Córka legendy jest zaskoczona tym, co zobaczyła w "Ostatnim tańcu"
"Dla mnie to zaskoczenie, bo tata chroni swoją prywatność. Nie lubi komentować, gdy ludzie go o to proszą" - opowiada Jasmine, córka Michaela Jordana. Obejrzała "Ostatni taniec" na Netfliksie i nie może wyjść z podziwu dla ojca.
15.05.2020 13:23
"Ostatni taniec" to ta seria dokumentalna, którą musicie koniecznie oglądać. Netflix co tydzień udostępnia kolejne dwa odcinki. Dziewiąty i dziesiąty będą dostępne od 18 maja. Seria opowiada o ostatnim sezonie drużyny Chicago Bulls, ale twórcy w dużej mierze skupiają się na życiu prywatnym i karierze Michaela Jordana (wyjątkiem są równie wspaniałe odcinki o Scottiem Pippenie czy Denisie Rodmanie). Jego córka też dołączyła do milionowej widowni i jest pod ogromnym wrażeniem. Wcale nas to nie dziwi.
Jasmin udzieliła wywiadu "Associated Press". Przyznaje, że jest zaskoczona tym, jak otwarty w serii jest jej ojciec. Nigdy jeszcze się tak nikomu nie zwierzał.
"To było niesamowite, móc zobaczyć, jak bardzo jest emocjonalny, jak dzieli się swoją perspektywą różnych zdarzeń. Ludzie naprawdę mogą go dzięki temu poznać. Poznać jego ludzką stronę, o której wielu mogło zapomnieć" - opowiada Jasmin. I słusznie wskazuje, że dla wielu Michael Jordan jest jak bóstwo, które nie popełnia błędów.
"Wiecie, on jest fenomenem. Najwspanialszym człowiekiem na świecie i tak dalej, ale jest też po prostu człowiekiem" - mówi.
Jasmin przyznaje, że gdy ojciec grał jeszcze profesjonalnie w koszykówkę, nie mieli dobrego kontaktu. Ich relacja poprawiła się, gdy Jordan w końcu przeszedł na emeryturę. "On starał się być najlepszy, a ja dorastałam" - komentuje.
Ostatni taniec dla taty
Jasmin można przyklasnąć. Jordan zwierza się jak nigdy. Szczególnie ważny jest odcinek 7., w którym opowiada o śmierci taty.
Latem 1993 r. James Jordan wyjechał do innego miasta, by pograć w golfa. I przepadł. Rodzina straciła z nim kontakt. Wkrótce ustalono, że w drodze na jedno z wydarzeń charytatywnych, zrobił sobie krótką przerwę na sen. Został zamordowany przez dwóch 18-latków, którzy go okradli i zniszczyli samochód.
Ciało Jordana seniora znaleziono po 10 dniach. Wieść o tragicznej śmierci Jamesa obiegła wszystkie media. Dla Michaela skończył się ważny rozdział w życiu.
"Ojciec był moją opoką. Wiesz, byliśmy sobie naprawdę bliscy. Dawał mi rady" - opowiada w "Ostatnim tańcu".
James był na każdym meczu syna. Był siłą, która napędzała go do walki. I nagle wszystko się skończyło.
Potworna nagonka
Przyjaciele Michaela opowiadają w dokumencie, że gwiazdor NBA w drodze na pogrzeb taty był tak rozkojarzony, że nie był w stanie sam zawiązać sobie krawata.
Najgorsza była nagonka w mediach. Próbowano powiązać śmierć Jamesa z plotkami na temat tego, że Michael jest uzależniony od hazardu i narobił sobie tym problemów w świecie przestępczym.
"To bolało. Ludzie i tak rzucali różnymi oskarżeniami. Nie ci, którzy mnie znali i się o mnie troszczyli. Tylko ci, którzy byli już zmęczeni tym, że jestem na szczycie" - komentuje.
Po nagonce Micheal ogłosił, że przechodzi na emeryturę. Rzucił koszykówkę (nie na długo) i zajął się baseballem. To było jedno z marzeń jego ojca - widzieć syna, który rozwija swoją karierę jako bejsbolista.
Michael przyznał też w dokumencie, że zatańczył swój ostatni taniec, żeby mógł mieć świadomość, że tata nie przegapił jego ani jednego meczu koszykówki. Piękne, prawda?
Miłość do sportu jednak przezwyciężyła żałobę. Koniecznie zobaczcie tę serię, jeśli jeszcze nie byliście przekonani.