Paulina Pszech: jak zmieniała się jedna z najbardziej kontrowersyjnych uczestniczek "Top Model"?
None
1
Choć pierwsza edycja "Top Model" pojawiła się na antenie TVN cztery lata temu, widzowie wciąż doskonale pamiętają większość biorących w niej udział uczestniczek. Oprócz zwyciężczyni, czyli Pauliny Papierskiej i dwóch finalistek: Anny Piszczałki i Aleksandry Kuligowskiej, trudno zapomnieć o jeszcze jednej dziewczynie - Paulinie Pszech.
Uczestniczce nie udało się dojść do finału, ale utrzymała się w programie na tyle długo (trafiła nawet do domu modelek), aby zapaść wszystkim w pamięć. Mimo że nie chodzi na prestiżowych pokazach mody i nie bierze udziału w sesjach zdjęciowych dla cenionych magazynów, to i tak stara się robić wszystko, aby słuch o niej nie zaginął.
Próbowała już zaistnieć wszczynaniem awantur w programie "Top Model" i występując w teledysku grupy Pewex. Jednak gdy te działania nie przyniosły oczekiwanego rezultatu, poddała się zabiegowi powiększenia pośladków - oczywiście pod okiem kamer. Niedawno znów gościła w "Dzień Dobry TVN", aby zareklamować operacje plastyczne jako idealne lekarstwo na walkę z kompleksami.
AR/AOS
Krótka przygoda z "Top Model"
Gdy pojawiła się na castingu do pierwszej edycji "Top Model", jurorzy zamarli. Mocno opalona dziewczyna z niemalże białymi włosami, mocnym makijażem i długimi tipsami, zupełnie nie spełniała wymogów światowego modelingu.
- Czy Paris Hilton jest twoim idolem? - spytała załamana Joanna Krupa.
- Nie, ja się do nikogo nie upodabniam. To jest mój styl - zapewniła Paulina.
- A skąd bierzesz pomysł na siebie? Bo bycie tak konkretną, tak spaloną... - wtrącił się do rozmowy Marcin Tyszka.
- Opalona jestem, bo byłam w Grecji - tłumaczyła się.
- Włosy też się tak rozjaśniły naturalnie? - dociekał poirytowany Tyszka.
Jurorzy jednogłośnie uznali, że Pszech, mówiąc wprost, nie nadaje się na modelkę. Ich decyzja zaskoczyła pewną siebie i swoich atutów Paulinę. Opuszczając wybieg stwierdziła oburzona:
- Ja państwu tylko powiem, że tak naprawdę państwo się nie znają, bo nie jest ważny wygląd. Liczy się osobowość i to, co ma się w sercu. A ja jestem bardzo wartościową osobą. (...) Jestem zaje*ista, mam dużo wartości, mam coś w głowie i jestem kulturalna!
W trakcie programu, gdy jedna z dziewczyn zrezygnowała, jej miejsce zajęła właśnie Pszech. I dopiero wtedy się zaczęło. Uczestniczka nie szukała przyjaźni i często inicjowała awantury w domu modelek. Jej jedynym celem była wygrana, więc robiła wszystko, aby zostawić konkurentki daleko w tyle. Niestety, z "Top Model" pożegnała się już w 3. odcinku. Na tym jednak nie zakończyła kariery w show-biznesie.
Powiększyła pośladki pod okiem kamer
Jeszcze jakiś czas temu Pszech starała się podbić świat mody. Jak się okazało, bezskutecznie. Udział w teledysku grupy Pewex również nie przyniósł jej takiej popularności, o jakiej zawsze marzyła. Gdy już wszyscy odetchnęli z ulgą i pogodzili się z jej odejściem z show-biznesu, ona niespodziewanie ogłosiła swój powrót. Ci, którzy oczekiwali zdjęcia Pauliny na okładce prestiżowego czasopisma, musieli się mocno zdziwić, gdy zamiast tego, ujrzeli ją w programie "Sekrety chirurgii".
Początkująca celebrytka zgłosiła się do kliniki dr Marka Szczyta, ponieważ nie potrafiła zaakceptować swoich pośladków, którym daleko było do sławnej pupy Jennifer Lopez. Z bólem serca opowiadała o swoim największym kompleksie i traumatycznych przeżyciach z dzieciństwa.
- Całe życie słyszę negatywne komentarze na temat moich pośladków. W gimnazjum chłopcy wołali: "z przodu plecy, z tyłu plecy, Pan Bóg stworzył cię dla hecy". Niefajne są obwisłe pośladki. Podoba się pupa, która jest zgrabna i jędrna. Moja taka nie jest. (...) Każdy mężczyzna zwraca uwagę na pośladki, a ja się moich wstydzę. Chciałabym, żeby moja pupa była fajna, odstająca. Żeby mężczyźni mówili: o to ta, która ma fajny tyłek - narzekała.
Na szczerych wyznaniach jednak nie skończyła. Była kandydatka na top modelkę zdecydowała się na wszczepienie implantów i to pod okiem telewizyjnych kamer.
Operacje plastyczne lekiem na kompleksy?
Niestraszna jej była nawet kłopotliwa rekonwalescencja i wszystkie niedogodności, które łączą się z zabiegiem. Jak oznajmił lekarz, wszczepienie silikonowych implantów wiąże się m.in. z nacięciem skóry w okolicach intymnych, a po operacji przez kilka tygodni nie można siadać i zalecane jest spanie tylko na brzuchu. Wysoka cena zabiegu (ok. 13 tysięcy złotych), bolesne skutki uboczne i ryzyko przemieszczania się silikonowych wkładek również nie odstraszyły Pauliny, choć po operacji, tuż po wybudzeniu ze śpiączki, z rozbrajającą szczerością odparła, "że bardzo boli ją ta d**a".
Dzisiaj Pszech może pochwalić się wymarzonymi pośladkami. Goszcząc ostatnio w studiu "Dzień Dobry TVN", przekonywała widzów o zaletach tego typu zabiegów i zapewniała, że jeśli operacja jest jedynym rozwiązaniem kobiecych frustracji, to nie widzi żadnych przeciwskazań, aby się jej poddać. Z kolei tych, którzy mają kompleksy, odsyła na podobne zabiegi.
- Jeśli ktoś ma kompleksy i np. nie podoba mu się nos i się zrobi ten nos, to jest się bardziej pewnym siebie. Jeżeli jakieś dziewczyny robią coś, co mają ładnego, to ja to uważam za głupotę. Po co to robić? Ale skoro ma się kompleksy, to jak najbardziej. (...) Teraz czuję się dobrze w swojej skórze. Samopoczucie mam lepsze. Wcześniej gdzieś to siedziało w mojej psychice, że mi to przeszkadzało - powiedziała.
Trzeba przyznać, że niewiele osób skupiało się na tym, co Paulina ma do powiedzenia. Widzowie próbowali rozpoznać w czarnowłosej, opalonej kobiecie z mocno wyrysowanymi brwiami i pełnymi ustami dziewczynę, którą poznali kilka lat temu w "Top Model".
AR/AOS