Papcio Chmiel daje łupnia bolszewikom
"Tytus, Romek i A'Tomek w bitwie warszawskiej 1920 roku" nie jest bynajmniej kolejną księgą z przygodami wiecznie młodych harcerzy. Co więcej nie jest to nawet komiks. Określiłbym to raczej jako elegancko wydany album upamiętniający, skierowany do tych odbiorców, którym język komiksu jest najbliższy. Twarda oprawa spina czterdzieści jednostronnych plansz. Na każdej z nich widnieje jedna duża ilustracja utrzymana w "tytusowej" stylistyce, obok zaś znajduje się tekst uzupełniający. Ten z kolei dopowiada, spina fabularnie obrazy, a przede wszystkim wprowadza w realia epoki.
28.06.2010 | aktual.: 29.10.2013 16:24
Największym zaskoczeniem wydaje się być nagła zmiana decyzji o zakończeniu działalności komiksowej, jaką dobijający do dziewięćdziesiątki Papcio podjął rok temu. Jak sam twierdzi nie wytrzymał stagnacji emeryckiego życia i dał się porwać potrzebie świętowania trzech ważnych rocznic: powstania warszawskiego, bitwy pod Grunwaldem oraz bitwy warszawskiej. Czy aby na pewno była to dobra decyzja?
Z Tytusem, Romkiem i A'Tomkiem spotykamy się w odrodzonej II Rzeczpospolitej. Nie wiemy skąd się tam wzięli, nie ma to najwyraźniej większego znaczenia, gdyż oni sami również się nad załamaniem chronologii ich przygód nie zastanawiają. Trochę jak z Kajtkiem i Kokiem przeniesionymi do średniowiecza jako Kajko i Kokosz. Tyle że słowiańscy wojowie mieli być protoplastami marynarzy z PRL-u, a tu nie ma nawet takiej sugestii. Po prostu są w dwudziestoleciu międzywojennym i już.
Bohaterowie dowiadują się o nadchodzącym bolszewickim najeźdźcy, zaciągają się na ochotnika do Polskiej Armii i ruszają na front by wziąć udział w bitwie pod Ossowem. Ich celem jest osłabienie Armii Czerwonej przed jej głównym natarciem na Warszawę. W faktycznych wydarzeniach brał udział ojciec Papcia Chmiela, na pamiętnikach którego autor kilkakrotnie powołuje się w opisach do plansz.W samym albumie swoje dzienniki pisze także A'Tomek, zaś historia staje się zarzewiem przygód naszej trójki. A tych dzięki wyobraźni Papcia nie brakuje. Podczas zwiadu chłopaki wpadają w kolejne awantury charakterystyczne dla wojennego życia. Gdy trójka dostaje się do bolszewickiej niewoli, wykpi się z niej jedynie Tytus, który dzięki charakterystycznym szympansim dłoniom zostanie uznany za przedstawiciela klasy uciskanej i zwerbowany do Agitbiura. Dzięki tej sytuacji autor przybliża czytelnikom niuanse komunistycznej nowomowy, szczegółowo analizuje elementu umundurowania żołnierzy Armii Czerwonej, uczy kim był wróg ludu
(na przykładzie profesora Talenta), itd. Gdy bohaterowie odnajdują się po stronie polskiej widzimy czołgi podarowane przez Francuzów, czarnoskórego pilota w służbie polskiej albo uczymy się żołnierskich piosenek z tamtych lat. Słowem wszystko zgodnie z nieśmiertelną regułą, że "Tytus ucząc bawi, bawiąc uczy".
Rację będzie miał niestety ten, kto zarzuci przewagę nauki nad zabawą. Księga nosi bowiem jedynie znamiona rozmachu z jakim tworzono wcześniejsze przygody harcerzy. Lekcja historii okraszona ilustracjami z udziałem kultowej postaci - tak w skrócie można by scharakteryzować recenzowany tu "komiks". Dlaczego Papcio po 53 latach tak gwałtownie zmienia kurs? Być może honorowy juror konkursu na komiks o powstaniu warszawskim chce udowodnić, że można stworzyć rzetelny komiks historyczny. To znaczy taki, który opiera się na prawdziwych źródłach - mapach, pamiętnikach, zdjęciach. Bez wątpienia pod tym względem "Tytus, Romek i A'Tomek w bitwie warszawskiej 1920 roku" spełnia 100 procent normy. Tyle, że nie tego oczekują od serii oddani od dekad miłośnicy.
Chmielewskiemu coraz częściej sugeruje się, że zbytnio ryzykuje utratę dobrego imienia Tytusa przez wciąganie kultowej postaci w nieprzemyślane projekty. Tyczy się to niefortunnych zmian w fabule serialu (np. Szympsia, żona głównego bohatera), oraz nieuzasadnionego wykorzystania Tytusa do upamiętniania historii.Jako historyk nie mam zastrzeżeń do najnowszego dzieła Mistrza - można ten album idealnie wykorzystać na lekcjach historii i to nie tylko w podstawówce. Z drugiej strony jestem przekonany że najnowszy album "Tytusa" zawiedzie większość konserwatywnych fanów uczłowieczanego szympansa.
Więcej o gwiazdkach Komiksomanii.pl możecie przeczytać tutaj.