzie. Strasznie mi przeszkadzało uczucie porannego kaca. Pomyślałem, że czas z tym skończyć. Raz na zawsze. Alkohol w ogóle jest fantastyczną rzeczą. To cała magia nalewek, win, koniaków, wódek, cuda świata. Ale zacząłem mieć poczucie, że mnie trunki nie służą. Poza tym bez nich jestem o wiele bardziej zwariowany niż po drinku.
Dziś zna swoje granice
Po tak solidnej lekcji, jaką przyniosło mu życie, powiedział sam do siebie: "Królik, od kiedy pamiętam, to nie po drodze ci z tym trunkiem. Przeszkadza ci to". Poradził sobie z problemem i dziś pije jedynie okazjonalnie. Zna swoje granice i stara się ich nie przekraczać. Wszystko dla dobra rodziny.
- W domu robię nalewki, dereniówka genialna po prostu, z tym opalizującym granatowym kolorem, pigwówka genialna, mam pokitrane butelki whisky, które mają po 25-30 lat. Jak przychodzą odpowiedni koledzy, to dostają. Mam nawet głęboko schowaną polską Starkę, której nie uświadczysz, i to w dwóch rodzajach. Ale napiłem się tego tyle w życiu, że wiem, że mi to nie służy - podsumował w miesięczniku "Pani".