Paweł Królikowski dla WP: Święta nie są wydarzeniem terapeutycznym

*Paweł Królikowski nie wyobraża sobie wieczerzy wigilijnej bez pierogów z kapustą i grzybami, pierogów ruskich, czasem ze szpinakiem, które robi jego żona i mama. Przy świątecznym stole rozmawiają, jak każdego innego dnia. Dużą przyjemność sprawia aktorowi moment, w którym dzieci nerwowo czekają na prezenty.*

Paweł Królikowski dla WP: Święta nie są wydarzeniem terapeutycznym
Źródło zdjęć: © AFP

- Co dla pana jest sygnałem do tego, że nadchodzą święta?

Kiedy zbliża się Boże Narodzenie w niektórych zwierzętach budzi się instynkt i zaczynają mówić, a ludzie... przestają gadać. To jest taki czas, w którym ci, którzy nie myślą nigdy, myślą w ogóle, a ci, którzy myślą, zaczynają myśleć głębiej. Natomiast ci, którzy mają coś do powiedzenia, a przeważnie milczą, w święta o tym mówią. Taki to czas.

- Kupuje pan komercyjne Boże Narodzenie, które od lat przychodzi już w listopadzie?

Wiem, że ten jarmark cudów, świateł i kolorowych witryn to jest biznes, ale ten biznes bardzo mi się podoba. Nie ma w tym nic złego. Jeśli nas na to stać inwestujemy, żeby było kolorowo, świetliście, pogodnie i ciepło w te dni, kiedy tak naprawdę nie jest ani kolorowo, ani świetliście, ani pogodnie. Nie oszukujmy się, dla wielu z nas ten czas do świąt jest zimny, szary i mało przytulny. Dekorowanie czegokolwiek, wydaje mi się, jest bardzo ładnym gestem z naszej strony dla samych siebie.

- Jaki jest w waszym domu podział obowiązków? Kto do kuchni, kto do prezentów, a kto do lasu po choinkę?

Nie kradnę choinek z lasu, żeby nie było wątpliwości. (śmiech) Bardzo współczuję i jednocześnie sekunduję mojej żonie, bo to ona ma swoje ambicje i obowiązki, żeby było i pysznie, i świątecznie, i tradycyjnie. Ona gotuje i piecze całe mnóstwo potraw, więc dwie, trzy noce przed samymi świętami, nie to, że ma zarwane, ale spędza je w kuchni. Może dla kogoś, kto w tym czasie przysypia w fotelu brzmi to cynicznie, ale mam wrażenie, że ona lubi ten czas. Słyszę, jak ma włączone radio, ma porozkładane zeszyty z przepisami... To taki czas duchowego święta.

- Który moment jest dla pana najbardziej magiczny w czasie świąt?

Dużą przyjemność sprawia mi nerwowość dzieci, które czekają na prezenty i potem ten absolutny bałagan. Porozrzucane po całym domu kolorowe papiery i pudła... Szaleństwo! I to nieokiełznanie radości, krzyku, awantury o to, że auto ma nie taką drabinkę albo nie takie kółka, a bluzeczka jest nie taka. To wszystko jest strasznie fajne.

- Pan pełni honory świętego Mikołaja?

W naszym domu nie personifikuje się tego wierzenia. Mikołaj i Gwiazdka obecni się w myślach i w czynach.


- Dzieci w niego wierzą, piszą listy z życzeniami?

Tak, piszą w nich różne, fantastyczne rzeczy. Od strony logistyki magicznej wszystko jest więc na swoim miejscu. (śmiech) Tych prezentów, oczywiście, jak są małe dzieci jest więcej, bo każdy drobiazg – jeśli jest ich dużo - budzi wielką radość.

- Jest w panu tęsknota, aby jak najdłużej zatrzymać atmosferę świąt?

Nie. Święta są tak długie, na ile mają być długie. Poza tym jestem człowiekiem, który długo w jednym miejscu nie usiedzi. Nosi mnie. Pierwszego dnia świat po południu już nie dotrzymuję sam sobie słowa, że będę oglądał „Potop” albo „Krzyżaków”, chociaż co roku czekam na te filmy. (śmiech)

- Wyobraża pan sobie te dni poza domem?

Zdarzyło się parę lat temu, że byliśmy w Zakopanem. Było fajnie, ale pomyśleliśmy sobie, że jednak w domu jest cieplej, przytulniej. Oprócz świątecznego stołu i obcych ludzi, którzy stali się już swoimi przy wigilijnej kolacji, powrót do hotelowego pokoju był pewnego rodzaju rozczarowaniem, że nie jest się u siebie.

- Jakie będą nadchodzące święta? Na co pan czeka?

Ja nie czekam. Nigdy tak nie podchodzę do świąt. Nie jestem może aż tak naiwny, chociaż bywam sentymentalny, ale nie, nie czekam na Boże Narodzenie.

- Święta to także zapachy, smaki. Bez czego nie wyobraża pan sobie wigilijnego stołu?

Bez pierogów w każdym wariancie! Szczególnie tych mojej żony oraz mojej mamy z kapustą i grzybami, pierogów ruskich, czasem ze szpinakiem, które przywodzi sama lub podaje przez umyślnych posłańców tuż przed Wigilią.

- Jak licznie zasiadacie do wieczerzy wigilijnej?

Jesteśmy liczną familią, mamy duży stół w domu, ale spotykamy się przy Wigilii z najbliższymi. Jest mój brat, moja siostra, nasi rodzice, dzieci i teściowie, ale takie spotkania też sobie dozujemy, bo są dużym, logistycznym wyzwaniem. Czasem bywa tak, że zostajemy na Wigilię w domu sami.

- Święta to nie tylko prezentowo-kulinarna oprawa, ale także strawa duchowa. Dużo się rozmawia w święta przy waszym stole?

Rozmawiamy, ale nasze rozmowy są zwyczajne, codzienne. Nie mają charakteru oczyszczającego. Z całą pewnością nie są wydarzeniem terapeutycznym. Te nasze rozmowy przy wspólnych posiłkach są świętem rodzinnym i takimi powinny być. Jeśli ktoś przychodzi na Wigilię, jak do terapeuty, proszę bardzo, ale w tej sytuacji chyba nie rozumie idei świąt.

- Panie Pawle, będzie śnieg na Boże Narodzenie?

Mógłbym pani obiecać, że będzie, ale nie znamy się aż tak dobrze... Będę więc powściągliwy. (śmiech)

- Dziękuję za rozmowę.

Beata Banasiewicz / AKPA

ZOBACZ TAKŻE:


**[

Natasza boi się męża. Dlaczego? ]( http://film.wp.pl/natasza-urbanska-boi-sie-meza-dlaczego-6025272215172225g )*
*
[

Co słychać u Kasi z "13 posterunku"? ]( http://teleshow.wp.pl/13-posterunek-co-sie-dzieje-z-aleksandra-wozniak-6026606755153025g )*
*
[

Orgie w "Tańcu z gwiazdami"! ]( http://teleshow.pl/gid,13872521,img,13872604,kat,1024839,title,Orgie-w-Tancu-z-gwiazdami-Oni-nie-maja-wstydu,galeria.html )*
*
[

Pamiętacie Witię z "Samych swoich"? ]( http://komediowo.pl/gid,13708823,img,13709100,title,Pamietacie-Witie-z-bdquoSamych-swoichrdquo,galeria.html )**

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)