Owsiak o "dobrej zmianie" u Wojewódzkiego: "Tłumaczyłem studentom, że czasy, które do nas przyszły są dobre, bo w końcu możemy się określić"
U Wojewódzkiego znów nie brakowało emocji. Kolejnymi gośćmi byli Jerzy Owsiak i Sebastian Stankiewicz. Lider Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy zdobył się na szczere wyznania!
07.11.2017 | aktual.: 08.11.2017 12:36
Kuba Wojewódzki rozpoczął program od analizy czytelnictwa w Polsce, które jego zdaniem jest w opłakanym stanie. Dziennikarz oczywiście nie oszczędził celebrytów, w tym Michała Piróga.
- Ponad 70 procent Polaków nie czyta książek. Ja znalazłem odpowiedź na ten problem. Ponad 70 procent Polaków boi się czytać ze strachu, że mogą trafić na książkę jakiegoś celebryty - wyjaśnił Kuba. Celebryci to są ludzie, którzy są tak zajęci pisaniem, że często nie mają czasu na zrobienie kariery. Na przykład mój ulubiony celebryta Michał Piróg jest tak zajęty pisaniem książek i czytaniem ich, że właściwie widownia jest mu do niczego niepotrzebna.
W dalszej części zapowiedział, kto będzie gościem jego programu. - Na szczęście są też autorzy i książki innego rodzaju, proszę państwa, świeżo skazany, jeszcze ciepły Jerzy Owsiak! - zagaił kąśliwie.
Dodajmy, że pomysłodawca Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy został niedawno skazany za przeklinanie na Przystanku Woodstock. Poza tym toczy się proces przeciwko Owsiakowi za postawienie hipotezy o dobroczynnym wpływie seksu na posłankę Krystynę Pawłowicz. Showman postanowił dowiedzieć się, jaka piosenka najlepiej opisuje życie działacza społecznego. Okazało się, że to utwór Czerwonych Gitar "Nie zadzieraj nosa".
- Między innymi jak to było w sądzie w Słubicach. Wyszedłem i powiedziałem: "biorę to na klatę". To był sprawiedliwy wyrok. Myślę, że tym, co mnie prostuje jest właśnie "nie zadzieraj nosa". Bardzo się staram nie zadzierać nosa, bo wiem, że wtedy zaczyna się boks.
Oczywiście nie zabrakło też pytania o tzw. "dobrą zmianę". Okazazło się, że w całym politycznym zamieszaniu, Owsiak potrafi dostrzec jakieś plusy.
- Nie no, mogę powiedzieć coś dobrego o "dobrej zmianie". Na przykład: jesteśmy w auli Uniwersytetu Jagiellońskiego, studenci zapraszają na pogaduchy, ja się tego boję, no bo w sobotę? Komu, k...a, będzie się chciało przyjść? Tłumaczyłem studentom, że te czasy, które przyszły są dobre dla nas, bo musimy się na nowo w nich określić, kim jesteśmy, a to nie jest takie łatwe. Są takie sytuacje, gdy musisz się wyraźnie opowiedzieć i powiedzieć,co o tym myślisz. Wtedy niektóre osoby się przefarbują na lisa. To jest bardzo ważna próba w budowaniu społeczeństwa obywatelskiego. To jest dobre: przycisnęli, pokazali, a teraz musisz zdecydować, czy jesteś po tej czy po tamtej stronie. No więc mówię do tych studentów: nikt wam przecież dokumentów nie pozabierał. Macie paszporty, świat stoi przed wami otworem, korzystajcie z tego. Uważam, że przyszły naprawdę fantastyczne czasy, aby siebie określić - tłumaczył.
Tak jak zapowiedział Kuba Wojewódzki, Owsiak następnie promował swoją książkę "Obgadywanie świata".
- Zgłosili się do mnie z wydawnictwa, żebym pisał o podróżach. Jak ja wszystkie nazwy geograficzne mylę, niczego nie odkryłem, a przecież są ludzie, którzy węża w dupę całują, wiedzą, że w tym dokładnie miejscu Amazonka się zaczyna…Ja byłem w tych wszystkich miejscach, po których turole chodzą, tylko zawsze szliśmy kawałeczek dalej, na przykład za sekwoję generała Shermana, żeby się tam wylać, no i się okazuje, że kawałeczek dalej już nikt nie chodzi. Ludzie chodzą szlakami. Myśmy się kiedyś bardzo przyjaźnili z Jankiem Pospieszalskim, więc opisałem taką jedną podróż, jak wychodziłem z ulicy Gagarina, żeby dotrzeć na Plan Zbawiciela kupić na mecie wiadome napoje. No i Janek miał taki myk,że jak mijaliśmy strażnika przed ambasadą austriacką to mu pokazywał różne gesty. No i ten milicjant, to było jeszcze za PRL-u, zaczął nas gonić, ale mu czapka spadała i musiał ją przytrzymywać. Wracamy, a Janek znów robi to samo. Ja mu mówię: "nie rób tak, przecież ten człowiek też pracuje, jest zmęczony, a jeszcze musi nas gonić". Ilekroć jechaliśmy z Jankiem po gorzałę, tylekroć to samo robił. Ale to było fantastyczne… Może o tym też "warto rozmawiać"…
Szef WOŚP-u odniósł się też do procesu z Krystyną Pawłowicz, który jeszcze przed nim. Przypomnijmy, że chodzi o incydent, w którym Owsiak życzył jej seksu, a posłanka poczuła się tak oburzona, że domaga się od działacza charytatywnego 20 tys. zł i przeprosin.
