"Patrick Melrose": Zobaczcie Benedicta Cumberbatcha w najwyższej formie. Doczekał się roli skrojonej idealnie dla niego
17.05.2018 16:05, aktual.: 17.05.2018 20:35
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
"Patrick Melrose to wasze nowe ulubione wcielenie Bednedicta Cumberbatcha" - tym sloganem zachęca do oglądania nowego serialu HBO. Cóż, trudno się z tym nie zgodzić.
Benedict Cumberbatch to ponadprzeciętnie inteligentny Sherlock Holmes rozumiejący świat na własny sposób i za to uwielbiają go tłumy fanów na całym świecie. Cumberbatch to także wyjątkowo uzdolniony, sarkastyczny Doktor Strange stojący na straży wszechświata i trudno sobie wyobrazić, by maga z komiksów Marvela mógł zagrać kto inny. A gdyby połączyć te cechy i dodać jeszcze wiele innych, przerysowanych do granic możliwości? Powstanie Patrick Melrose, czyli postać, która w mig was zafascynuje.
To obrzydliwie narcystyczny, wyjątkowo bystry, bajecznie bogaty, okropnie znudzony życiem zblazowany brytyjski arystokrata o wybujałym ego. Jakby tego było mało, to niepoprawny podrywacz, alkoholik, narkoman i… schizofrenik. I nie chodzi wcale o to, że to wzór godny podziwu i naśladowania. Patrick Melrose to bohater, o zagraniu którego marzy każdy aktor. Skomplikowany, nieoczywisty, w jednej chwili popadający z jednego nastroju w drugi.
Głównego bohatera poznajemy w momencie, gdy musi odebrać prochy zmarłego ojca. Apodyktycznego, brutalnego toksycznego ojca. Jego śmierć wywraca rzeczywistość Patricka do góry nogami i wywołuje całą masę nieprzewidzianych zdarzeń. Myśl o szczątkach ojca przytłacza go bardziej, niż sobie wyobrażał i determinuje całą jego przyszłość. Jedno, czego tylko Patrick jest pewien i czego się trzyma w lawinie wydarzeń, to tego, że chce zmienić dotychczasowe życie.
Już po pierwszym odcinku nie da się zaprzeczyć, że to rola stworzona dla Cumberbatcha. To zdecydowanie jego "one man show", w zaledwie niecałą godzinę potrafi przekazać widzowi całą paletę emocji. Krytycy chwalą serial za doskonałe sportretowanie uzależnienia, podziwiają za emocjonalny rollercoaster, a samego Cumberbatcha okrzyknęli perfekcyjnym. I naprawdę trudno się z tą oceną nie zgodzić.
Umiejętność, z jaką wchodzi z jednej emocji w drugą i jego ekspresja - to zdecydowanie próbka najwyższego kunsztu aktorstwa. Mówi się, że najtrudniejszą formą w tej branży jest monodram, w którym aktor musi skupić uwagę widza wyłącznie na sobie. Cumberbatch robi to koncertowo – bywa przerysowany, bywa teatralny, bywa minimalistyczny, a w tym wszystkim rzeczywiście jest perfekcyjny.
I nic w tym dziwnego. Sam bardzo chciał się w tę rolę wcielić – już kilka lat temu wspominał, że ze wszystkich znanych postaci literackich, chciałby zagrać właśnie Patricka Melrose’a.
Warto dodać, że ten nietuzinkowy bohater nie jest tylko wytworem wyobraźni pisarza. Jego alter ego jest Edward St Aubyn, autor cyklu powieści "Patrick Melrose”, na podstawie którego powstał właśnie mini serial. Wielokrotnie wspominał, że pisanie uratowało mu życie. "Albo skończę pisać powieść, albo skończę ze sobą samym", miał wspominać w jednym z wywiadów dotyczących jego autobiograficznego cyklu. Mówił też, że pomysł na Patricka Melrose’a zrodził się w jego głowie po próbie samobójczej, do której doszło gdy miał 25 lat. W rozmowie z dziennikarzem "The Guardian" wyznał: "seria książek o Patricku jest próbą opowiedzenia prawdy opartą na idei, że jest w tym pewna zbawienna, wyzwalająca siła". Wspomniana siła sprawiła, że zekranizowana historia Melrose'a jest świetnie wyważoną, zgrabnie zamkniętą w pięciu odcinkach mieszanką czarnej komedii i dramatu, od której naprawdę trudno się oderwać. Przekonajcie się sami, nie pożałujecie.