- No nie wiem, będziemy się bronili. Dodam, że nie była to propozycja, którą pani Krystyna być może sobie wyobraża. To była rozmowa o seksie. Ostatnio przeczytałem biografię Hendrixa, zamierzam ją wziąć do sądu, bo on tam bardzo mądrze mówi o seksie. Mówi, że dla niego muzyka to jest seks. Seks może kojarzyć się z fajną fotą, fajnym ubraniem. Myślę, że wpadliśmy w jakąś taką pętlę. W Hollywood połowa łapała za coś, a druga połowa była łapana. Ta bariera zaczyna być bardzo cienka: powiedzieć, czy nie powiedzieć - tłumaczył Owsiak.
Jerzy Owsiak opowiedział też o jednej z akcji, która miała miesce. Odpowiedział też na pytanie, czy podoba mu się Krystyna Pawłowicz.
- Pan seksuolog, który mnie zaczepił, powiedział, że seks jest to kompletna terapia, potwierdzona naukowo. Nie stałem za "ruchem wyp...lenia Krystyny Pawłowicz w kosmos". Mało tego, zrobiliśmy nawet koszulki z panią Krystyną, latającą w kosmosie i napisaliśmy "Krysiu, wróć!". Bo chodzi o to, żeby ona wróciła, żeby była. Ale odezwał się do mnie autor tego ruchu RWKPWK i powiedział: "to ja wymyśliłem". No i namierzył go adwokat pani Krystyny. Panie mecenasie, miałem to trzymać w zanadrzu, ale się przyznam - to nie ja wymyśliłem - tłumaczył. - Podsumowując: żebyśmy nie zdechli w tym, że nie mamy poczucia humoru. Żebyśmy mogli kopnąć królową, tak jak robił Monty Python. To jest bardziej niebezpieczne niż to, że przeklniesz, czy powiesz niewłaściwe słowo - brak poczucia humoru. Na razie jest to proces o słowa. Czy mi się pani Krystyna podoba? Ja powiem dyplomatycznie: mi się każda kobieta podoba. Zapraszamy panią Krystynę Pawłowicz na przyszłoroczny Przystanek Woodstock, będzie się tam czuła dobrze. Boję się powiedzieć "dopieszczona", ale tak się mówi, prawda? - skwitował szef WOŚP.
Przy okazji zapowiedział też, że kolejny festiwal odbędzie się w przyszłym roku na początku sierpnia. Kuba Wojewódzki zapytał wprost:
- Czy ty nie uważasz, że ciebie PiS nie lubi, bo tworzysz taką namiastkę Solidarności? - Wojewódzki od razu wyczuł temat do prowokacji. Jerzy zwrócił uwagę na coś innego.
- Moja teoria jest taka, że chodzi wyłącznie o gust muzyczny. Oni słuchają innej muzyki. Ale jak wspomniałeś Solidarność… Myślę, że tworzymy społeczeństwo obywatelskie, a to nie bardzo pasuje tym, co chcą bardziej pod sznurek. Ale my nie robimy niczego pod żadną presją, robimy po prostu swoje.
Kolejnym gościem w programie był Sebastian Stankiewicz. Aktor ostatnio znany jest z roli syna pani Basi w "Uchu prezesa". Początki jego kariery nie należały do najłatwiejszych.
- Sześć razy zdawałem do szkoły teatralnej. Na pierwszych zajęciach z prozy pani wykładowczyni powiedziała mi, że mam twarz jak kartofel i niczego nie wyraża. No i idę przez życie z taką twarzą. Chociaż moim zadaniem to raczej bakłażan… Poza tym mialem krzywy zgryz - zęby dolne zachodziły mi na górne. Więc musiałem poczekać aż mi zdejmą aparat ortodontyczny. Ale jak zdjęli to znów się nie dostałem. Wtedy kolega wpadł na pomysł, żebyśmy poszli na wydział lalkarski, bo tam trafiali wszyscy, którym się nigdzie indziej nie udało. Ale równie dobrze mógłbym być ginekologiem, bo ja do wszystkiego z sercem pochodzę. Różne rzeczy w życiu robiłem, począwszy od prowadzenia otwarcia ubojni bydła w Czerniewicach...
Zachęcony Wojewódzki od razu zapytał, czy aktor wystąpiłby w filmie Patryka Vegi. Zaznaczył, że nie byłoby to nic trudnego, bo jego scenariusze składają się głównie z przekleństw. Stankiewicz odparł od razu, że scenariusz wbrew sugestiom showmana, to najważniejsza rzecz w filmie i gdyby był ciekawy, napewno rozważyłby propozycję. Wyglądało na to, że zamiast Vedze utarł nosa Wojewódzkiemu...
Oglądaliście program?